#64

88 9 3
                                    

Kiedy przez pokój zaczął przebijać się blask wschodzącego słońca, otworzyłam swoje oczy. Martinus leżał przytulony do mnie. Miał głowę schowaną w moją szyję. Uśmiechnęłam się na ten widok, a po chwili przytuliłam go jeszcze mocniej. Dopiero teraz przypominało mi się, co się wczoraj wydarzyło... Trochę to mną wstrząsnęło, ale... Chcę, żeby Martinus mi pomógł... Tylko on może to zrobić. 

Po chwili jednak książę raczył się obudzić i podniósł głowę.

Spojrzał na mnie zaspanymi oczami i uśmiechnął się. Nieułożona grzywka opadała mu na twarz, przez co wyglądał jeszcze bardziej uroczo.

Tinus: Długo nie śpisz ?- spytał zachrypniętym głosem.

Ja: Nooo... Chwileczkę...- powiedziałam.

Tinus: Vicki ? - spytał cicho. Tak słodko mówi skrót mojego imienia.

Ja: Tak ?- powiedziałam.

Tinus: Wiesz, że nie możemy tego tak zostawić ?? - spytał, a raczej utwierdził mnie w przekonaniu, przypominając tym samym wcześniejsze wydarzenia.

Ja: Wiem...- spóściłam głowę w dół.

Tinus: Ale hej... - powiedział łapiąc mój podbródek, tak abym na niego spojrzała. - ja ci pomogę... Dasz radę.. Wiem o tym...

Ja: Ale ja się boję...- powiedziałam.

Tinus: Wiem...- przytulił mnie. - wiem o tym... Ale wszystko będzie dobrze... Wszystko się ułoży... Ja jestem przy tobie...

Ja: Dziękuję...- powiedziałam tuląc go.

Tinus: Idziemy na dół ? - spytał.

Ja: Yhym...- kiwnęłam głową, a on złapał moją rękę i pociągnął mnie w kierunku schodów.



Ja: Co powiesz na... Naleśniki ? - spytałam.

Tinus: Idealnie...- uśmiechnął się.

Po skończonym śniadaniu poszliśmy do salonu gdzie. rozmawialiśmy o wszystkim. Śmialiśmy się razem, tańczyliśmy i śpiewaliśmy.

Tinus: Wiesz... - przerwał na chwilę.

Ja: Hmm ? - zamruczałam.

Tinus: Bardzo cię kocham...- powiedział.

Ja: Ja ciebie też Martinus...- powiedziałam po czym spojrzałam w jego oczy. On zrobił to samo, a po chwili przybliżył się do mnie. Splótł nasze ręce i złączył nasze usta.


Martinus to jedyna osoba która potrafi poprawić mi humor... Jest przy mnie zawsze nawet jak go nie ma i jak kolejek to brzmi. Kocham go i nie wyobrażam sobie życia bez niego.

Tinus: Mam pomysł...- powiedział.

Ja: Jaki ?

Tinus: Chodź - powiedział, po czym pociągnął mnie na górę.

Ja: Po co tu przyszliśmy ? - spytałam, wchodząc do swojego pokoju.

Tinus: Daj mi swoje wszystkie żyletki...- wyciągnął rękę.

Ja: Ale..

Tinus: Nie ale tylko daj- powiedział pewny siebie.

Nie chciałam się z nim kłócić, więc zaczęłam wyciągać wszystkie żyletki, po czym dawałam mu je w rękę.

Ja: Po co ci one ? - spytałam dając mu ostatni kawałek ostrego metalu.

Tinus: Chodź - znowu złapał mnie za rękę i mocno ją trzymając poszliśmy do łazienki.

Ja: Co ty robisz... ?

Tinus: Pomagam ci się od tego uwolnić...- powiedział.

Ja: Co chcesz zrobić ? - spytałam coraz bardziej niepewna.

Tinus: Masz...- powiedział podając mi wszystkie żyletki. - wrzuć je do toalety i krzyknij, że już więcej nie zrobisz sobie tym krzywdy! - powiedział.

Ja: Martinusss...- powiedziałam naciskając na ostatnią literę jego imienia.

Tinus: Chcesz się od tego wyzwolić ?- spytał trzymając mnie za ramiona.

Ja: Chcę...- powoedziałam cicho.

Tinus: Więc zrób to...- powiedział.

Po chwili wzięłam głęboki oddech i zwróciłam się w kierunku toalety. Wyciągnęłam nad nią rękę po czym wpuściłam do niej wszystkie żyletki.

Nie powiem... Czułam ulgę... Pomogło mi to...

Martinus widząc to nacisnął na spłóczkę, a zaraz po tym mocno mnie przytulił.

Tinus: Zaufaj mi... To ci pomoże...- przytuliłam go mocno.

Ja: Dziękuję...- powiedziałam.

NO TO KOLEJNY ROZDZIAŁ, ZA NAMI. ZARAZ DODAM OSTATNI NA DZIŚ I WIDZIMY SIĘ JUTRO! ❤

Liczysz się tylko ty | MG |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz