SeungNyang wyszła z gabinetu generała ze zmieszaną miną. Jej koledzy z oddziału, którzy wytrwale czekali na nią pod drzwiami, nie mogli się doczekać, aż im wszystko opowie. Ona jednak nawet na nich nie spojrzała. Udając się do ich wspólnej sypialni, nie pokazała po sobie żadnych emocji. Ciekawi i lekko podekscytowani podążyli za nią niczym cień. Nyang usiadła na łóżku i w zwolnionym tempie zaczęła wrzucać wszystkie swoje rzeczy z półki wbudowanej w ścianę do torby. Nie wiedziała jak ma im powiedzieć to, co przed chwilą usłyszała.
- Od dziś znów będzie was jedenaścioro... - Postawiła na bezpośredniość. Wstając, poczuła wypełniająca ją pustkę.
Mężczyźni spojrzeli po sobie z niedowierzaniem. Myśleli, że się przesłyszeli.
- Jak to?! - Spytał w końcu jeden z nich.
Było jej ich żal. Byli tacy przygnębieni, że aż chciało się ich przytulić. Polubiła ich i poniekąd się do nich przywiązała. Nie powiedziała im nigdy, że dołączyła do nich tylko na pewien czas, ale też nie dała znać, że zostanie tu na zawsze.
- Przepraszam, że nie wiedzieliście, że mój pobyt tutaj był tylko tymczasowy.
Żołnierze byli jak zaczarowani, nie wydając żadnych oznak życia. SeungNyang chciała zakończyć to pożegnanie jak najszybciej, bo im dłużej by trwało, tym bardziej by bolało. Już otwierała usta, gdy na jej szyję rzucił się ten, który nie odstępował jej praktycznie na krok, non stop się do niej ,,klejąc''.
- Nie odchodź... - Wymamrotał, przytulając się do niej z całych sił.
- Mi też będzie was brakowało...
Żołnierz uklęknął przed nią błagalnie, nie chcąc tak po prostu pozwolić jej odejść. Wtedy dźwięk nienasmarowanych zawiasów rozległ się po pomieszczeniu. W drzwiach stanęła księżna, która przykuła wzrok wszystkich obecnych. Kobieta spojrzała na Nyang, ciężko wzdychając.
- Pan ci się oświadcza? - Z każdym kolejnym krokiem w ich stronę, kąciki jej ust unosiły się wyżej. - Co na to Wang Yoo? - Zaśmiała się ironicznie. SeungNyang, która wzięła jej słowa na poważnie, natychmiast chciała jej wyjaśnić, że to nie tak, jak wygląda, ale ona tylko machnęła ręką, klepiąc w ramię klęczącego mężczyznę. - Wstań. Musisz szanować kolana, bo gdy będziesz w moim wieku, to sprawią ci wiele bólu.
Żołnierz, podnosząc się, stanął koło swoich kolegów i zniżając głowę, nie powiedział ani słowa.
Pora nas... - Oznajmiła dosadnym głosem.
Nyang spoglądając na nich osowiale, lekko się uśmiechnęła, co szybko odwzajemnili. Podchodząc do drzwi, pomachała im ten ostatni raz na pożegnanie.
Obie kobiety wyszły z pawilonu i skierowały w stronę bramy. Za nią czekała karoca, którą opuściły koszary.***
Podróż nie trwała długo. Było wczesne południe, kiedy ich powóz zatrzymał się przed pokaźną rezydencją niedaleko pałacu. Obie kobiety wyszły z królewskiej karety, stając na małym ganku owej posiadłości. Dwupiętrowa z małymi okienkami i ścianami wykładanymi kamykami robiła naprawdę ogromne wrażenie. Za nią rozciągał się przyjemny dla duszy i ciała ogród. Można było z niego oglądać pałac z odległości kilkudziesięciu metrów, który z tej perspektywy wyglądał jeszcze lepiej niż od frontu. Wydawało się, że to miejsce posiada wszystko, czego może zapragnąć zwykły szary człowiek szukający chwilowej odskoczni od życiowej rutyny.
- Co tu robimy? - Spytała zaskoczona tym miejscem SeungNyang. Księżna, kładąc dłoń na jej bark, uśmiechnęła się, wszystko jej opowiadając...RETROSPEKCJA
Komnata Wanga Yoo, Goryeo
Księżna stanęła przed drzwiami królewskiej komnaty. Nie musiała długo czekać, by odźwierni wpuścili ją do środka. Wang Yoo, gdy tylko ją zobaczył, przerwał wykonujące czynności, należnie się z nią witając.
- Co robisz? - Spytała, rozglądając się po pomieszczeniu, w którym panował niemały bałagan. Wszędzie walały się jakieś pisma, stół był cały zajęty przez leżącą broń, a przy drzwiach stała otwarta skrzynia. - Wyjeżdżasz? - Nie miała wtedy innego pomysłu na wytłumaczenie tego, co widzi.
Mężczyzna skinął głową.
- Jadę na kilka dni w góry Nangrim. W jednej z tamtejszych wiosek wybuchł pożar i strawił wszystko. To wielka tragedia, więc chcę być z tymi ludźmi. - Wyjaśnił, krzyżując tym samym plany jego ciotki o powrocie SeungNyang do pałacu. Spuszczając wzrok, było jej również przykro z powodu nieszczęścia, jakie dotknęło górską osadę.
- Jak musisz... Tylko wróć cały i zdrów. - Oznajmiła, obdarowując go subtelnym uśmiechem.
Wang Yoo podszedł do niej i chwytając jej dłoń, również się uśmiechnął.
- Nie martw się... Zawsze wracam.
Kobieta przytaknęła, wydając lekkie westchnięcie.
- Masz rację. W końcu trzeba wrócić. - Mówiąc to, myślała o SeungNyang. Rozmawiając z nim jeszcze kilka minut, pożegnała się i życząc powodzenia, opuściła pokój.
CZYTASZ
Pani Ki - Moja historia
Фанфик(...) Złota brama zamknęła się, gdy lektyka, w której ją usadowili, wjechała na królewski plac. Na próżno można było szukać gdziekolwiek śniegu. Nigdzie nie było nawet śnieżynki. Może to był znak? Symbol, że zima w jej życiu się skończyła, a teraz c...