#48

99 12 2
                                    

Od przyjazdu do Polski minęło kilka dni... Od tamtego czasu Ja i Martinus dzwonimy do siebie codziennie i staramy się dużo rozmawiać... Ale rozmowa przez kamerkę to nie rozmowa na żywo... Bardzo za nim tęsknię...

Na moim ciele pojawiło się kilka siniaków... A nawet kilkanaście... Od kilku dni jeszcze ani razu nie użyłam żyletki... Ale brakuje mi tego... Może to dziwnie zabrzmi, ale jako osoba uzależniona, lubię patrzeć jak czerwony płyn ścieka powoli z moich rąk... Jak moje oczy robią się coraz cięższe, a zamiast smutku czuję spokój i odsterowanie... Jest to w pewnym znaczeniu kara za to kim jestem... Za to, że urodziłam się osobą, której los nie oszczędza...

Ludzie mnie krzywdzą... Jako, że ja nie chcę krzywdzić ich, ranie samą siebie w postaci cienkich wyciętych kresek na moich rękach...

Dzisiejszy dzień jak zwykle, rozpoczęłam od porannej rutyny. Kiedy Andżi wyszła do pracy, ja postanowiłam sprawdzić swoje social-media. Przy wyjściu do szkoły spojrzałam jeszcze w lusto po czym zobaczyłam ochydne odbicie... Westchnęłam ciężko, wyciągnęłam rękawy od kurtki, chowając w nich ręce, i wyszłam z domu zakluczając drzwi.

Wchodząc do szkoły popatrzyłam tylko w górę i z przyśpieszonym oddechem przekroczyłam próg drzwi.

Będąc przy szafkach, przywitałam się z Marti, a później ruszyłyśmy pod klasę. Cały czas moje serce bardzo mocno biło. Kiedy tylko Marti powiedziała, że na chwilę idzie do biblioteki, moja twarz zamarła, oddech jeszcze bardziej przyśpieszył, a moje nogi zrobiły się jak z waty. Musiałam zostać sama w otoczeniu ludzi... Przed oczami miałam mroczki, a nóg w ogóle nie czułam. Moje ręce się trzęsły. Czułam, że zaraz każdy z możliwych będących tu osób mnie otoczy i zacznie mnie oczerniać. Moje serce biło coraz szybciej, przez co klatka piersiowa bardzo mnie rozbolała. Siedziałam na ławce bez ruchu, patrząc się pusto w ścianę. Kiedy tylko usłyszałam bardzo znany mi głos, moje serce waliło jak szalone. Do oczu napłynęły mi łzy, zrobiła mi się gęsia skórka, a moje ręce zaczęły drżeć.

Mike: Co się nie odzywasz ? Nauczyli cię mówić ? - złapał mnie bardzo mocno za rękę, przez co czułam że moje rany pękają.
- Gdzie twoja przyjaciółka co ?- krzyknął mi prosto w twarz, przez co miałam ochotę się rozpłakać. Jedyne czego teraz potrzebowałam to Martinus.
- Odezwij się do kurwy nędzy!!!- przycisnął rękę do gardła, przez co mogłam nabrać coraz mniej powietrza. Powoli zaczęłam się dusić. Po chwili na mojej twarzy poczułam krew, ból, silne pieczenie i mroczki przed oczami. Przez chwilę w ogóle nie kontaktowałam. Kiedy Mike chciał zadać drugi cios, coś go powstrzymało.

Marti: Zostaw ją idioto!!! Nauczyli cie kiedyś szacunku do dziewczyn!?- obroniła mnie przyjaciółka.

Mike: Zamknij się! Dla takich szmat jak ona, nie ma szacunku.

Marti: Jeszcze raz tak powiesz na moją przyjaciółkę, a obiecuje ci że to twoja morda będzie zaraz zmasakrowana!!! - krzyknęła mu prosto w twarz, na co on tylko prychnął.

Mike: Pfff myślisz, że się ciebie boje ?- zapytał wścibsko - Dzisiaj jej odpuszczę... Ale cały czas przy niej nie będziesz... Jeszcze tego pożałuje...

Chłopak wziął paczkę swoich kolegów, a po chwili wszyscy odeszli. Marti tylko warknęła w ich stronę, a po chwili znalazła się tuż obok mnie.

Marti: Chodź do higienistki! - złapała mnie pod ramię ale się zatrzymałam.

Ja: Nie... Zaraz przestanie boleć... - powiedziałam cały czas trzymając się za zakrwawiony nos.

Marti: Spójrz jak ty wyglądasz ? Nie pozowlę, żebyś została tu w takim stanie.

Ja: Nie... Naprawdę...- powiedziałam bezsilna.

Liczysz się tylko ty | MG |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz