Rozdział 36

163 7 8
                                    

SeungNyang odsunęła się od Ji-Ho, ponownie oplatając swoje zgięte nogi. Wiedziała, że to nie było najlepsze rozwiązanie, ale w tamtej chwili nie miała nic lepszego. Mężczyzna chciał dodać jej jakoś otuchy, więc kładąc dłoń na jej ramieniu, pogłaskał ją po głowie.
- Daj sobie czas, a wszystko samo się ułoży. - Oznajmił, jednak Ona pokiwała przecząco głową, kładąc swój podbródek między kolana.
- Całe życie mam pod górkę... Nigdy nie chciałam się z kimś wiązać, a jak się już zakochałam, to w nieodpowiednim mężczyźnie... Już nigdy nie będę szczęśliwa. - Odpowiedziała, czując palącą jej serce gorycz. Żołnierz chciał ją przytulić, ale ta wtedy wstała, nie chcąc, by zaczął sobie za dużo pozwalać.
- Nie przychodź tu już... - Rzekła, odchodząc w stronę swojego pokoju beż żadnego pożegnania. Ji-Ho wiedział, że nigdy nie otrzyma od niej uczucia, którym mogłaby obdarzyć go ta jedyna, bo miejsce w jej sercu jest już zajęte. Jednak to nie była dla niego przeszkoda, by nie mógł przy niej pozostać.

***

Komnata Wanga Yoo, Goryeo (ranek, nowy dzień)
Nyang wiedziała, że musi o swojej decyzji powiedzieć Wangowi Yoo. Bała się tej rozmowy, ale nie chciała jej odwlekać w nieskończoność. Następnego dnia zapukała w jego drzwi, niepewnie wchodząc do środka. Mężczyzna siedział samotnie przy stole, na którym znajdował się śniadaniowy posiłek. Wang Yoo nie spodziewał się jej, ale nie chciał pokazywać swojego zaskoczenia, które coraz częściej towarzyszyło mu na jej widok.
- Usiądź... - Zaproponował, odsuwając jej wolne krzesło. Jednak Ona wolała zostać blisko wyjścia, mając nadzieję, że szybko stąd wyjdzie.
- Chciałam Ci tylko coś powiedzieć. - Powiedziała, czując, jak jej serce przyśpiesza tempa, a nogi miękną.
- Ja również... Pozwól, że zacznę. - Odrzekł, podnosząc się z miejsca, stając naprzeciw niej.
- Moje jest krótkie... Wychodzę za mąż. - Rzekła, odczuwając, jak jej spięte ciało staje się ponownie lekkie, a sparaliżowane mięśnie wracają do normy.
- Dobrze, ja chciałem... Ja... Co... Co Ty do mnie powiedziałaś? - Spytał, nie wiedząc, czy dobrze usłyszał. Myśląc, że to żart, roześmiał się, co ją tylko oburzyło.
- To takie dziwne? Myślisz, że tylko z Tobą mogę być szczęśliwa? - Zapytała, nie pojmując jego reakcji. Mężczyzna pokiwał przecząco głową, odkasłując, by jego twarz przestałą się sama uśmiechać.
- Kochasz go? - Spytał, poważniejąc. Jego pytanie całkowicie ją zdenerwowało, a w szczególności jego bezceremonialność.
- Co to w ogóle za pytanie? - Zapytała, nie rozumiejąc, jak może pytać ją o takie rzeczy.
- Bardzo proste... Tak lub nie. - Rzekł, nie widząc w tym żadnego problemu. SeungNyang założyła dłonie na klatkę piersiową i spojrzała bezinteresownie na sufit, nawet nie myśląc, by mu na to odpowiedzieć.
- Czyli nie... To po co to robisz? Żeby mnie zdenerwować? Udało Ci się, to teraz możesz to odwołać. - Oznajmił, ponownie zasiadając do stołu.
- Nie obchodzi mnie, co sobie myślisz... Ja już podjęłam decyzję i nawet Ty jej nie zmienisz. - Odpowiedziała, wychodząc z komnaty. Wangowi Yoo na myśl, że to prawda, krew zaczynała płynąć w drugą stronę. Z nerwów chwycił porcelanowy kieliszek i zgniótł go jak kartkę papieru, przez co z jego wewnętrznej strony ręki zaczęła sączyć się krew. Jednak nawet to nie uśmierzyło jego złości, jaką wtedy odczuwał.

 Jednak nawet to nie uśmierzyło jego złości, jaką wtedy odczuwał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Pani Ki - Moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz