Rozdział 9

51 6 2
                                    

Szybkim krokiem mijałem drzwi na korytarzu mojego piętra, żeby nareszcie zapukać do Emera. Wcześniej Lapiser mnie odciągnął, ale tym razem nie widziałem go w pobliżu. Chyba rzeczywiście mu zależało na znajomości ze mną, choć czułem też, że może za bardzo tego chciał.

Zapukałem i odrazu wszedłem do środka. Zobaczyłem Emera siedzącego na łóżku z książką na kolanach. Patrzył na mnie ze zdziwieniem, ale zanim cokolwiek powiedział, dumnie wykrzyczałem:
-Emer, mam już moc! Umiem krystalizować diamenty i... - Zamilkłem.

Zobaczyłem w tym pokoju też dwie inne osoby, których wcześniej nie dostrzegłem. Momentalnie zrobiłem się czerwony jak burak. Był tam właśnie Lapiser i chłopak o tak rudych włosach, że niemal czerwonych. Miał na sobie podkoszulkę i długie spodnie wpuszczone w wysokie, mocne buty. W dłoniach trzymał coś metalowego.

Zapanowała napięta cisza.

-Przepraszam, nie chciałem wam prze... - Powiedziałem i zacząłem wycofywać się, ale Lapiser był szybszy. Złapał klamkę z drugiej strony, otworzył drzwi i złapał mnie za koszulkę.
-Nie przeszkadzasz kolego. Nie wiedziałem, że już masz jakąś moc, mówiłeś kilka godzin temu, że nie!
-Nie mówiłem, to ty nie dawałeś mi dokończyć zdania!
-Emer, znacie się? - Rudowłosy zapytał. Mój przyjaciel patrzył na mnie i na Lapisera. Skinął głową.
-Z czasów dzieciństwa, dopóki się nie przeprowadziłem. Jest moim przyjacielem.
-Tak jak my wszyscy? - Lapiser cofnął się do pokoju. Ja wszedłem i zamknąłem drzwi.
-A to przypadek. Myślałem, że nie kolegujesz się z nikim poza nami. - Nieznajomy nieznacznie uniósł brwi.
-Wiem. - Emer przełożył zakładkę na aktualnie otwartą stronę książki, po czym zamknął tom. Odłożył go na szafkę do innych książek.
-Zatem mój kolego - Lapiser uśmiechnął się szeroko. - przedstawiam ci naszego kolegę, Redastera, możesz go nazywać Rudy.
-Mam nadzieję, że nie bierzesz niebieskiego na poważnie, przecież nie jestem rudy, tylko czerwony.
-Ale czerwony to też rudy.
-Yh. - Redaster westchnął. - Nie mam zamiaru znowu tłumaczyć ci tego od nowa.
-Nie musisz. Mogę po prostu nazywać cię Red, jeśli nie będzie ci to przeszkadzać. - Lekko uśmiechnąłem się.
-W porządku.
-Dla mnie zawsze będziesz Rudy. - Lapiser wyszczerzył zęby.
-Czy mówiłeś poważnie, gdy tak nagle przyszedłeś? - Emer wstał i powoli podszedł do mnie.
-No tak... Tak naprawdę przeszedłem próbę. - Odwiązałem rzemyk z mojej szyi i razem z diamentem pokazałem go Emerowi na dłoni. - Moja moc przypadkiem się pokazała, gdy Warrior mnie zaskoczył.
Zauważyłem, że Red uniósł brwi.
-Byłem u dyrektorów. Wywołali ją. Jest niebezpieczna, ale umiem tworzyć diamenty. Jeszcze nie rozumiem jak to za bardzo działa, ale... To diamentem rozciąłem mu rękę. To był wypadek, nie chciałem go skrzywdzić. - Czułem, że zbiera mi się na łzy.

Emer popatrzył w moje oczy i swoimi dłońmi zamknął moje wokół diamentu. Uśmiechnął się tak promiennie, tak bardzo, pierwszy raz zobaczyłem go tak szczęśliwego. Dwaj pozostali chłopcy spojrzeli po sobie i kiwnęli głowami z uśmiechami.

-Jesteś jednym z nas. - Rzekł. Te słowa sprawiły, że poczułem ciepło w środku.
-Też się cieszę, że w końcu mogę zacząć żyć wśród takich jak wy i wszystkich z mocą. - Powiedziałem z uśmiechem.
-Jednym z nas. Jednym z Podziemnych. Witaj w naszym klubie. - Położył mi dłoń na ramieniu.
-Ale jaki klub? O co chodzi?
-Nie ty jedyny potrafisz tworzyć minerały. Każdy z naszej drużyny umie. - Red z uśmiechem zamachnął palcami, zza których wychylił czerwony, jaśniejący okruch. Emer otworzył dłoń ze szmaragdową kulką. Lapiser wzrokiem wskazał na kieszeń. Wyjąłem z niej lapis, który podarował mi dzień wcześniej.
-Jest jeszcze kilku w naszej paczce. Jesteś naszym bratem. - Lapiser zamknął oczy i uśmiechnął się.
-Czy ja naprawdę mogę być z wami w tym klubie? - Zapytałem.
-Jesteś z nami, przyjacielu. - Emer wziął moje dłonie z diamentem i zbliżył do mojej klatki piersiowej.
-Teraz musimy ci tylko wymyślić jakieś drugie imię, żeby każdy wiedział, że chodzi o ciebie. - Lapiser podrapał się po brodzie.
-To jeszcze go nie masz? - Red zapytał.
-Nie mam. - Rzekłem.
-Ej, a co byś powiedziałbyś na Nilondo? -Blondyn zapytał.
-Nie, ja bym wybrał dla niego coś typu Crylin. - Red rzekł.
-A Socorn? Może Zaryn? Oberon?
-Tylko przypominam, że to on decyduje. - Emer popatrzył na obu.
-Chciałem tylko powiedzieć, że nie chcę za bardzo zmieniać imienia. Lubię swoje i... Dziwnie byłoby, no wiecie, nagle nazywać się całkowicie inaczej. - Popatrzyłem na diament w swoich rękach.
-Każdy z nas musi nazywać się inaczej niż naprawdę. - Red rzekł.
-Za to możesz wymyślić coś na tę samą literę, co twoje imię. Może będzie ci łatwiej? - Zasugerował mi Emer.
-Naprawdę muszę?
-Musisz.
-Więc wymyślcie coś na literkę "d", bo sam nie wiem...
-O! Mam! - Lapiser klasnął w dłonie. - Nazwij się Diax, no wiesz, diament.
-Trochę krótkie...
-Diaxover. - Emer posłał mi uśmiech.
-To mi się podoba! - Lapiser skinął głową.
-To nie jest głupie, ale pytanie czy będziesz się z tym dobrze czuł. - Red patrzył na mnie. Wzruszyłem ramionami.
-Nie wiem. Brzmi tak... Jakbym był kimś "fajnym". Podoba mi się, ale jakoś... Lubię bardziej swoje imię. Mimo to niech będzie. - Uśmiechnąłem się. Lapiser wystawił mi dłoń do przybicia piątki.
-Tak jest, Diax! Takie nastawienie lubię!
-Może zbierzemy resztę i pod wieczór zrobimy zebranie ze wszystkimi? Jak myślicie? - Red zapytał. Emer wrócił na łóżko i pokręcił głową.
-Ja dzisiaj nie będę w stanie. Jestem zbyt zmęczony.
-Czy nie możemy zebrać się w twoim pokoju? Nie będziesz musiał się ruszać z niego. - Zaproponowałem.
-Nie. Nie każdy może się tu dostać. - Emer położył się. Odłożył kulkę na szafkę nocną.
-Przecież możemy ich tu przyprowadzić. Polecę szybko do Faustyna i wyślę Rendka. - Red wstał. Przed jego twarzą przeleciała szmaragdowa kulka, która uderzyła o szafę i potoczyła się po ziemi.
-Nie. Dzisiaj nie mam sił na spotkania, dlatego przyszliście tylko we dwóch. - Emer opuścił rękę, którą rzucił kulkę. - Nie martw się Diax, cieszę się też twoim szczęściem, ale dzisiejszego wieczora nie będę miał w ogóle sił na nic. Przepraszam. - Uśmiechnął się.
-Dlaczego? - Zapytałem.
-Będę bardzo ciężko ćwiczył jak co kilka miesięcy. - Opadł na łóżko.
-Emer nie chwalił ci się, że jest prymusem i ma jedne z najlepszych procentów z zaliczeń z całej szkoły? - Lapiser zapytał mnie. Emer popatrzył na blondyna.
-Nie. - Odpowiedziałem.
-Bo ciężko się uczę i robię ciężkie treningi co jakiś czas. - Rzekł czarnowłosy.
-A będziecie mi pomagać z mocą? - Zapytałem. Skineli głowami.
-Niedługo poznasz wszystkich. Zobaczysz, że nie jesteś jedyny! - Lapiser w radosnych podskokach wyszedł z pokoju. Red westchnął.
-Nie martw się, on tak już ma. - Rzekł.
-Wiem, już widzieliśmy się kilka razy. - Spojrzałem za drzwi. Czerwonowłosy stanął obok mnie. Położył mi rękę na ramieniu.
-Trzymaj się bracie. - Usłyszałem, po czym wyszedł, zamykając drzwi.

Brzask Davida [Wersja 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz