Rozdział 18

273 13 3
                                    

SeungNyang otrzymała obiecane nosze. Była to jednak zwykła deska z przymocowaną liną. Wang Yoo leżał na niej przywiązany, opatrzony i okryty skórą. Dziewczyna przewiesiła linę przez kark i szła na przód, ciągnąc go pod górkę. Przez to, że nikt nie mógł jej pomóc, szła na szarym końcu szeregu. Pozostali przyjaciele szli obok. Dang Ki Se co jakiś czas odwracał się w ich stronę. W głębi serca czuł zazdrość. Nie podobało mu się, że ktoś jest lepszy od niego. Jednak jej widok cierpiącej, poprawiał mu humor. Spoglądając przed siebie przyspieszył tempo marszu.

Minęło kilka godzin, gdy nadszedł zmrok i znaleźli się u podnóża góry Achasan. Towarzysze księcia rozłożyli namiot, a SeungNyang rozpakowała resztki jedzenia. Przeglądając je, zobaczyła, że mają braki w zapasie wody. Chwyciła, więc wszystkie bukłaki poinformowała resztę o swoim wyjściu i poszła nad rzekę. Na szczęście znajdowała się ona niedaleko. Minęła kilka, oświetlonych namiotów i znalazła się na miejscu. Schyliła się i zaczęła je uzupełniać. Było już tam prawie pusto. W oddali tylko strażnicy patrolowali teren. Gdy SeungNyang skończyła zabrała wszystkie butelki i ruszyła w drogę powrotną. Zapełnione były tak ciężkie, że ledwo je trzymała. Wtedy znikąd pojawił się Dang Ki Se. Dziewczyna nie chciała na niego patrzeć, więc próbowała go wyminąć. Mężczyzna mocno chwycił jej ramię i przyciągnął do siebie. Ten ruch spowodował, że wszystkie pojemniki wypadły jej z rąk i rozbiły się o ziemię. Dziewczyna była wściekła.

- Co ty zrobiłeś! - Krzyknęła. Klękając chcąc uratować choć część wody. Niestety wszystkie butelki pękły i cała woda wsiąkła w ziemię. SeungNyang wstała i zła czekała na wyjaśnienia.

- Gdy tu jestem masz oddawać mi szacunek! - Krzyknął, mocno chwytając ją za ramię. Dziewczyna zaczęła się szarpać, by uwolnić się z uścisku. Nie mogąc się wyrwać uderzyła go w nos. Mężczyzna natychmiast przemieścił ręce z jej ramienia na swój krwawiący nos. SeungNyang myślała, że teraz będzie mogła odejść w spokoju. Jednak całe zajście widzieli pobliscy trzej strażnicy. Błyskawicznie przybiegli do nich. Jeden z nich chwycił ją za kołnierz i zaczął potrząsać. 

- Jak śmiałeś tknąć generała! - Krzyczał, prosto w jej oczy.

- Mocne uderzenie jak na dziewczynę.  - Wtrącił, ocierając krew. Żołnierz puścił ją, nie wiedząc o co mu chodzi. 

- Idź ją ładnie ubierz i przyprowadź do mnie. - Rozkazał, wracając do swojego namiotu. Strażnik zmieszany skłonił się i zaczął ciągnąć w przeciwna stronę. SeungNyang próbowała się wyrwać, ale na marne. Oddalającą się się dziewczynę zauważył Jombak, który przechodził niedaleko. Czując, że coś jest tu nie tak, ruszył za nimi.

***

Namiot z niewolnicami.

Strażnik wepchnął SeungNyang do jednego z pustych namiotów. Usadził na krześle i sprowadził dwie niewolnice.

- Ubierzcie ją i pomalujcie. - Rozkazał. Po czym wyszedł na zewnątrz.

Kobiety od razu zaczęły wykonywać rozkaz. Rozczesały jej długie, ciemne włosy. Ułożyły na bok i doczepiły niebieską spinkę, w kształcie kwiatu. Następnie nałożyły puder i róż. Podkreśliły oko tuszem, a usta szminką. Gdy skończyły makijaż, zaczęły ją ubierać. Założyły jej białą, cienką sukienkę z delikatnego materiału. Na to różowy, jedwabny hanbok. Gdy była już gotowa okryły ją drugim, białym płaszczem, w kwieciste wzory. Niedługo potem przyszedł strażnik. Widząc ją, nie potrafił ukryć zachwytu. Nie zwlekając związał jej dłonie, z tyłu pleców i wyszli na zewnątrz. Jombak, który wałęsał się nieopodal szybko ich zauważył. Gdy zobaczył SeungNyang nawet jej   nie rozpoznał. Zaciekawiony skąd nagle wzięła się taka piękność, poszedł za nimi. Oboje stanęli przed namiotem generała Dang Ki Sego. Chcąc wiedzieć co się będzie dziać się w środku, przystawił dyskretnie ucho do ściany.

Pani Ki - Moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz