Rozdział 27

1.7K 102 3
                                    

"Tak długo, jak będziesz przy mnie, wszystko będzie dobrze.*"


Siedzenie na kanapie i wpatrywanie się w monitor laptopa, niczego nie ułatwiało. Biała strona dokumentu wciąż pozostawała niezapisana. Już dawno powinna była oddać jakąś część pracy do sprawdzenia, ale była w kropce. Nie mogła się wściekać na nikogo innego, tylko na siebie. Długo zwlekała, aż wreszcie zdała sobie sprawę, że istnieje szansa, aby broniła się dopiero za rok! Jej matka nie przeżyłaby takiej wiadomości. Obie ustaliły, że Patrycja będzie tak długo mieszkała na swoim, dopóki będzie ją stać i bezproblemowo uzyska licencjat.

Przeczesała palcami włosy, a potem postanowiła rozpalić świeczki. Liczyła, że odpowiedni nastrój pozwoli jej napisać choćby parę stron. Nie wymagała od siebie zbyt wiele, bo postanowiła dziennie coś napisać, aby na początku stycznia oddać pracę, a przynajmniej jej małą cząstkę.

Po godzinie wpatrywania się w jedną ze świeczek, westchnęła ciężko i włączyła muzykę, starając się wyciszyć i wydusić z siebie kilka słów.

Minęła kolejna godzina, a ona wciąż nie ruszyła do przodu. Ziewnęła przeciągle i aż podskoczyła, kiedy na monitorze pojawił się komunikat o wyładowaniu baterii. Szybko chwyciła ładowarkę i podpięła ją do komputera.

Wena nie nadeszła, a pokój zatonął w ciemnościach. Zmęczona, położyła głowę na oparciu kanapy i wypuściła głośno powietrze z płuc.

Straciła chęci na kolejne próby, bo najwyraźniej nie można zmusić się do czegoś, o czym nie ma się zielonego pojęcia. Monika tyle razy prosiła ją, aby wybrały się wspólnie do biblioteki i wypożyczyły kilka obowiązkowych pozycji, które pewnie pomogłyby jej w napisaniu tej pracy. Blondynka sama zaoferowała własną pomoc, bo całkiem nieźle szło jej pisanie tego typu rzeczy, ale jakoś nigdy nie skorzystała z porad przyjaciółki.

Ciekawe, dlaczego.

Przymknęła na chwilę oczy i wróciła wspomnieniami do poprzedniego wieczoru, kiedy prawie cały czas tuliła się do Artura. Jej wargi same wygięły się w uśmiechu, kiedy tylko przypomniała sobie, jak często patrzył na jej usta i chciał ją pocałować.

Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk komórki. Wywróciła oczami i odruchowo, odebrała.

- Cześć, Patka!

- Cześć. Stało się coś?

- Trochę stresuję się tym piątkiem, a ty?

- Mnie przeraża nie tylko piątek, ale i moja praca licencjacka, której wciąż nie ruszyłam. Siedzę przed tym komputerem i nie potrafię wymyśleć niczego sensownego!

Ewelina parsknęła śmiechem.

- O Boże! Myślałam, że należysz do tej grupy ludzi, którzy mają wszystko dopięte na ostatni guzik!

- Niestety – mruknęła brunetka, prostując się. – Jak myślisz, damy radę?

- Z tym wspólnym tańcem?

- Tak.

- No pewnie! – Westchnęła. – I w sumie, dzwonię właśnie w tej sprawie. Mam nadzieję, że nie będziesz zła, bo już podjęłam decyzję. - Patrycja zacisnęła mocno usta, w oczekiwaniu czekając na ciąg dalszy. – Pomyślałam, że mogłabym zaprosić na naszą jutrzejszą próbę mojego kolegę.

- Jutro jest próba?

- Patka, nie żartuj sobie!

Uśmiechnęła się.

Kiedyś będziesz moja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz