#62

87 12 10
                                    

POV. Martinus
Gdy byliśmy już w Polsce, czym prędzej skontaktowałem się z Andżi. Zamówiliśmy taxówkę i ruszyliśmy. Po drodze Marcus z Emmą pożegnali się ze mną i zatrzymali się przy domu Marti. Ja tym czasem pojechałem kawałek dalej do domu Victorii. Wziąłem swój bagaż, zapłaciłem i ruszyłem w stronę drzwi.

Otworzyła mi Andżi. Przywitałem się z nią ciepłym uciskiem i weszłem do środka.

Andżi: Jak podróż ?

Ja: Dobrze... Ale... Jak Victoria ? - spytałem.

Andżi: Jest w swoim pokoju... Od trzech tygodni nic nie je i z niego nie wychodzi... Czasami słyszę jak płacze i mówi coś sama do siebie... Martinus...- przerwała na chwilę. - musisz jej pomóc... Wiem, że tylko ty możesz to zrobić...

Ja: Spróbuję...Mogę do niej iść ? - spytałem.

Andżi: Janse... Idź...- powiedziała z lekkim uśmiechem i poszła do innego pokoju.

Ehh... No to w drogę- powiedziałem do siebie i ruszyłem na górę.

POV. Victoria
Kolejny dzień męki... Ja już naprawdę nie wiem, ile jeszcze tu wytrzymam...

Trzy tygodnie męczarni... Oni chcą ze mną rozmawiać, ale ja nie potrafię... Oni nie wiedzą co ja czuję w tym momencie...

Mam już tego dość.

Doczołgałam się do biurka z którego wyjęłam ostry kawałek metalu, kartkę i długopis.

Zanim cokolwiek zrobiłam, napisałam na kartce list.

Wiem, że to co zrobiłam, było beznadziejne... Ale nie potrafię sobie poradzić z tym co się stało... Nie wytrzymałabym tu dłużej... Przepraszam wszystkich za wszystko... Za to, że żyłam... Że zawracałam wam głowę swoimi problemami... Że po prostu tu byłam... Wiem, że nie zasługiwałam na tak wspaniałego chłopaka jak Martinus... Ale chciałabym, żeby wiedział, że kocham go nad życie... Kocham go całym swoim sercem i nigdy nie przestanę...
Dziękuję za wszystko! :*    
                                            Victoria!

W

chwili gdy przyłożyłam żyletkę do ręki... Ktoś zapukał do drzwi...

- ANDŻI IDŹ SOBIE! NIE CHCĘ Z NIKIM ROZMAWIAĆ!!! - krzyknęłam dławiąc się własnymi łzami.

Po chwili jednak usłyszałam TEN głos... Ten ciepły, melodyjny, piękny głos...

- Victoria ? Jesteś tam ? - spytał cicho...

Ja: Nie chcę z nikim rozmawiać...- powiedziałam mocniej przyciskając metalem do ręki.

Tinus: Pozwól mi do ciebie wejść... Proszę... - powiedział łamiącym się głosem.

Ja: CHCĘ ZGINĄĆ!!! ROZUMIESZ!!!! - Łzy spływały z moich oczu bez skutku.

Tinus: Nawet gdybyś chciała... Nie pozwolę ci na to... Kocham cię Victoria i chcę ci pomóc... Proszę... Pozwól mi ci pomóc... - jego głos był coraz bardziej łamiący.

Ja: Dlaczego mam ci ufać ? - spytałam.

Tinus: Bo jestem twoim chłopakiem... Kocham cię... Nie zrobiłbym ci krzywdy... Nigdy...

Ja: Po tym co się stało nie potrafię... - już prawie zrobiłam pierwszą kreskę, ale coś mnie blokowało. Tak jakby... Nie chciałam stracić Martinusa...

Tinus: Zaufaj mi... Pomogę ci... Tylko pozwól mi wejść...


Przez chwilę miałam totalny mętlik w głowie... Otworzyć drzwi ? Czy może olać to wszystko i skończyć z tym raz na zawsze ?

Liczysz się tylko ty | MG |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz