Rozdział 12

278 13 1
                                    

     SeungNyang doniosła Wangowi Yoo, że droga jest ,,czysta,'' więc udali się z powrotem w stronę pałacu. Nie wiedzieli co tam się dzieje, ale nie mieli innego wyjścia. Była noc więc droga z groty nie była taka niebezpieczna jak za dnia. Jednak, mimo wszystko szli przez gęsty las. SeungNyang zaczęła dokuczać rana na jej ramieniu. Jednak nie chciała pokazywać swojej słabości księciu. Wang Yoo myślał teraz nad swoim stanem zdrowia, więc nawet się do siebie nie odzywali. Był środek nocy u podnóża góry, gdy zrobili postój by się wyspać. Książę usiadł na ziemi, oparł się o wąskie drzewo i zgiął lekko prawą nogę. Nyang oparła plecy o drugą stronę drzewa i przez dziurę w ubraniu, po strzale zaczęła oglądać zranienie.
- Nie chcę żebyś mnie zostawił. Nigdy. - Powiedział z zamkniętymi powiekami książę, po chwili zasypiając.
- Dlaczego zawsze mi to robisz? Cały ten szum w mojej głowie. - Odrzekła cicho wzdychając, po czym zerwała pokrzywę i przyłożyła ją do rany, by złagodzić ból.
     Przed wschodem słońca ruszyli w dalszą drogę. Tym razem wybrali krótszą trasę przez miasto. Tutaj mogli szybciej zostać schwytani, ale zależało im na czasie. Musieli ratować pałac i Goryeo, które mogło być zagrożone. Szli przez targ, na którym panował chaos, dzięki czemu byli prawie niezauważalni. Przez dość sporą ilość klientów szli bardzo blisko straganów, by ominąć tłum na środku ulicy. Przez to wszystko oboje zniknęli sobie z oczu. Może dlatego, że SeungNyang przystanęła przy jednym ze stoisk. Był to stragan z tkaninami i kosmetykami. Dziewczyna była zafascynowana tak wspaniałymi wyrobami. Zaczęła je dokładnie oglądać i podziwiać. Długo się nie zastanawiając podniosła małe kolorowe pudełko w kształcie walca.
- Poproszę tą szminkę. - Powiedziała i podała sprzedawcy odliczoną ilość monet. Chyba zapomniała, że i tak nie będzie mogła jej używać.
     Nyang ucieszona z zakupu na śmierć zapomniała o Wangu Yoo. Nie przejmując się tym szła zadowolona przed siebie obracając pudełko w dłoni.
- Gdzie ty łazisz? Nie możesz raz być mi posłuszny? - Spytał zły książę, który znikąd wyskoczył z tłumu. Nyang przestraszona nagłym pojawieniem się mężczyzny schowała pudełko za plecami.
- Co tam chowasz? - Zapytał zaciekawiony i zaczął próbować wyrwać jej tajemniczy przedmiot. W końcu mu się udało.
- Szminka? Masz jakąś kobietę na oku? Nie znałem Cię od tej strony. - Rzekł śmiejąc się pod nosem książę.
- Przeginasz. Na oku to ty możesz mieć zaraz moją pięść. - Powiedziała, groźnie patrząc na jego rozbawioną twarz.
- Wiesz najpierw powinieneś się spytać jaki odcień używa. Jak jej się nie spodoba to sam się będziesz musiał nią malować. Nawet pasowała by do twoich kobiecych rys twarzy.  - Odrzekł docinką książę, który nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- I przegiąłeś. - Rzekła wściekła. Książę widząc jej furię w jednej sekundzie spoważniał. Niestety za późno. Właśnie wtedy SeungNyang przywaliło mu pięścią w oko. Książę aż upadł na ziemię. Zszokowany tym ledwo wstał, chwytając ją za ramiona, by nie upaść. Nadal zła dziewczyna odepchnęła go gwałtownie z powrotem na ziemię. Ten ruch spowodował, że straciła równowagę i upadła na stragan z kryształami za sobą. Wang Yoo przerażony tym co się stało podbiegł do niej i wyciągnął ją z nad rozbitego szkła. Dziewczyna była przytomna, mimo że szkło wbiło jej się w dawną ranę na lewym ramieniu co pogorszyło jej stan zdrowia. Mężczyzna pomógł jej wstać, ale ona go znów odepchnęła i ruszyła przed siebie. Kupiec zaczął domagać się pokrycia strat. Wang Yoo szybko oddał mu wszystkie pieniądze i ruszył  za rannym szakalem, który powoli znikał mu z oczu. Dziewczyna ledwo szła, ale się nie poddawała.
- Poczeka pomogę Ci! Przepraszam nie chciałem, by to się tak skończyło. - Powiedział ze skruchą i podszedł do niej by mogła oprzeć swoje ramię o jego.
- Już prawie widać pałac, więc sobie daruj. Prawą rękę mam sprawną więc mogę Ci pomalować drugie oko. Też Ci będzie pasowało. - Powiedziała zła, mimo że szła gorzej niż po całym dzbanie wina. Książę nie mógł patrzeć na to wszystko, ale ona nadal była nieugięta. Żałował, że zaczął jej dogadywać, może wtedy nie doszło by do tego. Minęło pół godziny kiedy stanęli przed głównymi bramami pałacu. Bez zastanowienia przekroczyli progi i im oczom ukazał się niecodzienny widok. Wszędzie leżały martwi żołnierze. Zrozumieli, że w pałacu musiało być gorąco. Oboje z przerażeniem skierowali się w stronę sali tronowej. Nyang zaczęły lecieć łzy. Większość mężczyzn pochodziła z Inju i razem z nią przyjechały do Goryeo. Po chwili stanęli przed ogromnymi drzwiami sali tronowej. Nyang spojrzała na nie, po czym upadła na podłogę.
- SeungNyang! Ocknij się. - Rzekł książę, który uklęknął obok niej podniósł ją tak, że leżała mu na kolanach. Po czym spojrzał na jej krwawiącą ranę i zrozumiał, że musiało wdać się zakażenie.

Pani Ki - Moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz