Dziś miała przyjechać ciotka Wanga Yoo wraz z córką. Książę ze swoją pięcioosobową świtą czekał na nie w pawilonie, w którym miały zamieszkać. Wraz z nimi obecna była grupa służących, która miała odpowiadać za ich wygodę. Obecni mężczyźni nie kryli podekscytowania ich przyjazdem. SeungNyang, która nie była zadowolona, że musi tu być, obserwowała ich z kwaśną miną. Najchętniej każdemu przywaliłaby w łeb, by zmądrzeli. Jej ambitne myśli przerwał głos strażnika, który zawiadomił o ich przybyciu. Po czym otworzono drzwi i do komnaty weszły dwie kobiety. Pierwsza z nich była średniego wieku i wzrostu. Miała ciemne oczy, a włosy w tym samym odcieniu spięte w ścisły kok. Jej szata była w trzech odcieniach bordowego, by każda warstwa sukni nie zlewała się z drugą. Młodsza była mniej więcej we wzroście SeungNyang. Jej oczy były w kolorze matki, ale wydawały się trochę większe. Twarz była dosyć pociągła i blada, a usta w kolorze wyblakłej brzoskwini. Włosy miała rozpuszczone i sięgały jej do połowy pleców. Jej szata składała się z białej sukienki i fioletowej kamizelki. Kontur ubrania i jej pas były niebieskie w białe wzory. Do tego dopasowała srebrną opaskę na włosy, więc całość była spójna i elegancka.
Wang Yoo uśmiechnął się na ich widok i podszedł do starszej kobiety, przytulając ją na przywitanie.
- Nic się zmieniasz, ciociu. Wierzę, że jesteś zdrowa. - Oznajmił. Kobieta oddała uśmiech, chwytając jego dłonie oburącz.
- Każdy wie, że się starzeje, więc nie róbmy z tego wielkiej tajemnicy. - Odrzekła ze śmiechem, pokazując, że ma dystans do siebie. Książę również się zaśmiał, po czym przeszedł do swojej kuzynki. Minęło kilka sekund, gdy zdecydował także ją objąć i tyle samo czasu to trwało. Po czym ponownie stanął metr przed nią.
- Dawno się nie widzieliśmy. Nawet nie wiem ile lat minęło. - Rzekł, zaplatając dłonie za plecami.
- Minęło sześć lat odkąd wyjechałam. Z powodu tarczycy musiałam mieszkać nad morzem, ale już jest lepiej. Jednak ty nic się nie zmieniłeś. - Odrzekła, dotykając wierzchem dłoni jego policzka. Wang Yoo zaczął błądzić zakłopotanym wzrokiem po pomieszczeniu. Nie wiedział jak ma się zachować. W końcu chwycił jej dłoń i oddalił ją od siebie.
- Przyjdź do mnie dziś na kolację, to wtedy porozmawiamy. Tymczasem chcę Ci kogoś przedstawić. Znasz moich czterech strażników, którzy nadal o mnie dbają, ale teraz jest ktoś jeszcze. - Oznajmił, a w jej oczach pojawiło się zaciekawienie. Wtedy Wang Yoo wyciągnął rękę i jednym ruchem przyciągnął do siebie SeungNyang, która opierała się o ścianę z założonymi rękami na klatce piersiowej. Książę klepnął ją między łopatki, by je wyprostowała. Dziewczyna niechętnie, ale zrobiła to.
- Jestem Ki Nyang...Wasza wysokość. - Oznajmiła i lekko skinęła głową. Wangowi Yoo i jego przyjaciołom ,,opadła szczęka''. Nie wiedzieli, że zna takie słowo.
- Pewnie jesteście zmęczone, więc odpocznijcie. - Rzekł i razem ze swoimi strażnikami wyszedł z ich pawilonu, zostawiając je ze służbą.
***
CZYTASZ
Pani Ki - Moja historia
Fanfiction(...) Złota brama zamknęła się, gdy lektyka, w której ją usadowili, wjechała na królewski plac. Na próżno można było szukać gdziekolwiek śniegu. Nigdzie nie było nawet śnieżynki. Może to był znak? Symbol, że zima w jej życiu się skończyła, a teraz c...