#50

83 7 2
                                    

POV Martinus.
Siedziałem sobie w pokoju, po czym zadzwoniła do mnie Marti. Odebrałem ale to co powiedziała, zmroziło mi krew w żyłach.
- Victoria jest w szpitalu...- powiedziała wystraszona.

Słysząc to mój cały świat zawalił się w jednej sekundzie. Moja mała kruszynka trafiła do szpitala. Wtedy kiedy mnie tam nie było, ona mnie najbardziej potrzebowała.
- Jak to ? - powiedziałem wystraszony.

- Zemdlała w szkole. Straciła przytomność na lekcji. Wiozą do szpitala. Narazie nie wiadomo co z jej zdrowiem. Proszę powiedz że to nie prawda.

- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. W jakim leży szpitalu ?

- A po co ci to wiedzieć ?

- W jakim leży szpitalu ? - spytałem ponownie.

- Warszawa *** *** ***

- Dziękuję, jakby cokolwiek się działo, pisz, dzwoń... Cokolwiek.

- Dobrze.

Rozłączyłem się. W momencie w moich oczach pojawiły się łzy, a moje nogi zmiękły. W tym momencie liczy się dla mnie tylko Victoria. Moja mała księżniczka.

Popędziłem jak najszybciej na dół i jak najszybciej wparowałem do pokoju rodziców po czym wykrztusiłem tylko:
- Lecimy do Polski! Wytłumaczę wam to wszystko w drodze... Proszę... Zaufajcie mi...- powiedziałem pełen nadzieji.

Kilka godzin później. Jesteśmy na lotnisku z Oslo i właśnie czekamy na nasz samolot do Polski. Nie mogę przestać myśleć o tym, że mój najcenniejszy skarb, leży w szpitalu. Wtedy kiedy mnie przy niej nie było, ona najbardziej potrzebowała pomocy. Nie powinienem jej zostawiać samej. To moja wina!

Kiedy byliśmy już w samolocie, czekaliśmu tylko na lądowanie. Podróż strasznie mi się dłużyła, a ja nie mogłem doczekać się chwili, w której zobaczę moją kruszynkę.

Liczysz się tylko ty | MG |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz