Od przyjazdu do Polski minęło kilka dni... Od tamtego czasu Ja i Martinus dzwonimy do siebie codziennie i staramy się dużo rozmawiać... Ale rozmowa przez kamerkę to nie rozmowa na żywo... Bardzo za nim tęsknię...
Na moim ciele pojawiło się kilka siniaków... A nawet kilkanaście... Od kilku dni jeszcze ani razu nie użyłam żyletki... Ale brakuje mi tego... Może to dziwnie zabrzmi, ale jako osoba uzależniona, lubię patrzeć jak czerwony płyn ścieka powoli z moich rąk... Jak moje oczy robią się coraz cięższe, a zamiast smutku czuję spokój i odsterowanie... Jest to w pewnym znaczeniu kara za to kim jestem... Za to, że urodziłam się osobą, której los nie oszczędza...
Ludzie mnie krzywdzą... Jako, że ja nie chcę krzywdzić ich, ranie samą siebie w postaci cienkich wyciętych kresek na moich rękach...
Dzisiejszy dzień jak zwykle, rozpoczęłam od porannej rutyny. Kiedy Andżi wyszła do pracy, ja postanowiłam sprawdzić swoje social-media. Przy wyjściu do szkoły spojrzałam jeszcze w lusto po czym zobaczyłam ochydne odbicie... Westchnęłam ciężko, wyciągnęłam rękawy od kurtki, chowając w nich ręce, i wyszłam z domu zakluczając drzwi.
Wchodząc do szkoły popatrzyłam tylko w górę i z przyśpieszonym oddechem przekroczyłam próg drzwi.
Będąc przy szafkach, przywitałam się z Marti, a później ruszyłyśmy pod klasę. Cały czas moje serce bardzo mocno biło. Kiedy tylko Marti powiedziała, że na chwilę idzie do biblioteki, moja twarz zamarła, oddech jeszcze bardziej przyśpieszył, a moje nogi zrobiły się jak z waty. Musiałam zostać sama w otoczeniu ludzi... Przed oczami miałam mroczki, a nóg w ogóle nie czułam. Moje ręce się trzęsły. Czułam, że zaraz każdy z możliwych będących tu osób mnie otoczy i zacznie mnie oczerniać. Moje serce biło coraz szybciej, przez co klatka piersiowa bardzo mnie rozbolała. Siedziałam na ławce bez ruchu, patrząc się pusto w ścianę. Kiedy tylko usłyszałam bardzo znany mi głos, moje serce waliło jak szalone. Do oczu napłynęły mi łzy, zrobiła mi się gęsia skórka, a moje ręce zaczęły drżeć.
Mike: Co się nie odzywasz ? Nauczyli cię mówić ? - złapał mnie bardzo mocno za rękę, przez co czułam że moje rany pękają.
- Gdzie twoja przyjaciółka co ?- krzyknął mi prosto w twarz, przez co miałam ochotę się rozpłakać. Jedyne czego teraz potrzebowałam to Martinus.
- Odezwij się do kurwy nędzy!!!- przycisnął rękę do gardła, przez co mogłam nabrać coraz mniej powietrza. Powoli zaczęłam się dusić. Po chwili na mojej twarzy poczułam krew, ból, silne pieczenie i mroczki przed oczami. Przez chwilę w ogóle nie kontaktowałam. Kiedy Mike chciał zadać drugi cios, coś go powstrzymało.Marti: Zostaw ją idioto!!! Nauczyli cie kiedyś szacunku do dziewczyn!?- obroniła mnie przyjaciółka.
Mike: Zamknij się! Dla takich szmat jak ona, nie ma szacunku.
Marti: Jeszcze raz tak powiesz na moją przyjaciółkę, a obiecuje ci że to twoja morda będzie zaraz zmasakrowana!!! - krzyknęła mu prosto w twarz, na co on tylko prychnął.
Mike: Pfff myślisz, że się ciebie boje ?- zapytał wścibsko - Dzisiaj jej odpuszczę... Ale cały czas przy niej nie będziesz... Jeszcze tego pożałuje...
Chłopak wziął paczkę swoich kolegów, a po chwili wszyscy odeszli. Marti tylko warknęła w ich stronę, a po chwili znalazła się tuż obok mnie.
Marti: Chodź do higienistki! - złapała mnie pod ramię ale się zatrzymałam.
Ja: Nie... Zaraz przestanie boleć... - powiedziałam cały czas trzymając się za zakrwawiony nos.
Marti: Spójrz jak ty wyglądasz ? Nie pozowlę, żebyś została tu w takim stanie.
Ja: Nie... Naprawdę...- powiedziałam bezsilna.
CZYTASZ
Liczysz się tylko ty | MG |
Fanfic~Życie to jeden wielki tor, na którym pojawia się czerwone światło, i zabrania nam iść dalej. Jedna z dziewczyn jednak nie ma zamiaru się poddawać, mimo skraju załamania. Poznaje chłopaka, który pokazuje jej, że można żyć szczęśliwie. Jednak nie wsz...