Rozdział 2

501 18 18
                                    

Pałac Króla Wanga Go, Shenghaj

Dang Ki Se i SeungNyang wrócili do pałacu. Było już dobrze po północy, więc generał starał się uciszyć pijaną dziewczynę, by nie zbudziła innych. W głowie wciąż szumiało mu wyznanie Nyang. Nie wiedział, czy może brać na poważnie słowa upitej osoby. Chciał mieć pewność jak w każdej sprawie, która go dręczyła. Mężczyzna zaprowadził dziewczynę do jej komnaty, by mogła się położyć spać. Nad ranem chciał poznać prawdę.

Nadszedł nowy dzień szakal ubrany w niebieską bluzę z długimi rękawami, która sięgała mu za pas, ledwo szedł przez plac strzelniczy do komnat Wanga Go. W tym miejscu czekał na nią Dang Ki Se.

- I jak się czujesz? - Zapytał z ironią w głosie mężczyzna, patrząc na bladą dziewczynę.

- Bywało lepiej. - Odrzekła mu i odwróciła się do niego tyłem. Chciała już iść, ale generał jeszcze nie skończył.

- Dziewczyna nie powinna tyle pić. - Powiedział z uśmiechniętą miną. Spoglądając na dach pałącu, jakby było cos tam ciekawego, udawał niewinnego.

- O czym ty mówisz? - Spytała przestraszona wojowniczka, odwracając się do niego na pięcie i robiąc ogromne oczy ze strachu.

- Zapomniałaś? Przecież powiedziałaś mi to wczoraj, gdy ledwo stałaś na nogach. - Odpowiedział, patrząc w jej wielkie oczy, śmiejąc się pod nosem.

- To kłamstwo! - Krzyknęła Nyang, odchodząc z miejsca spotkania. Nie wiedziała, co ma teraz zrobić. Nie chciała, by ktoś, znał jej sekret. Mógłby to źle wykorzystać.

- Ciekawe co na to wszystko powiedziałby Wang Go, za to oszustwo sprzedałby Cię na pierwszym lepszym targu niewolników. - Krzyknął Dang Ki Se do oddalającego się szakala. Teraz miał już pewność. Szakal to dziewczyna.

***

- Panie przyszedł SeungNyang, - Poinformował strażnik Wanga Go.

- Wprowadź go. - Rozkazał król, siedząc przy niskim stoliku, na którym leżały sterty ksiąg i innych dokumentów, które przeglądał.

- Wasza królewska mość. - Powiedziała Nyang, skłaniając się przed królem.

- Za godzinę przyjedzie dostawa soli. Odbierzesz ją od Dang Ki Se'go i dostarczysz ją do starego magazynu za miastem. - Powiedział Wang Go, opisując każdy krok działania SeungNyang.

- Nie musisz się martwić panie, sól jest w najlepszych rękach.- Powiedziała Nyang, by uspokoić króla.

- Wasza królewska mość, chcę jeszcze coś powiedzieć. - Zaczęła mówić niepewnym głosem.

- To będzie moja ostatnia dostawa soli. Po dostarczeniu chcę odejść za twoim pozwoleniem. - Wyjąkała Nyang, zniżając głowę.

- Dlaczego chcesz to zrobić ? - Król zaskoczony jej decyzją skierował na nią wzrok, który wcześniej krążył po papierach znajdujących się na stole.

- Mój czas w Shenghaju dobiegł końca. Teraz muszę iść dalej sam. Dziękuję za to wszystko, co mi dałeś przez te dziesięć lat. Byłeś dla mnie jak ojciec, którego nie mam, ale teraz już jestem dorosły i przez resztę życia muszę iść własną drogą. - Powiedziała z bólem serca, nie chciała odchodzić, ale nie miała innego wyjścia.

- Jeśli taka jest twoja decyzja, nie będę się sprzeciwiał. Mam nadzieję, że gdy los ponownie złączy nasze drogi, nie odmówisz mi pomocy. Twój dług wdzięczności został spłacony, jesteś wolny. - Rzekł na pożegnanie król, stając naprzeciwko wiernego sługi.

Pani Ki - Moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz