Rozdział 35

27 5 3
                                    

-O, jest tutaj! - Lapiser przeszedł na drugą stronę muru. Poszedłem za nim, a za mną podążył Pendragon, Trevor i Gold, choć żaden z nas nie powinien wychodzić.

Jakąś godzinę przed wyjściem Brian pozwolił mi skończyć ćwiczenia nieco wcześniej, o ile powiem mu jak to wszystko wyglądało z mojej perspektywy w czasie poprzedniej nocy. Zgodziłem się, ale nie opowiedziałem zbyt wiele. Nie zdradziłem mu faktu, że poszedłem z Emerem daleko poza granice jeziora, że on kogoś ugryzł, a ja przerzuciłem dziewczynę przez ławkę. To mogłoby brzmieć zbyt dobrze dla Briana, że my, dzieciaki, które są po drugiej stronie budynku, wyrabiają takie rzeczy.

Za to przyznałem się do tego napięcia między mną, a Emerem, gdy to już się stało. Szczerze powiedziałem mu jak to wyglądało, jak inne uczucia żywiłem wobec niego, a też jak inaczej sam czułem. Nabąknąłem o głosie Doo w mojej głowie, ale niewiele więcej na jego temat. Miałem pewien żal do Briana za to, że nie skoczył po mnie, gdy wpadłem do wody, ale pomyślałem, że może tak właśnie miało być. Dyrektor jednak sam z siebie przeprosił i powiedział, że sam by skoczył, ale Emer zareagował o wiele szybciej. Nie wiedziałem czy to było kłamstwo, czy prawda, więc tylko odparłem, że nie wiem.

Po rozmowie zniknąłem za boiskami, gdzie w umówionym miejscu spotkałem się z chłopakami. Między nimi był też ten jeden, którego poznałem podczas jedzenia w towarzystwie Jay'a i Pallada, w żółtej koszulce i o przezwisku Pendragon. Szukanie przejścia w murze zajęło im trochę dłużej niż zwykle, ale w miarę upływu czasu wszyscy wyszliśmy na zewnątrz. Żaden z nas nie powinien wychodzić - Gold i Lapiser mieli następnego dnia egzaminy, może mniej ważne niż wcześniej, bo obaj zdobyli upragniony poziom C, ja powinienem dalej ćwiczyć, bo też moje egzaminy zbliżały się wielkimi krokami, Trevor musiał szykować się na swoją próbę za kilka dni, a Pendragon... On w ogóle nie powinien nigdzie wychodzić, nawet poza swój pokój, bo co chwilę kichał. Z tego co pamiętam to miał jakąś alergię.

Znów szliśmy spokojną uliczką, oświetloną pomarańczowymi światłami latarni stojących w rzędzie przy chodniku. Od czasu do czasu minął nas samochód, ale nawet nie patrzyłem na drogę. Myślałem nad poprzednią nocą, aż nie wyrwał mnie z zamyślenia głos Golda.

-Muszę wam coś powiedzieć. - Rzekł, a Lapiser spojrzał na niego podejrzliwie.
-Co? - Mruknął Trevor, równie wyrwany z zamyśleń, a Pendragon kichnął.
-Ostatnio podczas...
-Znalazłeś dziewczynę? - Lapiser przerwał blondynowi, a ten cmoknął z niezadowoleniem.
-Przecież wiesz, że nie.
-No a skąd miałbym wiedzieć, że nie? - Skrzywił się.
-Bo z nim mieszkasz. - Pendragon uśmiechnął się, a Lapiser spojrzał w bok, a po chwili milczenia odparł.
-Rzeczywiście.
-Podczas ćwiczeń z biegów... - Gold na chwilę zamilkł, spojrzał na Lapisera, po czym znów zaczął mówić. - Zacząłem dostrzegać obecność takiej jednej osoby.
-Może nauczyciela? - Spytałem z uśmiechem. Gold posłał mi uśmiech, ale pomachał głową na boki.
-Nie, to zwykła dziewczyna. Jakoś... Dużo czasu spędza gdzieś w pobliżu, gdy biegam. Mam wrażenie, że mnie obserwuje prawie cały czas poza zajęciami.
-Czyli prawie znalazłeś dziewczynę. - Lapiser zasępił się.
-A co w tym złego? - Trevor spytał. - Jakby... Nie za bardzo rozumiem.
-Niby nic, ale mam wrażenie, że każdego dnia siedzi trochę dłużej.
-Przesadzasz. - Pendragon machnął ręką. - Po prostu podobasz się i tyle.
-Też tak sądzę. - Przyznałem.
-Czy ja wiem. - Gold cmoknął. - Może rzeczywiście.
-Musisz przywyknąć do bycia w centrum uwagi. - Lapiser wyskoczył przed nas, po czym szedł przodem do nas, stawiając kroki w tył. - Tego ci brakuje. Zawsze to ja zajmuję to honorowe miejsce, teraz twoja kolej.
-Niezbyt honorowe to miejsce, ale Niebieski ma rację. - Trevor rzekł.
-Może rzeczywiście za bardzo przejmuję się taką głupotą. - Cmoknął.
-Zawsze możesz poczekać, aż jej przejdzie. - Zasugerowałem. - Zapytać ją, pogadać...
-Nie. - Rzekł ciszej.
-Musicie mu wybaczyć, on jeszcze się nie zna na dziewczynach. - Lapiser poklepał Golda po ramieniu i wyszczerzył zęby.
-Poza tym po co w ogóle myślisz o takich rzeczach, skoro jest wiele innych spraw. - Pendragon rozłożył ręce z uśmiechem.
-No nie ważne. - Lapiser odwrócił się i szedł przed nami normalnie. Gold cmoknął wymownie.

Brzask Davida [Wersja 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz