42. To mnie wykończy...

453 21 2
                                    

Asia

Kolejny dzień, kiedy Fifi jest w śpiączce...

Mało sypiam, bo nie mogę, nie jestem w stanie, cały czas myślę, a co by było gdyby...

To mnie wykończy...

Niby nie jesteśmy z Filipem oficjalnie razem, niby nie powiedzieliśmy sobie ,,Kocham Cię,, to ja traktuję go jako ważną dla mnie osobę. Nie chce go stracić, nie jestem gotowa na to, on jest za młody. Chciałabym go teraz przytulić i położyć się z nim na kocu, na plaży, oglądać zachody słońca, które tak bardzo kocham. To wszystko przez tą jebaną szmatę Kaśkę...

Jedyną osobą, która mnie teraz wspiera jest Krzysiu i w sumie Martyna też trochę, ale ona ma swoje życie, swojego chłopaka i pracę.

Dzisiaj Krzysiek przyjeżdża po mnie i jedziemy razem do szpitala. On jest w lepszej kondycji psychicznej i fizycznej.

Kuba jutro już wychodzi ze szpitala, później tylko rehabilitacje i będzie dobrze.

Teraz wszyscy czekamy na wiadomości o stanie zdrowia Filipka.

Założyłam na siebie czarne Adidas tiro i czerwoną bluzę z QueQuallity, którą dostałam kiedyś od Kubsonka, a na nogi wsunęłam czarne wysokie Conversy.

Dochodzi 10, więc Krzysiek zaraz powinien być pod moim blokiem

Wybiła równo 10 i przyszedł mi SMS.


Od Krzysiu

Jestem na dole, czekam ;)

Do Krzysiu

Zaraz będę.


Wzięłam torebkę, zakluczyłam mieszkanie i udałam się do Mercedesa Krzysia.


- Cześć, wsiadaj.

- Hej Krzysiu, dziękuję.

- Za co?

- Za to, że wspierasz mnie i, że dzisiaj robisz za moją taksówkę.

- Nie ma za co. A jak ty się trzymasz?

- Jest ciężko, ale mam nadzieję, że niebawem będziemy siedzieć w tym samochodzie z Filipem i Kubą i pojedziemy na jakiąś imprezkę, jak kiedyś.

- Obiecuję ci.

- Nie obiecuj, jeśli nie jesteś czegoś pewien.

- Jestem pewny! Wysiadamy.


Znaleźliśmy się już pod szpitalem, ja szybko poszłam do sali Filipa, Krzysiek natomiast do sali Kuby.


Weszłam na chwilkę do sali Szcześniaka, ale pielęgniarki szybko mnie wyprosiły, bo Filip miał badania, które trwały bardzo długo i powiedziano mi, że i tak dzisiaj nie wejdę do niego, więc Krzysiek zabrał mnie na obiad, bo widział, że ostatnio mało jem i zaczynałam chudnąć.


Pojechaliśmy do PizItal, na pizzę, była ogromna, dawno się tak nie najadłam.

o 16 byłam już w domu. 

Wzięłam kąpiel w wannie, by się odprężyć. Taki relaks trwał 1,5h i przerwała mi go wydzwaniająca siostra, z którą nie miałam totalnej ochoty rozmawiać.




Przepraszam, że takie krótkie, ale dopiero powoli wracam do zdrowia. Postaram się teraz wstawiać rozdziały częściej, bo teraz zrobiłam przerwę i mam nadzieję, że nie będzie już takiej konieczności.


Wybawienie || Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz