Rozdział 37

1.4K 95 3
                                    

"Nie mogę pozwolić Ci zgasnąć.*"


- Oszalałaś? – warknął Ariel przez telefon. – Za mało dostałaś w kość, w ostatnim czasie, że rzuciłaś się na tak głęboką wodę i z podkulonym ogonem, wróciłaś do matki?

Brunetka wywróciła oczami, wrzucając do torby swoje ubrania. Nie myślała o ich składaniu, bo atmosfera w domu nie uległa polepszeniu, a wręcz przeciwnie. Matka stwierdziła, że zmusiła Marcina do kłamstw, a on tak ją kocha, że przystał na propozycję.

Stek bzdur!

- Nie wróciłam do niej. Chciałam tu spędzić całe ferie świąteczne.

- A praca?

- Magda i tak nie da mi pełnego etatu. Siedziałabym w domu i zastanawiała się, co mam wrzucić do garnka. – Przygryzła wargę, bo nienawidziła się nad sobą użalać. Jednak nie zamierzała kolejny raz okłamywać przyjaciela. Wystarczająco kłamstw nasłuchał się ze strony Moniki. Nie potrzebował dodatkowych zmartwień i ciosów prosto w serce. – Wybrałam najlepszą opcję.

- A ja? O mnie to już się zapomniało, prawda? – zakpił.

- Ariel, błagam! Przecież nie będę ci siedziała na głowie! Chyba już to ustaliliśmy ostatnim razem?

- Niczego podobnego nie pamiętam.

Westchnęła ciężko.

- Nie mogę separować się od rodziny. Mam tylko mamę i siostrę...

- Patryszja, doskonale to wiem, ale nie możesz wiecznie przekładać szczęścia matki ponad własne. Ona musi wreszcie zrozumieć, że powinna cię wspierać, a nie budować nowe przeszkody i wszystko ci utrudniać. Młoda również powinna się nauczyć siostrzanych odruchów.

- Ola ma jeszcze czas, aby dorosnąć.

- Wmawiaj to sobie, ale ja wiem, jak będzie. Smarkula wyrośnie na nadętą idiotkę, która będzie nielubiana, ale mimo to, zadufana w sobie.

- Nie pisz już takich czarnych scenariuszy – mruknęła znudzona, upychając łokciem gruby sweter, który nie miał zamiaru się poddać. – Musimy mieć jakieś wspólne geny, a przecież jestem zupełnie inna, tak?

- Sama mówiłaś, że bliżej byłaś z ojcem niż z matką, więc znasz już wytłumaczenie.

- Wychowali mnie razem. Ola może była zbyt młoda, a śmierć taty... To musiało sprawić, że tak zamknęła się w sobie i zaczęła słuchać matki, i robić wszystko czego ona chce.

- Nie usprawiedliwiaj jej.

- Ariel...

- Tak, wiem. Mam oboje rodziców i nie mam zielonego pojęcia, jakby to było żyć bez nich, ale mimo wszystko, powinnaś trzeźwo ocenić sytuację i wyciągnąć wnioski.

- Postaram się.

Roześmiał się.

- Co robisz?

- Pakuję się.

- Miałaś przyjechać po nowym roku...

- No tak, ale nie wytrzymam tutaj ani chwili dłużej. Wracam dzisiaj, aby jutro móc spędzić Sylwestra u nas i właściwie w tej sprawie zadzwoniłam do ciebie.

Kiedyś będziesz moja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz