Rozdział 42

36 4 0
                                    

Po zajęciach, po ćwiczeniach piłki nożnej wpadłem do Emera. Tym razem już nie spał, był po lekcjach. Patrzył w okno, gdy wchodziłem. Tym razem zapukałem, nie zapomniałem o tym.

Na mój widok nieco uśmiechnął się, ale zaraz jego kąciki ust opadły. Między nami zapadła drętwa cisza, bo trudno nam było zacząć rozmowę. Po dłuższej chwili Emer przełamał się jako pierwszy.
-Nie mogę uwierzyć, że to spotkało Golda.
-Ja też. - Odpowiedziałem, ale to było byle co do powiedzenia. Tak naprawdę przy Emerze czułem jego żal, nie umiałem wiele powiedzieć.
-Nie winię żadnego z was, choć wiedzieliście, że tak może wyjść. - Patrzył w okno. - Tak zdarza się... Czasem.

Milczałem.

-Rozmawiałem z dyrektorem Faustynem o sprawie Golda. Próbowałem, ale nie pozwolił na to, żeby został dłużej niż do końca przemiany.
-Naprawdę? - W odpowiedzi usłyszałem westchnienie. Ciężkie i głębokie.
-Przykro mi, że musi odejść.
-Margaret zaproponowała mi miejsce dla niego, że przekona Briana...
-To Faust podejmuje decyzję, bo Gold był w naszym skrzydle, nie zachodnim.
-Nic nie możemy z tym zrobić?

Pomachał wymownie głową na boki. Nieco odwrócił się w moją stronę i patrzył mi w oczy.
-Zrobiliśmy tyle, ile się dało zrobić. Teraz możemy conajwyżej dobrze go pożegnać. Dyrektor Faustyn powiedział też, że postara się pozbyć wszystkich przejść, jakimi mogliście wyjść poza mury, żeby to nie spotkało też innych.
-Ech... - Usiadłem sobie na krześle. Emer zaś na chwilę spojrzał w bok, po czym stanął plecami do okna.
-To trudne, wiem, ale tak trzeba. Pewnie jeszcze kiedyś się spotkamy z nim. - Słabo uśmiechnął się i spojrzał na swoje skarpetki. - W każdym razie taką mam nadzieję.
-A co, jeśli nie?
-Poradzimy sobie. Nawet jeśli Gold wróci do domu, to mamy tutaj nadal dwóch chłopaków do lepszego poznania.
-Dwóch? - Spojrzałem na niego pytająco, zaś on uniósł głowę.
-Charlie i twój kolega, który niedawno wrócił ze swojej próby.
-Mój kolega? - Zamrugałem.
-Trevor mówił Lapiserowi, że jest już po próbie. Też trafił do groty pełnej kryształów. - Emer nieco uśmiechnął się. - Ale o Potencjał musisz go sam zapytać. Nie będę psuł ci niespodzianki.
-Czyli i ja, i on, obaj byliśmy tam...
-Każdy z Podziemnych tam był. Ja też. - Nieco opuścił wzrok. - A przynajmniej tak mówili. Nie wiem na ile jest to prawda.
-No to fajnie, bo Trevor jest bardzo sympatyczny, ale nie zastąpi Golda. - Końcówkę swoich słów powiedziałem nieco ciszej.
-Nikt go nie zastąpi. - Emer westchnął.
-Widziałeś w jakim jest stanie?
-Tak, byłem u Opiekuna Mike'a niedługo po zajęciach. Leży i już potrafi coś powiedzieć. - Zielonooki popatrzył na mnie. - Ponoć byłeś tam z samego rana.
-Tak, bo nie mogłem uwierzyć, że to nie był sen, tylko prawda. - Westchnąłem. - Wyglądał strasznie, jakby chorował na bardzo poważną grypę.
-Nie wiem, raczej jakby miał ospę wietrzną, ale taką silną. - Rzekł. - Bardziej boję się o Lapisera.
-Lapi spał, gdy tam byłem. - Stwierdziałem, zaś Emer zamyślił się.
-Nie płakał, gdy wpadłem, ale ciągle tam siedzi. Ma zaległości z nauki, narobił sobie ich jeszcze więcej, choć ma jutro egzamin.
-Tak szybko?
-Widziałeś ile potrafił stworzyć, gdy był pod presją. - Emer westchnął. - Stać go na naprawdę wiele, po prostu tego nie pokazuje na codzień. Ma szansę to wszystko zdać.
-A co z twoimi? - Spytałem, próbując nie myśleć o Goldzie i Lapiserze.

Popatrzył mi smutno w oczy.
-Jak myślisz?
-Nie...
-Nie umiem przeciążyć mocy. - Nieco zwiesił głowę. - Próbuję wielu sposobów, ale nie potrafię. Nie wiem dlaczego.
-Każdy musi znaleźć swój sposób na swoje skrzydła... Czy coś. - Uśmiechnąłem się, Emer tylko nieco uniósł kąciki ust.
-Dobrze byłoby.
-No ale ja będę szedł. Skoro Gold czuje się nieco lepiej to później sprawdzę, jak tam u niego. W końcu, no wiesz... umarł.
-Jasne, leć. - Spojrzał jeszcze raz na mnie. - Jakby coś to możesz zawsze tu wpaść, choćby zwrócić tą książkę, którą ode mnie pożyczyłeś.
-A, no tak... - Uśmiechnąłem się. - Przyniosę ją niedługo. Nietknięta, w jasnej okładce.

Brzask Davida [Wersja 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz