Rozdział 53

105 9 52
                                    

Dang Ki Se wiedział, jak utrudnić innym życie. Mieszkał tu dopiero miesiąc, a już każdemu porządnie zalazł za skórę. Pomiatał służbą, która uwijała się przy nim cały dzień i próbowała sprostać jego zachciankom. Narzekał na jedzenie, a nawet na warunki pogodowe, jakby któryś z ludzi był za to odpowiedzialny. Coraz więcej czasu spędzał na lenieniu się, czy sprowadzaniu do pałacu panienek do towarzystwa, w ogóle nie interesując się sprawami państwowymi. Jednym słowem traktował ten czas jak wakacje, robiąc sobie od czasu do czasu przerwę na irytowanie innych.

Wszyscy chcieliby odliczać dni do jego wyjazdu, ale to było niemożliwe. Nie znali tej daty. Nie wiedzieli, kiedy i czy w ogóle Tal Tal wróci z Yuanu. Jedyne co im pozostało to modlić się, by w końcu nastał ten piękny dzień, o którym każdy po cichu marzył.

Dang Ki Sego znudziła wojna na potyczki słowne z SeungNyang, czy inne drobne złośliwości, które sobie nawzajem robili. Postanowił wbić jej prawdziwą szpilę w serce. I tak oto podczas jednej z kolacji oznajmił im, że nie podoba mu się komnata, w której mieszka. Była dla niego za bardzo zacieniona i podobnież nie dochodziło do niej tyle słońca, co w innym skrzydle pałacu. Chciał, wręcz zażądał od króla, by przeniósł go do innego pawilonu. Tego, w którym sam mieszkał. Wang Yoo nawet nie myślał przenosić go tak blisko siebie. Nie wyobrażał sobie mieć go pod nosem i widywać jeszcze częściej. On jednak nie zamierzał ustępować. Marudząc o tym przy każdej okazji, w końcu dopiął swego.

Ze wszystkich kilkunastu komnat wybrał tą, którą kiedyś zamieszkiwała SeungNyang. Nawet miała w niej jeszcze wiele rzeczy. Była ona najbliżej komnaty króla, a dokładnie naprzeciwko. Mężczyznę nie przekonywały żadne argumenty, by wybrał pustą komnatę. Był taki uparty, że nikomu nie chciało się z nim negocjować, więc po prostu mu ją oddano, by mieć już od niego święty spokój.

Szybko jednak tego pożałowali, a na pewno pożałowała tego SeungNyang. Dang Ki Se poprzestawiał prawie wszystkie meble, jakby miał zamieszkać w niej na stałe. Wyrzucił bezużyteczne dla niego ozdoby nadające pomieszczeniu przytulny klimat. Wymienił firany i obrusy na ciemne, sprawiając, że pomieszczenie stało się zimne i nieprzyjazne. Po prostu zmienił ten pokój w jaskinię. Jaskinię zrzędliwego gnoma, którego każdy miał już dość.

***

Dang Ki Se zaczął skrupulatnie oglądać swoją nową komnatę. Była ona zdecydowanie mniejsza niż poprzednia, ale mu to wcale nie przeszkadzało. Miał to tak samo gdzieś, jak słońce, które rzekomo miało być powodem jego wielkiej przeprowadzki. Swoim zachowaniem chciał tylko dopiec SeungNyang i bardzo dobrze mu się tu udało. Widział z jaką złością i żalem pakuje swoje ostatnie drobiazgi.

Komnata wydawała się całkowicie opróżniona z jej rzeczy. Przynajmniej tak myślał, dopóki nie otworzył jednej z szuflad stolika nocnego. Zobaczył w niej futerał o podłużnym kształcie. Zdziwiony tym, że coś tu zostawiła, otworzył drewniane wieko. W środku znajdowała się spinka leżąca na czerwonym aksamicie, którym było wyłożone pudełko. Mężczyzna podniósł ozdobę i obracając ją w dłoni, odszedł myślami wstecz. Już ją gdzieś widział. Był pewny, że często ją nosiła wpiętą w swój wysoki kucyk.

Z refleksji wyrwał go dźwięk naciskania na klamkę. Podskakując prawie ze strachu, schował pod impulsem wsuwkę za plecy i zatrzasnął szufladę, w której spoczywał pusty po niej futerał. Odwracając się na pięcie, spojrzał na SeungNyang, która właśnie weszła do pokoju.

- Masz pukać, gdy tu wchodzisz! To już nie jest twoja komnata! - krzyknął, starając się zakamuflować strach, jaki spowodowała swoją nagłą obecnością.

Kobieta puściła to mimo uszu. Rozglądając się po miejscu, w którym spędziła wiele dni i nocy, głośno westchnęła. Widok jego gratów, bo tylko tak mogła nazwać jego osobiste rzeczy, przyprawiał ją o wymioty. Jednak musiała się powstrzymać od jakichkolwiek docinek, bo nie po to tu przyszła.

Pani Ki - Moja historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz