Rozdział 1

1.7K 30 56
                                    

Rok 1321, Pałac w Goryeo

Jednak tu wróciłam, śniłam o tym. Jak znów przechadzam się po rynku w Goryeo, jak znów całe miasto drży przed szakalem i wychwala mnie jako najlepszego wojownika i łucznika. To wszystko powróciło. Pamiętam moje ostatnie marzenia. Chociaż jeszcze raz chciałam zobaczyć mój dom karmazynowego narcyza, w którym spędziłam wspaniałe chwile. Tęskniłam za tym wszystkim, za służeniem w wojsku i bronieniem tego, co dla mnie cenne i ważne. Za wami Choi, Pang, Park i Jombak, za waszymi żartami i dogadywaniem mi, nawet za sprzeczkami z tobą Wang Yoo. Chcę wam za to wszystko podziękować, że byliście dla mnie rodziną, której mi tak bardzo brakowało w życiu. To dzięki wam odkryłam życie w przyjaźni i miłości, gdzie wszyscy się wspierają i dbają o siebie nawzajem. Ryzykowaliście życie dla mnie a ja dla was, mimo że nie byłam aniołem, opiekowaliście się mną jak młodszą siostrą. Teraz wszystko powróci i będzie dobrze. Obiecuję. - skończyła SeungNyang.

***

Rok 1308 (13 lat wcześniej) Droga do Yuanu

Co trzy lata Goryeo musiało wysyłać konkubiny i eunuchów do Cesarstwa Yuanu jako hołd. Był to dowód posłuszeństwa wobec Yuanu, mimo że królestwo było niepodległe, a przynajmniej tak było zapisane. Goryeo to kraj ubóstwa i biedy, groziło mu nie tylko niebezpieczeństwo wojny ze strony Cesarstwa, które chciało za wszelką cenne przyłączyć je do swoich ziem, ale i położenie geograficzne dawało popalić. Królestwo cierpiało na przemian na ulewy i susze, gleba była mało urodzajna, przez co rolnictwo było mało opłacalne. Jedynym stałym dochodem dla kraju był wielki przemysł przetwórczy, z którego Goryeo słynęło. Królestwo eksportowało głównie jedwab, żeń-szeń, drewno i atrament. Państwo mimo wszystko miało to coś w sobie, że przyciągało do siebie, zaradność mieszkańców pomimo tylu kłopotów budziła podziw u obcych. Może dlatego niektórzy ich szanowali i uważali ślub z kobietą z Goryeo za wyróżnienie.

Droga do stolicy Yuanu była długa i ciężka do przebycia na piechotę. Kobiety, które już nie długo stałyby się konkubinami. Zaczęły opóźniać marsz z powodu wyczerpania. Generał Dang Ki Se, który odpowiadał za dostarczenie niewolnic do stolicy, nie szczędził im batów, by przyśpieszyły tempa. Przyszłe konkubiny nie potrafiły iść dalej, związane padały na ziemię jedną po drugiej z wyczerpania. Niektóre były jeszcze dziećmi, tak jak nasza główna bohaterka Nyang, która miała wtedy zaledwie 8 lat. Generał postanowił zarządzić postój ze względu zmęczenia kobiet i zbliżający się mrok, nie wiedział jednak, że ten schyłek dnia zamieni się w krwawą noc. Po zmierzchu podniósł się bunt, niewolnice postanowiły wykorzystać nieuwagę swoich porywaczy i uciec. Nie chciały zostać niewolnicami żyć z daleka od swoich najbliższych. Gdy Wojsko, które ich strzegło, rozproszyło się w namiotach, kobiety rzuciły się do ucieczki. Biegły ciemnym lasem, który tonął w bagnach po ulewnych deszczach, które zalało Goryeo przez ostatni czas. Dang Ki Se ubrany w złotą zbroję przyozdobioną w czerwony materiał, szybko dostrzegł, co się stało i razem z żołnierzami rozpoczął pościg za uciekinierkami.

- Zabijcie wszystkie! Taka jest kara za nieposłuszeństwo wobec mnie. - Krzyknął Generał i razem z żołnierzami ruszyłby dokonać tego, co postanowił.

Dziewczęta dopadnięte strzałami z kusz padały jedna po drugiej na ziemię, wydając ostatnie tchnienie. Wojsko nie ustawało, strzelało bez przerwy w bezbronne kobiety, z minuty na minutę martwych było coraz więcej na bagnistej ściółce. Nyang, uciekając co sił w nogach razem ze wyczerpaną matką, runęły na ziemię, zahaczając o wystający konar drzewa. Teraz stały się łatwym celem dla Dang Ki Se. Napiął cięciwę łuku i wystrzelił strzałę w stronę leżących niewolnic. Strzała trafiła w plecy starszej kobiety, która pisnęła bólu i osunęła się na kolana swojej córki.

Pani Ki - Moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz