Obudziłam się rano... Przy mnie nie było Martinusa. Leniwie podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam piąstkami swoje oczy... Leniwie się przeciągnęłam i sięgnęłam po mój telefon. Na ekranie widniała godzina 9:00. Po chwili do pokoju wszedł Martinus z gotowym śniadaniem... Momentalnie na ten widok moje kąciki ust powędrowały w górę.
Tinus: Dzień Dobry! - powiedział z uśmiechem siadając koło mnie i dając mi buziaka w policzek.
Ja: Dzień Dobry Martinus! - również się uśmiechnęłam i zaczęliśmy jeść śniadanie.
Kiedy skończyliśmy, leniwie podniosłam się z łóżka i powędrowałam do łazienki. Świeżo po wyjściu z prysznica, osuszyłam swoje ciało ręcznikiem i założyłam bieliznę. Później wybrałam czarne spodnie i bluzę z ~NASA~
Tradycyjnie zrobiłam codzienny, delikatny makijaż. Włosy wyprostowałam i ułożyłam.
Po wyjściu z łazienki, po mnie wszedł Martinus.
Dzisiaj postanowiliśmy na taki leniwy dzień. Na zewnątrz padał śnieg.
Dzisiaj przyjeżdżają też rodzice chłopkaów. A za 2 dni ja i Marti wracamy do Polski...
Razem z Martinusem, Marcusem i Marti postanowiliśmy zrobić sobie maraton filmowy. Rozłożyliśmy kanapę i włączyliśmy film.
Najpierw jakąś komedię, a później chłopaki zdecydowali się obejżeć horror.
Nie za bardzo spodobał mi się ten pomysł, ale postanowiłam nie marudzić.
No i stało się to czego się spodziewałam. Kiedy tylko była jakakolwiek straszna scena w filmie, od razu zakrywałam twarz w dłoniach.
Tinus: Nie bój się...- objął mnie mocno.
Ja: Nie mogę... Nie da się nie bać, kiedy coś jest straszne...- powiedziałam wcale nie wiedząc co mówię.
Tinus: Przytul mnie mocno... - zrobiłam tak jak powiedział. Uśmiechnął się do mnie i jeszcze bardziej przytulił do siebie.
Podczas oglądania, Marti i Marcus chyba się do siebie zbliżyli... Po seansie nie mogli oderwać się od wspólnej rozmowy.
Nadszedł moment, kiedy za chwilę mieli przyjechać rodzice Gunnarsenów.
Siedziałam sobie w pokoju Martinusa i podeszłam do okna. Na zewnątrz nie było żandej żywej duszy. Śnieg padał z każdą minutą i sekundą coraz mocniej... Ja zaczęłam zastanawiać się nad kilkoma rzeczami...
Po chwili ktoś wszedł do pokoju... "Ten Ktoś" podszedł do mnie i przytulił mnie od tyłu... Wtulił głowę w moją szyję i objął mnie w talii...
Tinus: Nad czym tak myślisz księżniczko ?- zapytał
Ja: Ehh... Nad wszystkim...- powiedziałam szczerze.
Tinus: A dokładniej ?- dalej wtulał się z moją szyję...
Ja: Boję się, że twoi rodzice nie zaakceptują naszego związku... Nie znamy się długo... Tym bardziej, że to ma być związek na odległość... Boję się, że nie przetrwamy tego...- odwróciłam się w jego stronę.
Tinus: Posłuchaj - złapał mnie za ręce - Związek na odległość jest trudny... Wiem o tym... Tym bardziej, że mamy koncerty i nagrania w studiu... Ale wszystko da się pogodzić... Kocham cię... Jesteś moją pierwszą miłością i chcę żebyś była tylko moja już do końca życia... Musimy to przetrwać... - przerwał na chwilę - Kochasz mnie ? - położył ręce na mojej talii.
Ja: Oczywiście, że tak... Kocham cię nad życie Martinus... - położyłam ręce na jego ramionach.
Tinus: W takim razie przetrwamy to! Damy sobie radę... Tak ?
Ja: Tak...-spuściłam głowę w dół- ja... Boję się, że twoi rodzice tego nie zaakceptują...
Tinus: Muszą... Chcę być z tobą już na zawsze i inni muszą to zaakceptować...- zbliżył swoją twarz do mojej.
Ja: Przepraszam, że tak mówię... Wiesz, że...
Tinus: Wiem... Już dobrze tak ?- uśmiechnął się, a ja przytaknęłam.
- jeśli chcesz... Nie musismy im dzisiaj tego mówić...Ja: Nie... Chcę mieć to za sobą...
Tinus: Na pewno ?
Ja: Na pewno...- spojrzałam w jego oczy a po chwili złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Uśmiechnęłam się szczerze i mocno się do niego wtuliłam.
Nadszedł ten moment... Rodzice chłopkaów właśnie wrócili do domu... Wszyscy wysiedli z samochodu i zbliżyli się do drzwi... Na początku Marcus przywitał się z rodzicami i przedstawił im Marti. W tym czasie ja i Martinus przywitaliśmy się z Emmą. Kiedy był nasz czas na początku podeszłam do taty chłopaków, a później do ich mamy... Usmiechnęłam się do niej, co ona odwzajemniła i przywitała mnie miło.
Kiedy skończyło się całe te przywitanie, ja i Martinus zostaliśmy na dole. Marcus wraz z Marti i Emmą poszli na górę.
Martinus spojrzał się na mnie pytajacym wzrokiem a ja przytaknęłam. Podeszliśmy do stołu... Martinus zaczął mówić pierwszy.
Tinus: Mamo... Tato... Muszę wam coś powiedzieć...
Od razu obaj rodzice odwrócili się w naszą stronę.
Anne: No to słuchamy...
Tinus: Wiem, że to może was zszokować... Ale... - w tym momencie Martinus złapał moją rękę - ja i Victoria... Jesteśmy parą...
Na początku nie wiedzieli co powiedzieć... No i im się nie dziwię... Później jednak tata chłopaków się do nas uśmiechnął i życzył nam szczęścia... Mama chłopaków uśmiechnęła się do nas, ale widziałam że chyba nie za bardzo spodobała się jej ta wiadomość...
POV Martinus
Kiedy Victoria poszła na górę, ja zostałem z moją mamą...Ja: Mamo ? Nie... Nie jesteś zła... Na... No wiesz...
Anne: Victoria wydaje się być miłą dziewczyną, ale nie znam jej za dobrze... Ale widzę, że ci na niej zależy... A ja chcę dla ciebie jak najlepiej... Więc, jeśli naprawdę ją kochasz... To chyba nie pozostaje mi nic innego jak zaakceptować to...- uśmiechnęła się do mnie.
Ja: Dziękuję mamo...
Anne: Idź już do niej...
Posłuchałem słów mamy i szybko popędziłem na górę. Tam Victoria przeglądała social media. Szybkim ruchem dosiadłem się do niej i przytuliłem ją z całej siły.
Później oglądaliśmy jakieś filmy i rozmawialiśmy o wszystkim...
NA SAMYM POCZĄTKU CHCIAŁABYM PRZEPROSIĆ ZA TAK SŁABĄ AKTYWNOŚĆ, ALE MIAŁAM W TYM TYGODNIU DUŻO NAUKI! JUTRO PIĄTEK WIĘC TROCHĘ TO NADROBIĘ. ❤ NIE MIAŁAM TOTALNIE POMYSŁU NA TEN RODZIAŁ, WIĘC MAM NADZIEJĘ, ŻE MI TO WYBACZYCIE! ❤ PISZCIE CZY SIĘ PODOBA! 🌺😘 I DOZOBACZENIA!!! 🌸 PAPA 💗
CZYTASZ
Liczysz się tylko ty | MG |
Fanfiction~Życie to jeden wielki tor, na którym pojawia się czerwone światło, i zabrania nam iść dalej. Jedna z dziewczyn jednak nie ma zamiaru się poddawać, mimo skraju załamania. Poznaje chłopaka, który pokazuje jej, że można żyć szczęśliwie. Jednak nie wsz...