#42

118 8 1
                                    

Ostatnie kilka spędziliśmy głównie na oglądaniu filmów, seriali, chodzeniu na spacery i tak dalej...

Jutro nowy rok! Bardzo nie mogę doczekać się tego dnia no bo spędzę go z Martinusem... Rodzice chłopkaów wyjechali do rodziny razem z Emmą 26 Grudnia. Już dzisiaj przylatuje do nas Marti, bo była mała zmiana planów.

Jest godzina 9:00. Zjadłam śniadanie i poszłam do pokoju. Tam przeglądałam social-media.  Po chwili przyszedł Martinus i usiadł koło mnie. Po chwili ciszy zapytałam.

Ja: O której przylatuje Marti ?

Tinus: O 14:00.

Ja: Okey... I co dalej zrobimy ? W sensie... Jak ich ze sobą poznamy ?- spytałam ciekawa.

Tinus: No wiesz... My możemy pójść na spacer...- uśmiechnął się słodko.- a oni zostaną w domu... Poznają się trochę, a potem się coś wymyśli...

Ja: No okey...

Po chwili przytulił mnie tak po prostu.

Tinus: Wszystko będzie dobrze... Zobaczysz...- on wie o mnie wszystko...

Ja: No nie wiem... Mam przeczucie, że Marcus na razie nie chce się zakochać...

Tinus: Będzie dobrze okey ? Nie myślmy już o tym!- znowu mnie przytulił.

Ja: Dobrze...- oddałam przytulasa.

Kiedy była godzina 13:40, pojechaliśmy na lotnisko.

Przekroczylismy bramy do wejścia na lotnisko i czekalismy na moją przyjaciółkę...

Gdy w końcu się zobaczyłyśmy biegłyśmy do siebie i wpadłysmy sobie w ramiona, tym samym przywracając się na podłogę. Gdy leżeliśmy tak w ciągłym uścisku zobaczyłysmy, że Pan mądry Martinus wszystko nagrywa.

Kiedy Marti się z nim poznała, ruszyliśmy do domu.

Wchodząc do domu Martinus krzyknął.

Tinus: MARCUSSS!!! ZEJDŹ NA DÓŁ!!!- Uuaaa to było dobre.

Ja: Nie mogłeś bardziej go zaczęcić?- pokiwalam głową ze zrezygnowania śmiejąc się.

Martinus pokiwał głową na znak że nie i również się zaśmiał. Tym samym Marcus zszedł na dół.

Tinus: To jest Marti. Przyjaciółka Victorii. Przyleciała do nas na kilka dni. Oprowadź ją po naszym domu. Najprawdopodobniej będzie spała u ciebie w pokoju! Ja z Victorią idziemy na spacer!!!

Mac: Ale...- zdziwiony nie mógł dokończyć, ponieważ Martinus szybko dodał.

Tinus: To narazieee!!!- złapał mnie za rękę i szybko wyszliśmy z pomieszczenia śmiejąc się.

Ja: Martinus ty to jesteś mistrzem.

Tinus: Hahaha jego mina była bezcenna.

Śmieliśmy się tak jeszcze i szliśmy przez uliczki Trofors. Robiło się ciemno i mroźno. Na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy a śnieg błyszczał w świetle księżyca jak brokat.

Ja: Ślicznie tu jest...- powiedziałam z zachwytem.

Tinus: Podoba ci się ?

Ja: Oczywiście... Tu jest pięknie... Pierwszy raz czuję się szczęśliwa...- powiedziałem trochę się trzęsąc.

Tinus: Wracajamy już do domu co ? Zimno się zrobiło...- zapytał i mnie objął.

Ja: No dobrze...

Gdy wrócilismy do domu i zdjeliśmy kurtki usłyszeliśmy jakieś krzyki. Nagle Marti zeszła ze schodów szybkim krokiem i chciała wyjść z domu ale jej na to nie pozwoliłam. Zatrzymałam ją i zapytałam:

Liczysz się tylko ty | MG |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz