Rozdział 45

151 9 15
                                    

Było prawie południe, gdy SeungNyang się obudziła. Rozciągając śpiące jeszcze mięśnie, utkwiła wzrok na białym suficie. Tak bardzo nie chciało jej się wstawać. Na zewnątrz było dość chłodno, w końcu kilka dni temu zaczął się grudzień, a w łóżku tak ciepło, że najchętniej w ogóle by z niego nie wychodziła. Po kilku minutach namiętnego żegnania się z poduszką wstała. Stykając ostrożnie palce stóp z lodowatą podłogą, przeszły ją dreszcze, które pobudziły ją skuteczniej niż mocna kawa. Siadając przy lustrze, obmyła twarz, uczesała się, a po chwili i przebrała. Ubrana w błękitną, skromną sukienkę z wyszytymi łabędziami, podeszła do okna i odchylając skrawek zasłony, spojrzała na zasypane śniegiem podwórze. Nie wiedziała czemu, ale ten śnieżny krajobraz zawsze poprawiał jej humor z rana.

Przecierając zaspane oczy, ziewnęła i podchodząc do drzwi, lekko je uchyliła. Słysząc ściszone znajome głosy, cofnęła się z powrotem do sypialni Wanga Yoo, w której spała. Przykładając ucho do drzwi, zmarszczyła brwi, wsłuchując się w cichą rozmowę, która odbywała się za ścianą, czyli w jego pokoju dziennym, w którym najczęściej wszyscy przebywali.

Wang Yoo zwinął list i oddał go z powrotem Mu Songowi, który mu go przekazał. Spoglądając na czwórkę swoich przyjaciół, którzy stali przed nim z grobową miną, oparł dłoń o stół obok siebie, przenosząc na nią cały ciężar.

- Spal to i staraj się ukracać wszystkie ewentualne plotki... Nie chcę, by SeungNyang się o tym dowiedziała. - Rzekł bez żadnych konkretnych emocji, na co Choi skinął posłusznie głową. Nyang, słysząc, że chcą coś przed nią zataić, wyszła niezauważalnie z przyłączonego pomieszczenia i stanęła dyskretnie za plecami Wanga Yoo. - Nie chcę, by się obwiniała. - Dodał, odwracając się na pięcie.

Widząc ją kilkanaście centymetrów od siebie, rozszerzył powieki najszerzej jak mógł, przez co jego tęczówki wydawały się aż czerwone ze zawstydzenia.

Nyang przymrużyła zawistnie oczy, nie mając zamiaru odpuszczać ich tajnych spisków przeciw niej. Spoglądając na list, który Mu Song z nerwów ścisnął w dłoni, wzdęła policzki.

- O czym mam się nie dowiedzieć? - Spytała, przybliżając się do swojego młodego przyjaciela. Chwytając wystający kawałek papieru z jego pięści, wyszarpała go siłą, prawie go przy tym rozrywając. - Liścik miłosny do jakieś ładnej pani? - Spytała, machając nim przed nosem Wanga Yoo, na co tylko przewrócił oczami.

- Dobrze wiesz, że nie, więc nie wiem, po co zaczynasz... - Nie za bardzo ją przekonał. Kiwając nieprzychylnie głową, zaczęła rozwijać list, w czym jej natychmiast przeszkodził. - Proszę, nie czytaj tego... - Rzekł prawie błagalnie, ale to nic nie dało.

Odsunęła się o pół kroku i rozwijając rulon, wczytała się w ręcznie napisany tekst. Minęło kilka minut. List wypadł z jej dłoni, a w oczach pojawiły się łzy. Ukrywając twarz w dłoniach, czuła się, jakby osunęła jej się ziemia spod nóg. Mężczyzna, widząc, jak zaczyna się chwiać, objął ją z całych sił.

- To wszystko moja wina... Gdybym go nie opuściła, to by się nie stało!

- Nieprawda! - Odkrzyknął w tej samej sekundzie, wiedząc, że będzie tak myślała. - Nikt nie kazał mu wyjeżdżać na front, na którym ginie połowa wysłanych żołnierzy! - To jej nie pomogło. Zamykając oczy, czuła jak traci kontrolę nad swoim ciałem.

***

Lecznica, Pałac w Goryeo (pół godziny później)

SeungNyang odzyskała przytomność dopiero po dwóch kwadransach, choć wydawało się, że nie jest jeszcze do końca świadoma. Jej twarz była blada jak śnieg na zewnątrz, oczy za warstwą łez ukazywały pustkę, a lekko wysuszone usta pokryły się suchymi skórkami. Nie reagowała na nic. Nie dochodziły do niej ziołowe aromaty, które unosiły się po całym szpitalnym skrzydle, nie czuła dotyku doktora badającego jej tętno, ani nie rozumiała słów wypowiadanych nad jej uchem.

Pani Ki - Moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz