55. No chodź już...

424 14 5
                                    

Asia

W końcu nadszedł tak długo wyczekiwany dzień...

Jedziemy z Filipem nad morze!!!!

Juhuuuuuuuuu

Oczywiście chcieliśmy być wcześnie na miejscu, więc pobudka była o 3 nad ranem, pomijając fakt, że poszliśmy wczoraj spać o 23:40, bo oboje pakowalismy się na ostatnią chwilę.

Założę się, że i tak czegoś zapomnimy.

- Asia pospiesz się! Utopiłaś się czy co?

- No poczekaj muszę włosy jeszcze doprowadzić do porządku...

- Phyyy, kobiety...

- Wszystko słyszę. Jeśli się nudzisz do możesz walizki do samochodu zanieść.

- Już dawno to zrobiłem.

- No to powyłączaj wszystko z gniazdek.

- Już zrobiłem, wszytsko zrobiłem. Tylko zostało mi ogarnąć włosy. Wpusc mnie dotej cholernej.

- Kto pierwszy ten lepszy. Zrób mi śniadanie i wyjdę.

- Co ja z Tobą mam...


W końcu udało się!

Jedziemy do Gdańska! Podróż będzie trwała około 4 godziny więc na jakąś 9 będziemy na miejscu. Nie chcemy tracić czasu. Jest super pogoda, więc chcemy korzystać. Jestem strasznym bladziochem i marzę o choćby delikatnej opaleniźnie.


- Filipku? - zrobiłam maślane oczka.

- Co chcesz?

- A skąd Ty wiesz, że od razu coś od ciebie chcę?

- Ja już znam te twoje chwyty.

- No dobra, siku!

- Przecież dopiero godzinę temu wyjechaliśmy, a przecież sikałaś w domu.

- No i co z tego? Ja nic nie poradzę, że mój pęcherz nie jest zbyt pojemny?

- Twój pęcherz jest wielkości orzeszka włoskiego.

- Oj, już nie przesadzaj! O! Patrz! Stacja benzynowa! Zjeżdżaj!

- No juz, już.


Filip zaparkował na parkingu.

- Masz maksymalnie 10 minut, ja idę po kawę.  Latte jak zawsze?

- Tak!


Uwinęłam się w ciągu 6 minut i szybko pobiegłam do auta, gdzie Filip czekał już z kawką.

- Mmmmmm, jak pachnie!

- Spójrz na tylne siedzenia. - obróciłam się i zobaczyłam tam rurki z kremem, czekoladę, wodę i świeże rogaliki z ciasta francuskiego.

- Boże, Fifuś, jak ja cię kocham!

- Kochasz mnie, bo kupiłem ci jedzenie? Pffff.

- Oj tam. Kocham cię nawet bez tego jedzonka. - złączyłam nasze usta w pocałunku.

- Ale z tym jedzeniem kocham cię jeszcze bardziej!

- Wiedziałem...


Podróż minęła dosyć szybko, bo cały czas jadłam lub rozmawiałam z moim chłopakiem.

Dojechaliśmy pod Hotel Marmur.

- Witaj w mojej oazie spokoju.

- Jeju, tu jest pięknie.

Widok zapiera dech w piersiach. Mnóstwo zieleni, widzę też dróżkę wyłożoną balami drzewa, pewnie prowadzi na plażę...



________________________________________________________________________________

Hejka! Wracam do Was! Mam już plan na dalsze losy Asi i Filipa. Buziaki!

Wybawienie || Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz