POV. Martinus
Obudziłem się w środku nocy... Znowu... Ale tym razem nie byłem sam. Victoria też nie spała... Co mnie zdziwiło... Siedziała z podkulonymi nogami i... Płakała ? Ale... Dlaczego ? W głowie pojawiło się setki pytań, ale żadne z nich nie miało sensownej odpowiedzi... Zacząłem się zastanawiać czy to moja wina ? Czy ja zrobiłem coś źle ? Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na żadne z nich... Miałem mętlik w głowie... W jednej chwili poczułem ukłucie przez to że moja kruszynka płacze... W drugiej przez to, że to mogłaby być moja wina...Chcąc dowiedzieć się dlaczego mój mały skarb płacze w środku nocy, przybliżyłem się do niej delikatnie i położyłem rękę na jej plecach... Zacząłem delikatnie jeździć nią w górę i dół... Widząc, że dziewczyna drży, zbliżyłem się jeszcze bardziej i objąłem ją bardzo mocno... Victoria nie mówiła nic...
Ja: Dlaczego płaczesz misiu ?- spytałem po cichu, gdy dziewczyna już lekko się uspokoiła.
Tori: Boję się... Już od kilku dni... Tygodni...- powiedziała cicho drżącym głosem.
Ja: Zawsze w środku nocy...?- spytałem lekko zdziwiony.
Tori: Yhym...- pokiwała głową po czym znowu zaczęła szlochać.
Ja: Dlaczego ?- starałem się mówić jak najdelikatniej, tak żeby ją uspokoić.
Tori: B-boję si-ię...- powtórzyła.
Ja: Ale czego ?
Tori: Wszystkiego...- otarła łzy spływające jej po policzku.
- Boję się... Że nigdy nie będę normalną dziewczyną... Przez to co się...- oparła głowę na moim ramieniu.
- co się stało... Boję się ludzi... Boję się...- westchnęła - że już nigdy nie będę umiała normalnie żyć...Ja: Będziesz umiała... Ja ci w tym pomogę...Tylko nie płacz już dobrze ?
Tori: Ale to... Samo tak przychodzi... Budzę się w środku nocy... Widzę ciemność... Tak jak wtedy gdy...- nabrała powietrza a po chwili schowała twarz w dłoniach.
- Po prostu... Boję się wszystkiego... Wszystkiego ci mi to przypomina...- powiedziała opuszczając dłonie z bezradności.Ja: Spójrz na mnie...- powiedziałem łapiąc ją za podbródek tak, aby na mnie spojrzała. Po chwili uporu, dziewczyna spojrzała na mnie. Jej oczy nawet w ciemności świeciły jak gwiazdy na niebie. Spojrzałem w nie głęboko a po chwili zacząłem mówić.
- Cokolwiek by się nie działo... Nie jesteś z tym sama... Jestem tu ja, Andżi, Marti... Marcus... Jesteśmy z tobą i pomożemy ci przez to przejść... Wiemy, że to dla ciebie trudne... Wiem, że czujesz się okropnie... Ale wiem, że jesteś silna i przeżyłaś już tyle, że dasz sobie radę ze wszystkim... Bo dasz!- powiedziałem dumnie "głaszcząc" ją po policzku. - i zrobię wszystko żebyś czuła się bezpiecznie... Nawet gdybym miał całą noc pilnować cię, żebyś spokojnie spała...- powiedziałem kończąc tym samym.Tori: Martinus... Ty tyle dla mnie robisz... Cały czas moje problemy... - powiedziała.
-pewnie masz już tego dość...Ja: Nie prawda... Chcę pomagać ci we wszystkim... Chcę, żebyś po prostu była bezpieczna...- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
Tori: Kiedy ja ci się za to odwdzięczę ?- spytała tym razem, już z lekkim uśmiechem na twarzy. I tego mi brakowało. Jej promiennego, delikatnego ale rozpoznawalnego z kilometra uśmiechu.
Ja: Wystarczy, że zostaniesz ze mną już na zawsze... Żebyś była tylko moja na wieczność... Aż do końca i jeszcze dalej... Dobrze ? - spytałem gładząc jej włosy.
Tori: Nawet nie zamierzam nigdzie odchodzić...- pocałowała mnie w policzek z coraz większym i szerszym uśmiechem na twarzy.
- Jak ty to robisz ???- spytała po chwili.Ja: Ale co ?- spytałem.
Tori: No to... Wystarczy kilka słów i już się przez ciebie uśmiecham.- powiedziała oczywiście z uśmiechem na twarzy.
Ja: Ja po prostu mówię to co myślę...- powiedziałem i przytuliłem ją jeszcze mocniej.
- A ty ?Tori: Co ja ?- zapytała.
Ja: Jak ty to robisz ?- posłała mi pytające spojrzenie.- wystarczy że popatrzę głęboko w twoje oczy i potrafię się rozpłynąć. - powiedziałem.
Tori: Lubisz moje oczy ?- spytała zdziwiona.
Ja: Uwielbiam. Nawet jeśli jesteś smutna... Świecą jak gwiazdy na niebie. Można się w nich rozpłynąć... Naprawdę...
Tori: Wiesz... Ja też uwielbiam twoje oczy...- powiedziała uśmiechając się.
Ja: Taaak ? Dlaczego...?- spytałem ciekawy.
Tori: No... Zawsze świecą przepełnione twoją energią... Można się w nie zapatrzeć jak na film... Obrazek...- powiedziała rozmarzając.
Ja: Czyylii... To znaczy... Że jestem szczęśliwy, bo mam taką dziewczynę jak ty...- powiedziałem stykając nasze nosy i śmiejąc się.
Po chwili ciszy dziewczyna ziewnęła, a po chwili oparła głowę o mój tors i mocno się we mnie wtuliła. Ja nie protestując objąłem ją mocno, po czym sam położyłem głowę na poduszce wtulając się mocniej do dziewczyny. Z każdą sekundą robiłem się coraz bardziej senny, więc zamknąłem swoje oczy, po chwili całkowicie zasypiając.
TAKI ROZDZIAŁ Z JEDNEJ NOCY NA DZIŚ! JUTRO MAM SPRAWDZIAN Z CHEMII WIĘC TRZYMAJCIE ZA MNIE KCIUKI! ❤ A WY ? MACIE JUŻ JAKIEŚ SPRAWDZIANY, KARTKÓWKI... A MOŻE PROJEKTY ?? POSZCIE W KOMENTARZACH I... DOZOBACZENIA!!! 😻🖤
CZYTASZ
Liczysz się tylko ty | MG |
أدب الهواة~Życie to jeden wielki tor, na którym pojawia się czerwone światło, i zabrania nam iść dalej. Jedna z dziewczyn jednak nie ma zamiaru się poddawać, mimo skraju załamania. Poznaje chłopaka, który pokazuje jej, że można żyć szczęśliwie. Jednak nie wsz...