#72

83 8 2
                                    

Przez ostatnie 3 dni nie zrobiliśmy nic specjalnego. Moje indywidualne nauczanie, zaczynam po wyjeździe Martinusa. Za 2 tygodnie są też jego urodziny.

Cały prezent jest mniej więcej ustalony. Na sam początek kupiłam chłopakom jakieś ubrania. Ich mama pomagała mi wszystko wybrać. W tym samym czasie Andżi załatwiała już dla nich kolejną niespodziankę. Bilety. Bruno Mars!

Kiedy wszystko było już gotowe, trzeba było teraz tylko czekać na ten piękny dzień. Wtedy przęślę im mailem bilety. Drugi prezent jest już u nich w domu. Mam nadzieje, że im się spodoba.

Kwestia niespodzianki załatwiona.

Dzisiaj czeka mnie ten gorszy moment.

Pożegnanie...

Ze smutnymi minami opuściliśmy budynek kierując się w stronę samochodu.

Ruszyliśmy.

W drodze na lotnisko, Martinus cały czas trzymał mocno moją rękę, a Emma wtuliła się we mnie. Mercus też nie chciał być sam i oparł głowę na ramieniu młodszego brata.

Zatrzymaliśmy się.

Wzieliśmy bagaże i przekroczyliśmy próg lotniska. Na miejscu była już Marti. Uśmiechnęłam się do niej słabo, ale ona nie zareagowała. Odwróciła głowę w drugą  stronę, a potem szybko podeszła do Marcusa.

Usiedliśmy na ławce.

Znowu to samo.

Widok zegnających, jak i witających się par na lotnisku. Gdzie zrzucają z siebie bagaże i zamykają się w szczelnym uścisku nie ukrywając przy tym łez. To sprawiło, że jeszcze bardziej się przygnębiłam.

Ludzie mówią, że nie ma czegoś takiego, jak związek czy miłość na odległość. Ja jednak stwierdzam, że są w błędzie. Bo żyjąc w parze z kimś, kogo się bardzo kocha, a kto mieszka od ciebie bardzo daleko, przywiązujesz się do tej osoby jeszcze bardziej i z każdym kolejnym spotkaniem chcesz coraz więcej. Najpiękniejsza miłość, to ta która dzielą kilometry, bo ona jest najsilniejsza, najdłuższa i najbardziej wytrwała. Żyjąc z kimś kogo po prostu nie ma przy tobie, uczysz się wielu rzeczy, przywiązujesz się do tej osoby, jeszcze bardziej za nią tęsknisz, chcesz ją po prostu dla siebie. Zawsze coś, co jest na odległość, uczy nas wielu rzeczy, przywiązuje do siebie, przybliża i uczy wytrwałości.

Tyle.

Jak już mówiłam widok, żegnających i witających się par wprawił mnie w nastrój przygnębienia. Z sekundy na sekundę, wiedziałam coraz bardziej, że nasza kolej za chwilę nastąpi, a ja i Martinus będziemy musieli się pożegnać.

No i tak się właśnie stało.

Martinus wstał jako pierwszy z ławki, po czym podał mi rękę. Gdy ją złapałam on pomógł mi się podnieść. Staliśmy bardzo blisko siebie. On patrząc mi głęboko w oczy, nie zrobił nic innego jak tylko zamknął nas w szeczlnym uścisku. On podniósł mnie lekko do góry. Oplotłam nogi wokół jego bioder i mocno się w niego wtuliłam.

Tinus: Dobrze wiesz, że nie chcę się żegnać...- wyszeptał mi do ucha.

Ja: Wiem... Ja też...- powiedziałam a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.

Tinus: Zobaczysz... Ten czas szybko zleci... Niedługo się zobaczymy... I będziemy razem już na zawsze...- uśmiechnął się lekko wycierając ręką łzę z mojego policzka.

Ja: To będzie wieczność...- powiedziałem odwzajemniając uśmiech.

Tinus: Nie będzie... Zobaczysz... W mgnieniu oka, będziemy znowu razem. - powiedział i znowu mnie przytulił. Po chwili znowu spojrzał w moje oczy, a na moich ustach złożył delikatny, ale długi i pełen uczuć pocałunek.

Kiedy Martinus odstawił mnie w powrotem na ziemię, przelotnie spojrzałam na Marcusa który akurat żegnał się z Marti. Kiedy ta podeszła to Martinusa, ja tymczasem pożegnałam się z Emmą i Marcusem.

Mac: Ona cierpi...- spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.

Ja: Wiem... I ja też...

Mac: Spróbuj z nią jeszcze porozmawiać... Dobrze ?- spytał na co kiwnęłam głową.
- Będziemy tęsknić...- przytulił mnie mocno i lekko uniósł w powietrze.

Ja: Ja za wami też! - powiedziałam wyrywając się z uścisku bliźniaka.

Potem znowu przeszłam kilka kroków, stajac na przeciwko mojego chłopaka.

Tinus: Muszę już iść... - powiedział.

Ja: Ohh tak bardzo nie chcę żebyś mnie opuszczał...- przytuliłam go mocno wypłakując się w jego ramie.

Tinus: Wiem skarbie... Ja też tego nie chcę... Ale hej...- spojrzał w moje oczy. - obiecaliśmy sobie nie płakać... Uśmiechnij się... W mgnieniu oka się zobaczymy... Dobrze ?- uśmiechnął się lekko, błyszcząc przy tym swoimi ciemnymi jak czekolada oczami.

Ja kiwnęłam lekko głową po czym wyrwałam się z jego uścisku. Założyłam ręce na klatkę piersiową, nie wiedząc co z nimi wcześniej zrobić. I pozostało mi już tylko patrzeć, jak Martinus odchodzi z walizką i zanika w odbłędach lotniska, przepełnionego ludźmi.

Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, ale obiecałam Martinusowi nie płakać. Więc wytarłam ją szybko ręką i usmiechnęłam się lekko sama do siebie.

Przelotnie spojrzałam jeszcze na Marti. Nasze spojrzenia skrzyżowały się. Próbowałam pokazać jej że mi zależy, i w momencie gdy już miałam coś powiedzieć, ona odeszła. Opuściła głowę w dół i wyszła z lotniska.

W tym samym czasie Andżi przyszła do mnie i pojechaliśmy do domu, gdzie nic ciekawego się nie działo.

Pora wrócić to szarej rzeczywistości. Nauka, obowiązki, Marti, sprawa z Mike'iem, teraz jeszcze przeprowadzka i wszystkie papiery.

Czyli podsumowując... Znowu to samo.

Padnięta opadłam na łóżko, po czym rozglądnęłam się po pokoju. W jednym z kątów zobaczyłam koszulkę Martinusa.

-Pewnie zapomniał jej spakować. - pomyślałam

Podeszłam więc do kąta, z którego zabrałam koszulkę, o której wcześniej była mowa.

Szybko wyciągnęłam telefon po czym napisałam do mojego chłopaka.

Księżniczka ❤👑
Zostawiłeś koszulkę :)

Długo nie musiałam czekać na odpowiedź.

Książę ❤👑
Zostaw ją sobie... Gdybyś zatęskniła... :*

Momentalnie kąciki moich ust lekko drgnęły, a już po chwili szczerzyłam się do telefonu.

Księżniczka ❤👑
Już tęsknię <3

Książę ❤👑
Ja też... Ale w mgnieniu oka... Znów będziemy razem! <3

Księżniczka ❤👑
Wiem... To Dobranoc... Miłej podróży! :)

Książę ❤👑
Dobranoc! <3

Odłożyłam telefon na szafkę, po czym spojrzałam na koszulkę chłopaka, która leżała koło mnie.

Już po chwili poszłam do łazienki, i ubrałam koszulkę na siebie.

- Noo... Trochę za duża, ale idealna na noc! - powiedziałam sama do siebie, przeglądając się w lustrze.

Już po chwili spowrotem leżałam na łóżku, czując zapach wyperfumowanej, o wiele za dużej na mnie koszulki, którą właśnie miałam na sobie.

Po chwili wtuliłam się mocno w poduszkę, momentalnie zasypiając.

MAM NADZIEJĘ, ŻE TEN ROZDZIAŁ WAM SIĘ SPODOBAŁ! <3 MYŚLĘ NAD ROZPOCZĘCIEM PISANIA NOWEJ KSIĄŻKI, ALE JESZCZE SIĘ ZASTANAWIAM! GDYBYŚCIE MIELI JAKIEŚ POMYSŁY NA NOWE KSIĄŻKI... PISZCIE ŚMIAŁO :** TOO... DOZOBACZENIA!!! <333

Liczysz się tylko ty | MG |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz