#83

80 9 2
                                    

POV. Victoria

Momentalnie otworzyłam oczy słysząc głośny dźwięk alarmu. Cała podekscytowana popędziłam do łazienki biorąc ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy.

Na początku wzięłam szybki prysznic. Później pielęgnacja twarzy i delikatny makijaż. Ubrana w czarne spodnie z wysokim stanem i za dużą na mnie koszulkę, wyszłam z łazienki. Za oknem robiło się coraz jaśniej. Jak na połowę kwietnia jest dość ciepło.

Dzisiaj jest sobota, godzina 4:30. Zabrałam z pokoju bagaż podręczny i zeszłam schodami w dół. W kuchni zastałam Andżi przygotowującą śniadanie. Ubrana była w czarną, obcisłą spódniczkę, białą koszulkę i trampki. Jej długie czarne włosy były rozpuszczone i lekko pofalowane. Na twarzy miała bardzo delikatny makijaż, podkreślony wyrazistą, ciemną pomadką.

Ja: Dzień dobry! - powiedziałam zasiadając do stołu.

Andżi: Dzień dobry! Siadaj, masz tu kanapki. - powiedziała i podsunęła mi talerz z jedzeniem.

Ja: A ty nie jesteś głodna ? - spytałam

Andżi: Jadłam wcześniej. - odpowiedziała z uśmiechem.

Po chwili mój telefon zaczął wibrować. Na ekranie zobaczyłam bardzo znany mi numer więc od razu nacisnęłam zieloną słuchawkę.

Tinus: Witam księżniczko! - przywitał mnie swoim ciepłym głosem.

Ja: Witam księciu! - zaśmiałam się.

Tinus: O której godzinie masz wylot ? - spytał.

Ja: O 7:00. - oznajmiłam

Tinus: A o której będziesz w Oslo ?- znowu zapytał.

Ja: Doliczając dodatkowy czas na jakieś opóźnienie to o około 9-10 ? - zaśmiałam się ponownie.

Tinus: W takim razie będę tam na ciebie czekał... - również się zaśmiał.

Ja: Dziś w końcu się zobaczymy.. - oznajmiłam.

Tinus: Wiesz jak długo na to czekałem ? W końcu będziemy razem... Przez cały czas!








Kiedy skończyliśmy rozmowę, zrobiłam ostatnie poprawki w moim wyglądzie. Następnie razem z Andżi wyszliśmy z domu, wcześniej żegnając i zamykając w nim wszystkie złe wspomnienia, tym samym zaczynając nowy rozdział w naszym życiu.

Biorąc wszystkie bagaże w ręce i pakując je do auta, ruszylismy w stronę lotniska.




Będąc już na lotnisku, jak zwykle czekała na nas odprawa bagaży i inne sprawy z tym związane.

Kiedy razem z Andżi miałyśmy zbliżać się w kierunku jakiejś restauracji, z oddali usłyszałam swoje imię.

Na początku dźwięk był stłómiony. Kiedy odwróciłam się powoli, przed sobą zauważyłam biegnącą w moją stronę... Marti ?

Na jej widok w moich oczach pojawiły się łzy a ja sama żucając bagaże na ziemie, stałam w bezruchu.

W głowie pojawiło mi się jedno zasadnicze pytanie... Co ona tutaj robi ?

Nie zwracając uwagi na ludzi, biegła dalej w moją stronę.

Po chwili ja również zaczęłam biec, gdzie kilka sekund później stałyśmy mocno w siebie wtulone.

Marti: Tak strasznie cię przepraszam! Przez prawie dwa miesiące odcięłam się od ciebie sprawiając ci przy tym ogromną krzywdę... Zrozumiałam że nie tylko ty masz wpływ na tą wyprowadzkę, a ja postąpiłam bardzo głupio... Nie chcę kończyć tego w taki sposób... W ogóle nie chcę tego kończyć... Błagam wybacz mi!!!! - krzyknęła głośno z żalem w głosie.

Liczysz się tylko ty | MG |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz