Rozdział 10

2.2K 127 6
                                    

"Więc nie zapomnij oddychać dzisiejszej nocy.*"


Patrycja zmrużyła oczy, wzdychając ciężko.

- Nie miałam zamiaru się zabić – powiedziała twardo.

- Nie wyglądasz na najszczęśliwszą dziewczynę na świecie.

- Ale na samobójczynię już tak? – zapytała wojowniczo.

- I czemu się złościsz? To ty mi wskoczyłaś na jezdnię!

Przygryzła wargę, kręcąc głową. Nie mogła nie zauważyć, że wyglądała jak kupka nieszczęścia. Znowu stała przed nim w byle jakiej bluzie i jeansach. A on? Pewnie miał randkę albo jakieś spotkanie ze znajomymi, bo wyglądał jeszcze lepiej niż ostatnim razem. Zresztą, skórzaną kurtkę ubiera się tylko na wyjątkowe okazje lub, gdy chce się wyrwać wyjątkową ładną dziewczynę.

- Nieważne – mruknęła, wycofując się na chodnik, prawie potykając się o krawężnik. – Dzięki, że mnie nie przejechałeś. Cześć!

Oszołomiony jedynie patrzył, jak odwróciła się z zamiarem odejścia.

- Zaczekaj!

Nie był pewien, dlaczego się odezwał, bo przecież ta dziewczyna nie była dobrą kandydatką na przypadkową, chwilową znajomość. W żaden sposób nie wpisywała się w jego pomysł na spędzenie wieczoru.

Po co w ogóle otwierał usta?!

Brunetka była równie mocno zaskoczoną jego reakcją, co on sam. Obróciła się i spojrzała na niego pytająco.

- Tak? – rzuciła niepewnie.

Mógł się w każdej chwili wycofać, albo rzucić tekstem w stylu: „uważaj na siebie" czy coś, ale nie... Znowu musiał zadziałać pod wpływem impulsu.

- Podrzucę cię do domu.

- Poradzę sobie. To niedaleko.

- Mówię poważnie – naciskał. – Ta pora nie sprzyja samotnym spacerom.

- Myślę, że nikt nie rzuci się na mnie – powiedziała z lekkim rozbawieniem, zerkając w dół, na swój ubiór. – Moje ubrania mówią same za siebie.

- Nalegam.

Była niezdecydowana. Zresztą, trudno było się dziwić. Całkowicie obcy facet proponował jej podwózkę. Stary Fiat, który być może dla niektórych miał duszę, dla niej mógł okazać się idealny do jakiś kryminalnych zbrodni. I ta kurtka ze skóry!

- Skoro nie dajesz mi wyboru to czemu nie? – powiedziała z lekkim uśmiechem, podchodząc do samochodu. – Ale masz jechać ostrożnie i niezbyt szybko – zastrzegła, kiedy szarpnęła za drzwi od strony pasażera.

Wsiedli do środka, a dziewczyna od razu zapięła pasy, po czym rozejrzała się po wnętrzu samochodu.

- Inspekcja zakończona? – zapytał z uśmiechem.

- Całkiem tu czysto.

- To nie mój samochód.

- Kradziony?

Zaśmiał się cicho, zerkając na brunetkę kątem oka. Odpalił ponownie silnik i ruszył.

- Jak ty masz w ogóle na imię?

Speszona, roześmiała się.

- Myślałam, że już nigdy o to nie zapytasz. – Posłała mu ciepły uśmiech. – Patrycja.

Kiedyś będziesz moja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz