#35

122 8 7
                                    

Dzisiejszy dzień... Moje urodziny... Yhym... To będzie najgorszy dzień w życiu...

Powolnym krokiem stałam i poszłam do łazienki... Ubrałam się, uczesałam i odprawiłam moją poranną rutynę. W drodze do kuchni zgarnęłam telefon z pokoju i zobaczyłam SMS od Martinusa:

Książę ❤👑
Wszystkiego najlepszego! Wiem, że żadne życzenia nie zastąpią mojej obecności przy tobie i braku cierpienia, ale chcę, żebyś wiedziała że bardzo za tobą tęsknię i nie mogę się doczekać kolejnego spotkania ❤ Jeszcze raz STO LAT księżniczko 😍

Do moich oczu napłynęły łzy. To jedne z piękniejszych życzeń jakie kiedykolwiek dostałam. Pamiętał o mnie. Mimo mojego bólu znowu czuję się szczęśliwa.

Księżniczka ❤👑
Dziękuję Martinus... Nie wiem co powiedzieć... Po prostu... Dziękuję ❤

Gdy byłam już w kuchni nie jadłam śniadania tylko przejrzałam social-media i ruszyłam do szkoły. Założyłam buty, wzięłam plecak, ubrałam kurtkę, zakluczyłam dom i ruszyłam.

1 Grudnia... Dzień moich urodzin... Na niebie zero chmur... Wszędzie szaro... Każdy nastolatek szedł teraz albo w kierunku szkoły albo na wagary. Przyglądając się tak całemu mojemu otoczeniu zaczęłam się zastanawiać... Dlaczego nawet teraz moje życie jest takie ? Codziennie wracam do domu... Codziennie zamykam się w pokoju i przypatruję swoim siniakom... One tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że jestem słaba, beznadziejna... Każdego dnia płaczę i zastanawiam się nad sensem życia... Nad tym czy kiedykolwiek będzie jeszcze mi dane żyć w spokoju ? Czy kiedykolwiek będę gotowa wyznać mu miłość ? Czy kiedykolwiek on coś do mnie poczuje ?

Takim oto sposobem dotarłam do bram budynku szkoły. Wzięłam głęboki oddech i przekroczyłam prób bram, a potem drzwi. Niepewnym krokiem szłam przez korytarz szkoły. Jak codzień, wszystkie oczy były skierowane na mnie. Ale... Czułam się inaczej... Wszyscy patrzeli na mnie z żalem i smutkiem. Nie wiem o co im wszystkim chodzi. Niepewnie podeszłam do szafki i włożyłam do niej książki. Nie było mi dane dokończyć wykonywanie tej czynności ponieważ szafka zamknęła się z chukiem a ja zostałam do niej momentalnie przybita. Nie wiedziałam co się dzieje, ale po chwili odzyskałam świadomość. Stał tam Mike i jego grupa.

Mike: Słuchaj szmato! Ktoś nakablował na mnie do dyra, i teraz będę miał przejebane! A to wszystko twoja wina!- krzyknął uderzając mnie w twarz.
- Jeśli nie powiesz mi kto to powiedział, to skończysz w grobie! - przycisnął mnie jeszcze mocniej do szafki.

Ja: I tak się tam powoli wybieram więc...- mruknęłam.

Mike: Będę miał teraz przejebane, ale skończę z tobą! Zobaczysz suko!

Puścił mnie przez co nabrałam powietrza. Z oczy zaczęły lecieć mi łzy... Ludzie patrzeli się na mnie z zażenowaniem ale też z kpiną i brakiem szacunku. Po chwili podbiegła do mnie Marti.

Marti: Jezu! Tori! Nic ci nie jest!? Co ci ten dupek zrobił ?!

Ja: O-O-n... Kto-o-K-toś...

Marti: Spokojnie nie demerwuj się.

Ja: Ktoś... Powiedział dyrowi, że się... N-na -de-e-mn-ą... Z-znę-ę-ca...- powiedziałam ponownie przez łzy.

Marti: Groził ci ?- zapytała niedowierzając.

Ja: ...- kiwnęłam głową.

Marti: To się już niedługo skończy! Pójdziemy z tym na policję! Obiecuje ci, że on tego pożałuje!

Ja: Nie proszę... Będę miała gorsze problemy...

Marti: Ale tak nie może być... On cię bije... To jest przemoc psychiczna i fizyczna... Nie możesz tak stać i nic z tym nie robić...

Liczysz się tylko ty | MG |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz