#57

96 13 10
                                    

Za oknem powoli wschodzi nieszczęsne słońce, śnieg błyszczy przez szybę jak gwiazdy, a z nieba padają delikatne płatki śniegu. Nie spałam pół nocy. Ten koszmar nie dawał mi spokoju. 3:03-6:00. Leniwie zwlekłam się z łóżka i sięgnęłam po swój telefon. Pierwsze co zrobiłam to weszłam w wiadomości.

Księżniczka ❤👑
Dzień dobry... Chciałabym ci tylko powiedzieć, że cię kocham ❤

Długo nie czekałam na odpowiedź

Książę ❤👑
Wiem, że się stresujesz... Ale pamiętaj, że jestem przy tobie. Powodzenia myszko. Kocham cię! 💓

Na mojej twarzy od razu zawidniał lekki uśmiech, a już po chwili powędrowałam do łazienki. Na początku gorący prysznic. Później cała poranna rutyna. Z mojej szafy wybrałam spodnie z dziurami i długą bluzę.

Następnie poszłam do kuchni. Nalałam sobie do szklanki wody, a po chwili wzięłam łyka sprawdzając swoje social-media.

Już po chwili nie zostało mi nic innego jak tylko wziąć telefon do ręki, ubrać kurtkę i wyjść z domu.

Idąc chodnikiem ślepo patrzałam się w dół nie zwracając uwagi na nic innego, tylko na swoje nogi stąpające po betonowych cegiełkach ułożonych w jedną ciągłą linię.

Po chwili moje ciało zderzyło się z chodnikiem, oznaczając tym samym że na kogoś wpadłam. Podniosłam lekko wzrok do góry, czego od razu żałowałam.

Mike: O jakie miłe spotkanie ? - uśmiechnął się szyderczo łapiąc mnie mocno za nadgarstek.

Ja: ...- milczałam jak grób, starając się zachować zimną krew, ale już po chwili poczułam mocne pieczenie na policzku. Z moich oczu polały się łzy. Kiedy on chciał zadać drugi cios, usłyszałam krzyki jakiegoś chłopaka.

Mike od razu uciekł, zostawiając mnie tam samą. Po chwili chłopak podszedł do mnie.

Os: Nic pani nie jest ? - zapytał patrząc na mnie.

Ja: Y nie, przepraszam muszę już iść. - powiedziałam przez łzy, dalej trzymając się za piekący policzek. Po chwili zaczęłam biec.

Os: Zaczekaj!!!- krzyczał do mnie, ale nie zatrzymywałam się. Biegłam dalej ile miałam sił w nogach.

Wbiegłam do jakiegoś lasu. Biegłam w głąb tak szybko jak mogłam ale po chwili upadłam, ze zmęczenia.

Łzy leciały z moich oczu bez skutku, mój policzek zapewne był cały czerwony, a ja sama drżałam z zimna.

Ja: Dlaczego kuźwa znowu go spotkałam!!! NIE CHCĘ GO ZNAĆ!!! NIE CHCĘ ŻYĆ!!! MAM JUŻ DOŚĆ! WSZYSTKIEGO KUŹWA DOŚĆ!!! - krzyczałam łapiąc się za głowę. Oparłam się o drzewo, wiedząc że i tak mnie tu nikt nie znajdzie i schowałam głowę w swoich kolanach. Śnieg otaczał mnie dokoła, a z czasem na moje włosy spadywały płatki śniegu z kołyszącego się od wiatru drzewa.

- Martinus przyleć tu jak najszybciej bo ja już naprawdę nie mogę... Ja tu zwiariuję... Za niedługo naprawdę zamkną mnie w izolatce...- szlochałam do siebie.

Było mi coraz zimniej, ale nie chciałam się z tamtąd ruszać. Zaczęło robić się ciemno, więc wstałam z miejsca i dalej trzymając się za piekący policzek ruszyłam w stronę wyjścia. Nie wiem jakim cudem przeżyłam siedząc tyle godzin w zimnym lesie. Idę tak już chyba z pół godziny i cały czas trafiam w to samo miejsce. Chodzę w kółko nie mogąc znaleźć drogi wyjścia z tego okropnego miejsca.

Po chwili usłyszałam dźwięk łamanych gałęzi. Nie wiedziałam o co chodzi, ale czułam że to coś lub ktoś jest coraz bliżej mnie.

Coraz bardziej się bałam. Trzęsłam się z zimna i nie wiedziałam w którą stronę iść.

Po chwili ktoś złapał mnie mocno za rękę i przycisnął mocno do drzewa. Było już tak ciemno, że nie widziałam kto to był ale od razu poznałam go po głosie.

Mike: Mówiłem, że to jeszcze nie koniec skarbie... Pożałujesz tego...- przyłożył do mojego gardła nóż, a drugą ręką odpiął moją kurtkę i gwałtownie się przybliżył.

Z moich oczu leciały łzy a ja sama wiedziałam, że to już koniec i mogę tylko czekać na to najgorsze.

Mike: Za to, że mam przez ciebie problemy. - włożył rękę pod moją bluzę, próbując jeszcze bardziej się do mnie zbliżyć.

Czułam się bezradna, bezsilna... Wiedziałam, że to już mój koniec.

Czułam obrzydzenie do mojego ciała. Zaczął mnie wszędzie dotykać i całować. Moje oczy zrobiły się czarne od ciągłego płaczu... A ja już wiedziałam, że nie mam szans. Zgwałci mnie i zabije. Jedyne co w tej chwili czułam... To strach i obrzydzenie do samej siebie...

Kiedy już prawie zdjął moje spodnie, usłyszałam głośne krzyki i strzały.

Police: Policja! NIE RUSZAJ SIĘ!!!- Jeden z nich odciągnął ode mnie Mike'a a drugi wziął mnie za rękę i zaprowadził do radiowozu.

Police 2: Jesteś już bezpieczna. Nic ci nie grozi. - powiedziała policjantka zakładając na mnie kurtkę.

Jednym radiowozem zawieźli mnie na komisariat, a drugim zawieźli Mike'a... Nie wiem gdzie...

Jedyne co w tej chwili czułam to pustka... Moje serce zostało rozerwane na kawałki, a moja psychika zniszczona. Moje oczy wyrażały zero uczuć. Jedyne kogo w tamtej chwili chciałam zobaczyć to Martinus. Tylko on się dla mnie liczył.






Andżi: Victoria... Skarbie odezwij się.

Ja: ...- milczałam siedząc opatulona kocem na krześle, trzymając w ręku kubek gorącej herbaty. Patrzałam się tempo z jeden punkt.

Police: Możemy wiedzieć co wydarzyło się tego wieczora ? - spytał łagodnie policjant ale ja olałam to, jak każde inne pytanie z ich strony.

Andżi: Victoria ? Kochanie... Powiedz coś... Chcemy wiedzieć co się tam wydarzyło...

Police: Chyba nie ma dłużego sensu prowadzenie tego przesłuchania... Z naszej strony to wszystko. Gdyby córka chciała się odezwać, proszę do nas przyjechać.

Andżi: Oczywiście, dziękuję bardzo. A czy wiadomo co z tym chłopakiem ?

Police: Na razie jest przesłuchiwany, ale czy poniesie jakiekolwiek konsekwencje, zależy od tego czy pani Victoria zgłosi doniesienie.

Andżi: Dobrze, dziękuję bardzo. Będę w kontakcie. Dowidzenia.
- Chodź kochanie! - wzięła mnie pod ramię, wychodząc z posterunku.

Będąc w aucie Andżi cały czas zadawała mi jakieś pytania, próbowała dowiedzieć się czegokolwiek. Ale nie odpowiadałam jej.

Tamta chwila, to była jedna z gorszych chwil w moim życiu. Czułam się jak totalne ścierwo. Uświadomiłam sobie, że jestem tak obleśna i beznadziejna, że nie da się tego wytłumaczyć. Mam obrzydzenie do swojego ciała, do samej siebie, do innych ludzi tym bardziej. Nie nawidzę ludzi. Nie nawidzę siebie... Jedyne czego chcę to Martinus. Martinus, Martinus, Martinus...

NO TO SIĘ POROBIŁO!!! POODBA SIĘ ? JEŚLI TAK TO DAWAJCIE GWIAZKI I DO ZOBACZENIA!!! ❤

Liczysz się tylko ty | MG |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz