To był kolejny zwyczajny dzień, wyjęty z pałacowego pamiętnika. Wang Yoo prawie nie wychodził z gabinetu. SeungNyang była widziana już w każdym kawałku pałacu. Strażnicy dbali o bezpieczeństwo, a służba o porządek w pałacu. Każdy wypełniał przypisane sobie obowiązki.
Nyang tym razem została wysłana do głównego stajennego, by zanieść mało znaczące dokumenty. Właśnie wracała, trzymając przy sercu podpisane papiery, gdy ktoś poklepał ją po ramieniu. SeungNyang natychmiast przygotowała się do samoobrony, ale szybko odpuściła. To był Ji-Ho, który był wyraźnie zadowolony.
- Nie wiedziałem, że tak szybko Cię spotkam. - Rzekł. Nyang, po odetchnięciu, że to tylko On, odwzajemniła mu uśmiech.
- Co tu robisz? - Spytała, nie przypominając sobie, by ktoś wspominał jej o jego przyjeździe. Wtedy mężczyzna wyciągnął zza pleców kilka ksiąg.
- Tal Tal mi to dał... To dla Jego Wysokości... Przekaż mu to. - Oznajmił, wpychając je do jej rąk. Dziewczyna poczuła się jak nauczyciel w pierwszym dniu swojej pracy. Stos papierów, które prawie wypadały jej z rąk. Dziewczyna skinęła głową, kątem oka spoglądając w prawo, gdzie coś się poruszyło. Miała rację. Za jednym z boksów stała Kuyu, która musiała przechodzić niedaleko. SeungNyang czuła, że zaraz wypapla wszystko Wangowi Yoo, naciągając prawdę jak tylko może. Dziewczyna spojrzała na nią znienawidzonym wzrokiem, przez co Ji-Ho również spojrzał w tamtym kierunku. Wtedy obserwowana natychmiast odeszła z ich pola widzenia.
- Nie zwracaj na nią uwagi. Ona tylko... Jest zawsze tam, gdzie ja, by potem wszystko opowiedzieć mojemu... Zresztą nieważne. - Rzekła, plącząc się w wyjaśnieniach. Nie chciała, by kolejna osoba wiedziała, że spotyka się z Wangiem Yoo. Jednak mężczyzna wiedział, co chciała powiedzieć.
- Masz kogoś? - Spytał. Nyang nie odpowiedziała, a to tylko potwierdziło jego przekonania.
- A jeśli o nią chodzi, to może jest twoją fanką i dlatego za tobą chodzi krok w krok. - Powiedział, przez co SeungNyang cicho się zaśmiała.
- Szkoda... Myślałem, że jestem jedyny. - Dopowiedział, wzdychając. Nyang nie wiedziała, co ma zrobić z jego słowami. Nie przypominał już tego spłoszonego chłopaka, którego poznała kilka dni temu. Postanowiła ukrócić jego dziwne zapędy.
- Muszę już iść... - Odpowiedziała, kończąc tą niezręczną dla niej rozmowę jak najszybciej mogła. Strażnik nawet nie zdążył jej odpowiedzieć, kiedy zniknęła mu wśród pałacowej zabudowy.***
Dziedziniec, Goryeo (kilka dni później, południe)
Dzień zapowiadał się słonecznie. Życie tętniło swoim tempem. Kiedy jedni pracowali na targach, drudzy dbali o swoje gospodarstwa SeungNyang segregowała dokumenty, które dostała od Ji-Ho. Siedziała na kamiennych schodkach, ślęcząc nad dwoma kupkami papierów, znajdujących się stopień niżej. Chciała zrobić, to jak najlepiej, więc całkowicie się tym pochłonęła. Nawet nie zauważyła, kiedy obok niej pojawił się czyjś cień, który przyglądał się jej skrupulatnej pracy. Dopiero jego chrząknięcie spowodowało, że podniosła wzrok na tajemniczego przybysza.
- Obserwowałem Cię. - Oznajmił Ji-Ho, siadając obok niej. Dziewczyna tym razem wiedziała, że przyjdzie zabrać przeglądane przez nią księgi, więc nie była zaskoczona jego pojawieniem się. Zaczęła powoli przyzwyczajać się, że często pokazuje jej się znikąd.
- Widzę... Mam się bać? - Spytała, zbytnio nie przejmując się jego obecnością. Jedyne czego w tamtej chwili chciała, to skończyć tą ,,papierkowość'', którą ostatnimi czasy coraz częściej się zajmowała.
- Chciałem się dowiedzieć, z kim się spotykasz, skoro sama nie chciałaś mi powiedzieć. Na podstawie ostatnich spostrzeżeń, zauważyłem, że przez ostatnie dni widziałaś się jedynie z czterema mężczyznami. - Oznajmił, jednym okiem spoglądając na przekładane z miejsca na miejsce dokumenty.
- Tylko czterech? No słucham... Słucham, co ustaliłeś? - Zapytała, chcąc wiedzieć czy jego bzdurne pomysły doszły do skutku.
- Pierwszy to Pang, ale on jest eunuchem, więc go wykluczyłem. Drugi to Jombak jednak On... Jest niezbyt kulturalny i jest analfabetą, więc też wykreśliłem go z listy. Następny to Park, który jest dwa razy od Ciebie starszy, więc raczej to nie On. Dlatego został tylko jeden... - Powiedział swoją jakże dokładną analizę. SeungNyang odeszła wzrokiem znad papierów, kierując go na niego. Podparła dłoń ręką, chcąc poznać ostateczny wynik jego gry ,,zgadnij kto to?''
- To Mu Song, prawda? Jest młody, wyszkolony, potrafi pisać i czytać. To On? - Zapytał. Nyang było przykro z jego słów. Miał rację, że z nikim innym nie spędziła tyle czasu co z nimi. Ostatni raz widziała Wanga Yoo przedwczoraj przez 15 minut. Jego słowa uświadomiły jej, że więcej czasu spędza z przyjaciółmi niż z nim. Podnosząc papiery, wstała, chcąc odnieść je królewskiemu sekretarzowi do podpisania.
- Co się stało? Uraziłem Cię? Przepraszam. - Rzekł, podnosząc się z zimnego schodka. Widział w jej oczach żal, za który czuł się odpowiedzialny. Dziewczyna zatrzymała się kilka metrów przed nim.
- Nie... To nie Twoja wina, że nie zgadłeś... - Odrzekła, odwracając się do niego, chcąc spojrzeć w jego zmieszane oczy. Po czym odeszła, by skończyć, to co jej powierzono.
CZYTASZ
Pani Ki - Moja historia
Fanfiction(...) Złota brama zamknęła się, gdy lektyka, w której ją usadowili, wjechała na królewski plac. Na próżno można było szukać gdziekolwiek śniegu. Nigdzie nie było nawet śnieżynki. Może to był znak? Symbol, że zima w jej życiu się skończyła, a teraz c...