46. Kocham cię...

475 20 19
                                    

Filip

W końcu poczułem trochę siły i zacząłem się wybudzać. Wróciłem do prawdziwego świata.

Poczułem, że ktoś delikatnie ściska moją dłoń. Pomalutku uchyliłem powieki i zobaczyłem tam kobietę, o której cały czas myślałem, Asię. 

Pamiętam wszystko, co mówiła.

W końcu mogę to zrobić...

- Kocham Cię - wyszeptałem, bo nie potrafiłem jeszcze powiedzieć niczego głośno. (...)


Pojechałem na przeróżne badania i cały czas myślałem, co Asia musiała przeżywać. Widać po niej było, że dawno się nie wyspała, pewnie też mało jadła, bo bardzo się wychudziła.


Asia

Gdy zjadłam śniadanie szybko wróciłam pod salę Filipa, a Kaja pojechała do domu.

Filip przyjechał z badań i lekarz poprosił, żebym weszła do sali.

- A więc Panie Szcześniak wszystko idzie w dobrą stornę. Miał Pan złamane 3 żebra i jedno z nich delikatnie uszkodziło płuco, z którym na szczęście jest już wszystko dobrze, oczywiście żadnych papierosów w najbliższym czasie, najlepiej ograniczyć je przez rok.

- Nie palę, mam astmę.

- Dobrze, żebra praktycznie się pozrastały już, jednak przy większych wysiłkach może Pan czuć ból, więc proszę się nie przemęczać najlepiej. Obojczyk, myśleliśmy na początku, że też jest złamany, ale na szczęście był tylko delikatnie pęknięty i z nim już wszystko ok. Jeśli chodzi o rękę to jest złamana. Za tydzień proszę, żeby Pan przyszedł na zdjęcie gipsu, a później rehabilitacje. 

- A kiedy będę mógł stąd wyjść?

- Pojutrze rano przyszykuję wypis. Proszę Panią tylko, żeby się Pani zajęła narzeczonym. Nie może się przemęczać, nawet najlepiej, żeby nie nosił toreb z zakupami.

- Jasne, dobrze się nim zaopiekuję.

- Dobrze to ja już idę do innych pacjentów, do widzenia.

- Do widzenia!

- Asiu?

- Tak?

- No wiesz, wolałbym ci się oświadczyć, a nie żebyś ty mi się oświadczała, to w końcu ja tu jestem mężczyżną, hahhahahahhahahahha

- Ojć, sorki Filip. Nigdy by mi nic nie powiedzieli, gdybym nie była kimś z twojej rodziny.

- Pfff, spokojnie, może kiedyś jeszcze będziesz mogła się pobawić w Panią Szcześniak.

- Bardzo śmieszne, Filipku.

- Jak wrócę do domu to cię zacznę dokarmiać, bo strasznie schudłaś, tak nie może być.

- Jak wrócisz do domu to się przeprowadzasz do mnie, muszę mieć cię na oku i ewentualnie wtedy będziesz mógłbyć moim prywatnym kucharzem.

- Jesteś pewna?

- Tak. Jak wyjdziesz ze szpitala to jedziemy prosto do twojego mieszkania i tam się spakujesz, ja ci pomogę i Krzysiek pewnie też nam pomoże, bo Kuba wciąż nie może przeciążać ręki.

- Jak wszystko zaplanowałaś.

- No pewka, miałam tyle czasu.

- A co z Kają?

- Kaja szuka mieszkania, bo zaczyna od października studia w Warszawie.

- I już znalazła.

- Jakie?

- Twoje.

- Jak to?

- To ja pamiętam, a ty nie?

- O czym?

- Mieliśmy się razem przeprowadzić do mojego nowego mieszkanka.

- A no tak!

- Jak podleczę rękę to pojedziemy na ogromne mieszkaniowe zakupy i się przeprowadzimy.

- Szykuj hajs, hahahhaha.

- Dobra, leć do domu, zrób sobie coś do jedzenia i powiedz Kai o mieszkaniu. Ja muszę się przespać. Pojutrze już będziemy spać razem.

- Hahahhahah, chyba w jednym mieszkaniu, wytestujesz czy kanapa jest wygodna.

- Nie zrobisz mi tego!

- Pomyślimy... Dobranoc.

- Dobranoc.

- Kocham cię!

- Ja ciebie też kocham!



Wybawienie || Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz