Rozdział 50

118 9 16
                                    

To była noc zwierzeń. SeungNyang wysłuchiwała wyznań Mu Songa, Wang Yoo wspominał z Mu-He dawne czasy. Nie wiadomo, czy to wino kosztowane podczas kolacji tak rozplątały im języki, a może to, że mogli w końcu porozmawiać w cztery oczy, spowodowało ich wylewność... to nie miało jednak większego znaczenia.

Wang Yoo z niewiadomych powodów poczuł się lepiej, kiedy został z nią sam na sam. Odtwarzał w głowie kolejne wspomnienia, stając się z każdą kolejną czarką coraz bardziej otwarty. Mu-He pod tym względem nie odstawała od niego. Nie stroniła od żartów z dawnych lat, które wspólnie określili jako przeszłość nie do przywrócenia. Napełniała swój kielich coraz to częściej i szybko go opróżniała. Oboje powoli zaczęli tracić nad tym kontrolę.

- Tyle rzeczy się zmieniło... - westchnął Wang Yoo, jakby nie do końca był z tego zadowolony. - I ja też się zmieniłem - dodał, zapijając smutek, który nagle go ogarnął kolejną szklanką wina.

Mu-He niespodziewanie posmutniała. Może to przez te promile jej empatia osiągnęła wyższy poziom. Poczuła w sobie to samo przygnębienie, jakby przekazał jej część swojego. Wachlując ospale swoimi czarnymi rzęsami, cicho zaprzeczyła.

- Myślę, że to nie ty sam się zmieniłeś, tylko ktoś to zrobił - powiedziała z myślą o SeungNyang. Kładąc dłonie na stole, położyła się na nich lewym policzkiem. - Opowiedz mi o niej... jak się poznaliście? - spytała ni stąd, ni zowąd, przymykając powieki.

- Po co chcesz to wiedzieć? - zapytał, przybierając pozytywny wyraz twarzy z odrobiną zaskoczenia.

Kobieta wzruszyła ramionami.

- Tyle dziś wam opowiadałam o swoim życiu, że teraz to ja chcę czegoś posłuchać - odrzekła z wyczuwalną ciekawością.

Wang Yoo cicho się zaśmiał. Miała rację. Dziś czuł się jak na wykładzie podróżniczym, słuchając jej niezwykłych historii o lądach i oceanach. Nie chcąc być jej dłużny, podparł podbródek na dłoni i zamyślił się głęboko.

- Poznaliśmy się dwa lata temu w Inju- powiedział na wstępie, przypominając sobie ich pierwsze spotkanie na placu, strzelanie z łuku po alkoholu, próby nauczenia jej gry na komungo...

- Zakochałeś się w niej od pierwszego wejrzenia? - spytała, nawołując do tego, co często zdarzało się w legendach i romantycznych opowieściach.

Mężczyzna pokiwał przecząco głową.

- Nie - odrzekł krótko, pomijając wytłumaczenie, że przez wiele miesięcy była w jego oczach facetem.

Marszcząc brwi, wydawał się jeszcze uporczywiej nad czymś zastanawiać.

- Właściwie to nie wiem, kiedy to się stało... po prostu ona była całkowicie niezależna i nie potrzebowała niczyjej łaski. Nie przejmowała się konsekwencjami swoich czynów, do tego stopnia, że była pierwszą i jedyną osobą, która mnie spoliczkowała - powiedział, zaśmiewając się, gdy tylko przed jego oczami pojawiła się tamta chwila, w której chciał obejrzeć jej ranę na nodze. - Pamiętam, gdy skoczyłem z nią z olbrzymiej góry, choć nawet nie potrafię spojrzeć w dół z wieży, by nie mieć zawrotów. Potrafiła pokonać mój strach i słabości, równie szybko co pokonywała swoje. Nie poddała się nawet wtedy, kiedy ledwo żywa po torturach wlekła mnie cały dzień pod górę w upale... nie wiem skąd czerpie tę siłę - wspomniał wydarzenie sprzed półtora roku, które razem przeżyli podczas oddawania daniny Yuanowi.

- Miała silną wolę - skwitowała, powodując chwilową ciszę. - I co dalej? - zapytała, gdy stała się dla niej zbyt długa.

- Rozstaliśmy się... to było pierwsze z wielu rozstań. Ja wyjechałem na Jedwabny Szlak, ją wysłano do Cesarskiego Pałacu. Każdej nocy zastanawiałem się, czy wszystko u niej w porządku, ale nie czy żyje... Tego byłem pewien. Tylko tego - powiedział, utwierdzając coraz bardziej roztkliwione spojrzenie w martwym punkcie przed sobą. - To były długie i ciężkie miesiące, ale w końcu przeminęły, a ja pojawiłem się w Cesarstwie.

Pani Ki - Moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz