Rozdział 6

2.5K 133 4
                                    

"Ty wybijasz szybę, ja próbuję ją skleić, ale...*"


Patrycja doskonale zdawała sobie sprawę, że potrzebuje silnego bodźca, aby znowu obudzić w sobie chęć do życia. Musiała na chwilę zmienić otoczenie. Poszukać inspiracji gdzieś indziej, daleko od sali wypełnionej wspomnieniami porażki. Długo zastanawiała się nad miejscem, w którym powinnam spędzić czas. Inne szkoły tańca odpadały, już nie mówiąc o salach gimnastycznych, gdzie uczniowie różnych klas również uczyli się tańczyć.

Zarzucając kurtkę na bluzę, już wiedziała, że musi pójść do jakiegoś klubu. Oprócz pijanych ludzi, znajdowały się tam też osoby, które kochały taniec ponad życie i wystarczyło tylko spojrzeć z jaką gracją poruszały się po parkiecie, aby nabrać pewności, że to ich pasja.

Spojrzała w lustro i delikatnie skrzywiła się, bo wcale nie spodobało się jej to co ujrzała. Włosy w nieładzie, bluza i zwykły podkoszulek zamiast obcisłej bluzki, najzwyklejsze jeansy z mocnymi przetarciami na tylnych kieszeniach.

Narzuciła kaptur na głowę, zgarnęła klucze do mieszkania i wyszła.

Artur siedział z zaciśniętymi pięściami na kanapie i wpatrywał się w ekran laptopa. Parę razy przebiegł wzrokiem po dość obszernym tekście, który odnosił się do motocykla, który był spełnieniem jego marzeń. Miał ograniczony budżet i liczył, że uda mu się wylicytować to cudeńko w miarę optymalnej cenie. Kłykcie mu zbielały, ale nawet nie zwrócił na to uwagi, całkowicie pochłonięty wyczekiwaniem na moment, kiedy wreszcie dowie się, czy wygrał.

Zostały dwie minuty do końca, a on już nie potrafił wysiedzieć. Nagle usłyszał wibracje komórki, ale jedynie zerknął na nią kątem oka, wzdychając ciężko. Dzwonił Kacper.

Zacisnął mocno zęby, kiedy kolejne sekundy migały na ekranie. Już prawie nie mógł powstrzymać uśmiechu zwycięzcy, ale nagle zamarł. Przybliżył twarz do laptopa i oczom nie mógł uwierzyć.

- Kurwa – mruknął, próbując odświeżyć stronę, ale nic mu to nie pomogło. – Nie, nie, nie! Ona jest moja! Cholera no...

Wciskał z furią klawisze, ale ostateczny wynik okazał się niezmienny. Licytację wygrał nieznany mu człowiek, który nawet nie silił się na wcześniejszą walkę. Usiadł przy swoim komputerze, wyczekał do ostatniej chwili i wygrał.

- Co za... – Artur zakrył twarz dłońmi, przeklinając w duchu swoją głupotę. – Czy ty naprawdę liczyłeś, że to wygrasz? – mówił do siebie. – Kurwa mać! – rzucił ostatecznie, a potem podniósł się gwałtownie z kanapy, narzucił na siebie kurtkę i wziął komórkę, kierując się do drzwi. Wybrał szybko numer przyjaciela i przycisnął telefon do ucha. – Kacper?

- No?

- Będę u ciebie za piętnaście minut.

- Tyle to nawet tramwaj nie jedzie.

- Pożyczę samochód od sąsiada.

- Znowu? Myślisz, że nabierze się na potrójne mycie w jednym tygodniu i to przez całą noc? Zgłupiałeś do reszty?

- A masz lepszy pomysł? – zadrwił brunet, przekręcając klucz w drzwiach. – Lubi mnie, więc o nic nie będzie pytał.

- Do czasu.

- Skończ już tak dramatyzować.

- Lepiej rusz dupę i przyjeżdżaj.

Kiedyś będziesz moja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz