#31

123 10 3
                                    

Od koncertu minęły 2 dni... Za 3 dni wyjeżdżają chłopcy... Wczorajszy dzień spędziliśmy na oglądaniu filmów i odpoczynku... Chłopakom się należy... Ostatni koncert z trasy Jasona był niesamowity, zasłużyli sobie na pożądny odpoczynek. Dzisiaj zdecydowaliśmy, że pokażę im trochę zakątków Warszawy. Andżela wraca za 2 dni, czyli ostatni dzień spędzimy wszyscy razem.

Jest godzina 13:00 i razem z chłopakami stwierdziliśmy, że pokażę im Warszawę. Niestety... Lub stety... Dołącza się do nas Kinga... Nie wiem dlaczego... Jakoś... Straciłam do niej zaufanie... Jeszcze kilka miesięcy temu była moją przyjaciółką... A teraz ? Nawet nie wiem czy wobec Marcusa jest szczera...

Koniec w końcu... Zgodziłam się na to aby z nami poszła... Widzę, że Marcusowi na tym zależy więc wytrzymam ten dzień.

Z moich jakże monotonnych rozmyśleń wyrwał mnie jakże przekochany Martinus, który właśnie wszedł do pokoju.

Tinus: Hej!- powiedział z uśmiechem na twarzy.

Ja: Cześć!

Tinus: O czym tak myślałaś co ?- zapytał.

Ja: Ja ? O... O niczym- znowu zaczęłam myśleć nad tym o czym myślalam przed chwilą...

Tinus: Widzę, że o czymś jednak myślałaś... Mi możesz powiedzieć...

Ja: Ehh... Po prostu... Nie wiem jak ci to powiedzieć... Cały czas mam wrażenie, że Kinga coś ukrywa... Tak jakby nie była wobec niego szczera... Nie wiem... Mam wrażenie... Że...- byłam już zdenerwowana.

Tinus: Wiem o co chodzi... Ja też widzę... Że ona chyba do niego nie pasuje... Ale nie martw się tym... Coś się wymyśli, dobrze ?

Ja: No dobrze...- przytulił mnie, co ja odwzajemniłam.

Tinus: To co idziemy na ten spacer ?

Ja: Idziemy!- powiedziałam już z lekkim uśmiechem na twarzy.

Gdy dołączyła do nas Kinga... Atmosfera nie była ciekawa. Jeszcze przed koncertem leciała napalona na Marcusa do jego pokoju, a teraz ? Przywitała się z nim... Uściskiem dłoni ? Tak... Widać, że Marcus był tym zawiedziony...

Kiedy miałam okazję, podczas spaceru gdy Marcus rozmawiał z Martinusem, podeszłam niechętnie do Kingi.

Ja: Hej!

Kinga: Siema.

Ja: Jak tam u ciebie? Jak z Marcusem ?

Kinga: Z Marcusem ? To przyjaciel... Na poczatku coś do niego czułam. Teraz... Poznalam takiego typa... Ma 18 lat, samochód... Ogólnie wiesz... Bogaty, bad-boy... Kumasz nie ?

Ja: Ale jak cie z nim nic nie łączy ?- zapytałam, bo myślałam że chodź tutaj będzie inaczej.

Kinga: No od tak! Ten Mike jest o wiele lepszy. - zachwycała się nic a ja ustałam w miejscu.

Ja: K-Kto ???

Kinga: No Mike, on chyba chodzi do twojej szkoły c'nie ?

Ja: Ymm...- z tej niezręcznej sytuacji wyrwał mnie Marcus, dzięki Bogu!

Szybkim krokiem dołączyłam do Martinusa. Na szczęście niczego się nie domyślił, ale moja mina była naprawdę przestraszona.

Postanowiliśmy odpocząć. Usiedliśmy na starym mostku. Tam gdzie wszystko się zaczęło...
Było bardzo ciepło jak na październik, więc zamoczyliśmy nogi w wodzie i położyliśmy się na tym "mostku". Zaczęłam patrzeć w niebo i rozmyślać nad rozmową z Kinga...

Tinus: O czym tak myślisz znowu hmm?

Ja: Ehh- westchnęłam- Dlaczego wszyscy ludzie muszą kłamać i krzywdzić drugiego człowieka ?- powiedziałam to spokojnie chodź czułam, że w środku rozrywam się na kawałki.

Tinus: A co masz na myśli...?

Ja: Ehhh- spojrzałam przelotnie na rozmawiającego z Kingą Marcusa, którzy siedzieli na ławce oddalonej troszkę od mostku.- O-on- Ona... Ona go nie kocha... Tylko udaje... Powiedziała mi...

Tinus: Ale kto ? Wytłumacz mi wszystko...

Ja: Kinga... Kiedy ty rozmaiwałeś z Marcusem... Zagadałam do niej... Powiedziała mi, że to tylko przyjaciel, a ona sama znalazła sobie kogoś lepszego...
W dodatku...- zaczęło robić mi się słabo...

Tinus: Spokojnie... Dokończ... Nie denerwuj się...

Ja: To Mike...- jedna łza spłynęła po moim policzku.

Tinus: Ten Mike ? Ten który...- spytał niedowierzając.

Ja: Tak...

Martinus widząc moją reskcję objął mnie i powiedział.

Tinus: Musismy mu to powiedzieć... Ale nie dzisiaj... On musi wiedzieć na czym stoi... Coś czuje, że to nie będzie miało dobrego zakończenia... Ale... Nie martw się tym teraz... Powiemy mu... Spokojnie...

Ja: Dobrze... Dziękuję...- uśmiechnęłam się słabo.

Kiedy robiło się ciemno, Marcus pożegnał się z Kingą i w trójkę wróciliśmy do domu. Po drodze napotkaliśmy kilku kolegów Mike'a... Co zmroziło mi krew w żyłach, ale nie podeszli do mnie... Bałam się, że coś mi zrobią, ale widząc mnie z chłopakami nie podeszli... Krzyczeli coś w moją stronę, ale starałam się ich nie słuchać.

Po powrocie do domu oglądaliśmy jakieś filmy i zamówiliśmy sobie pizzę. Później zmęczeni poszliśmy spać.

MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA! ❤ ZA TYDZIEŃ ŚWIĘTA WIĘC PRZEZ TEN TYDZIEŃ POSTARAM SIĘ DODAWAĆ CODZIENNIE ROZDZIAŁY 🎄🎅🏻 Dziękuję za czytanie i DO NASTĘPNEGO! BUZIAKI PAPAPA 😍💞

Liczysz się tylko ty | MG |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz