Rozdział 49

124 9 22
                                    

Przyjęcie trwało jeszcze kilka godzin. I choć panowała na nim dosyć napięta atmosfera, żaden z gości nie wyraził na głos swoich myśli. Jedyne, na co ich było stać to spojrzenia spod ukosa i ciche plotki między sobą. Było po pierwszej w nocy, gdy zgromadzeni w końcu rozeszli się do przygotowanych dla nich komnat na spoczynek. Nie było to jednak dane Wangowi Yoo, któremu oczy same się zamykały.

Mężczyznę stojącego w całkowicie opustoszałej sali tronowej, zatrzymał ojciec.

- Co to miało być?! - spytał z krzykiem, który rozniósł się echem po przestrzennej sali. - Swoim zachowaniem tylko potwierdziłeś ich przypuszczenia!

Wang Yoo padając przed nim prawie ze zmęczenia, nie miał sił, by tego wysłuchiwać. Chowając dłonie za plecami, zniżył głowę tak, aby nie przyuważył jego zamkniętych powiek. 

- Nie wiem, o co ci chodzi - odrzekł, tłumiąc w sobie ziewnięcie.

Starszy wiekiem zacisnął nerwowo pięść i szturchnął nią syna.

- Patrz na mnie, gdy do ciebie mówię! - wrzasnął, przez co Wang Yoo momentalnie otworzył znużone powieki i wrócił na niego spojrzeniem. - Naprawdę?! Naprawdę nie wiesz, co mówią za plecami?! - spytał z uniesionymi brwiami, dostając w odpowiedzi tylko wzruszenie ramionami, co go jeszcze bardziej podirytowało. - Powiem ci! O tym, że król chcę się ożenić ze zwykłą mieszczanką, plamiąc tron jej krwią... Nie niepokoi cię to?

- Nie - odrzekł bez żadnych emocji, chcąc już tylko skończyć tę rozmowę. - Zresztą nie wiem, o co chodzi z tą krwią? Przecież jest taka jak innych... Czerwona i...

- Bawi cię to?! - przerwał mu, czując, jak jego brak powagi w tej sytuacji doprowadza go na granicę wytrzymałości. - Zamiast się śmiać, to ukróć te plotki, bo inaczej ci zagrożą! Chyba nie chcesz, by wszystkie rody się od nas odwróciły?! Ta kobieta jest twoją słabością, a słabości trzeba się pozbywać, by nikt nie mógł ich wykorzystać przeciw tobie!

- Ukrócić plotki? Niby jak?! Ludzie zawsze sobie znajdą temat do obgadywania - powiedział z przekonaniem.

- Jeśli nie wiesz, to ja ci powiem, co masz zrobić, by zaprzestali o tym plotkować... - rzekł, wbijając w niego swoje lodowate, pełne stanowczości spojrzenie. - Poślub kogoś z pozycją... Nieważne już czy to będzie siostra, czy córka ministra... Może być nawet wdowa po nim. W obecnej sytuacji wszystko mi jedno - objaśnił.

Te słowa obudziły Wanga Yoo lepiej niż dawka kofeiny. Rozszerzając źrenice, przybrał kamienny wyraz twarzy i analizując ponownie usłyszane słowa, które wciąż nie do końca do niego dotarły, potrząsnął instynktownie głową.

- Czy ty naprawdę chcesz mnie zmusić do ożenienia się z jakąś obcą kobietą, podając za argument to, że wtedy nie będą rozpowiadać o mojej relacji z SeungNyang? - spytał, nie mając pewności, czy dobrze to zrozumiał. Gdy jednak ujrzał jego skinienie, ledwo strawił w sobie śmiech. - To najgłupszy powód, jaki mogłem usłyszeć.

- Przemyśl to... i to poważnie - powiedział niskim głosem stary król, gestykulując mu przed nosem wskazującym palcem. - Musisz wzmocnić swoją pozycję, a ślub z nią ci tego nie zapewni i tylko osłabi w oczach innych! - przystając przy boku syna, wskazał uniesioną dłonią na tron ulokowany kilkanaście metrów przed nimi na wysokim podeście. - Nie możesz dłużej zasiadać na nim w pojedynkę, ani też z tamtą kobietą. Zrozum to, ożeń się dobrze, a ją możesz uczynić swoją konkubiną... Takie prawo i nawet ty nie możesz mieć wszystkiego.

- Nie mogę mieć wszystkiego? Nie mogę mieć jej i tronu? Korony i miłości? - spytał, chyba w końcu rozumiejąc słowa wróżbitki o wyborze między tym.

Pani Ki - Moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz