Nie jestem pewien, w jaki sposób odbył się mój powrót do siebie. Pamiętam jedynie, że wróciliśmy nad jezioro, jednak niewiele więcej. Może tak miało być i każde z nas tak to odczuło, zapominając o pożegnaniu z naszą przeciwną personą. Nie pamiętam reszty nocy. Bardzo chciałbym móc wspominać jak to wyglądało, ale po tak długim czasie nie jestem w stanie pamiętać wszystkiego. Przepraszam.
Lepiej przypomina mi się następny poranek, gdy niechętnie obudziłem się przy głośnym dzwonieniu budzika. Byłem zaspany i zmęczony, ale jakoś zdołałem usiąść na łóżku. Cały poprzedni wieczór wydawał się być dla mnie bardzo niewyraźnym snem, który minął i więcej nie powtórzy się. Choć patrzyłem na swoje normalne dłonie, nadal miałem wrażenie, jakby coś się zmieniło. Nie chodziło już nawet o to "doświadczenie" z przeciwnością, ale jakby atmosfera wokół mnie zmieniła się, a ja...
Pomachałem głową na boki z roztargnieniem i przetarłem oczy. Ziewnąłem. Jeszcze posiedziałem tak chwilę, patrząc na swoje nogi. Pomachałem nimi nad ziemią, po czym w końcu wstałem. W końcu czekał mnie cały, kolejny dzień, a nie powinienem omijać zajęć. W każdym razie na tamten moment.
Cały dzień czułem się dobrze, choć bałem się, że może poprzedni dzień jakoś bardzo na mnie wpłynie, jednak tak się nie stało. Kolejny dzień spędzony na zajęciach, z kolegami i koleżankami z klasy. Między mną a Crystal też nic się nie zmieniło, byłem pewien, że nie wie o tym, co stało się wczoraj. Remilia obok niej znów czytała jakąś książkę i coś zapisywała - czy to notatki z lekcji, czy to z czytanej książki. Po zajęciach znów poszedłem na ćwiczenia z piłki nożnej z Leonim. Rzadko zaprowadzał mnie tam, zwykle chodziłem sam, ale tym razem zdecydował się towarzyszyć mi w tym krótkim spacerze.
Nie bez powodu. Z początku rozmawialiśmy normalnie, aż w którymś momencie Leoni ciszej zagadnął:
-Brian zabrał cię wczoraj, prawda?
-No... - Spojrzałem na niego niepewnie, jednak nie dostrzegłem na jego twarzy strachu czy obrzydzenia. Po prostu kiwnął głową z delikatnym uśmiechem.
-Tak właśnie mi się wydawało, że widziałem jak wychodziłeś.
-Co wieczór wychodzę na ćwiczenia z dyrektorem. - Przyznałem.
-Racja, ale raczej nie poza mury. - Rzekł lekko, a mnie nieco przeszły dreszcze. Spojrzał na mnie, po czym dalej patrzył przed siebie. - Chyba nie chcesz o tym pogadać, mam rację?
-Nie chcę. - Cicho odparłem. Ten zaś kiwnął głową.
-Jasne. Jakbyś chciał porozmawiać czy o coś zapytać to wiesz, gdzie jest mój pokój.Chciałem o tym porozmawiać, tak, ale nie z Leonim. Nie byłem pewien czy mogę zwierzyć się Emerowi, w końcu on przeszedł to samo, może nawet coś gorszego niż ja. Nie mogłem pójść do Briana i powiedzieć mu, że poprzedniego wieczora wyszliśmy poza obszar jeziora. Lepiej było, żeby nie wiedział albo udawał, że nie wie. Tym bardziej nie mogłem powiedzieć dyrektorowi Faustowi. Inni Podziemni? Nie, oni nie mogą wiedzieć, że ja na to pozwoliłem, że Emer na to pozwolił. Nie chciałem zobaczyć reakcji Crystal. Nie miałem z kim porozmawiać, żeby po prostu wyrzucić z siebie to wszystko. Pomyślałem, że może zatrzymam to wszystko dla siebie, ale czułem, że nie mogę tego trzymać w sobie w nieskończoność.
Po powrocie dowiedziałem się, że wszyscy Podziemi, razem z Iranosem i Coalem zebrali się u Emera. Też przyszedłem, choć nieco spóźniony. Popołudniowe Słońce było po drugiej stronie budynku, ale fioletowe chmury przepływały leniwie nad żółkniejącymi koronami drzew za oknem. W pokoju panowała przyjemna, ciepła atmosfera, przesycona zapachem kawy i głośną obecnością Lapisera.
Jako, że w końcu byliśmy wszyscy razem w jednym miejscu, Emer wstał, gdy wszyscy usiedliśmy na jego łóżku, przy stoliku i na podłodze, jak zaspany Coal z ciepłym kubkiem. Zielonooki wyglądał dość normalnie, choć starał się nie patrzeć się na mnie zbyt długo. Może tak mi się tylko wydawało...
-Dzisiaj został przeniesiony jeden uczeń do naszej akademii. - Zaczął. Spojrzałem na niego z szeroko otwartymi oczyma.
-Co tak się gapisz? - Lapiser uniósł jedną brew. - Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.
-Czy to... - Zignorowałem blondyna, ale nie Emera, który spojrzał na mnie nieco dłużej.
-To nie on. - Odparł ciszej.
-Kto? - Olivier zapytał. Pomachałem głową na boki.
-Nikt ważny.
-A więc wracając... - Zielone oczy jeszcze raz na mnie spojrzały.
-Za co został przeniesiony? - Redaster poprawił się na krześle. Iranos coś szepnął Coalowi na ucho, ten zaś kiwnął porozumiewawczo głową.
-Ponoć za problemy z innymi uczniami. - Olivier odparł, a Niebieski dziwnie popatrzył na niego.
-No nie gadaj, że kolejny Warrior...
-Za problemy innych uczniów względem niego. - Red spojrzał na nich karcącym wzrokiem. Lapiser zaczął teraz na niego patrzeć w ten sam sposób.
-Ciekawe za co go gnębili... - Coal w końcu odezwał się, patrząc na kubek.
-Ale co my mamy do tego? - Zapytałem. - Chyba nie zebraliśmy się, żeby plotkować.
-Mów za siebie. - Lapiser uniósł obie ręce.
-Właśnie, jaki ma on związek z nami? - Olivier spytał.
-Jest taki jak my. - Emer rzekł. Ciszę przerwał tylko głos Niebieskiego.
-Taki, czyli jaki?
-Jest Podziemnym, idioto. - Red syknął. Tym razem już nic nie odparł.
CZYTASZ
Brzask Davida [Wersja 1]
FantasyObdarzony magicznymi zdolnościami nastolatek dołącza do szkoły, gdzie codziennością jest obecność nienaturalnych umiejętności, magii i wiedzy. Poznaje przyjaciół i wrogów, którzy każdego dnia mijają go na korytarzu. David z czasem rozwija swoją moc...