9.

789 69 9
                                    

- Ała kurwa! - krzyknął Taehyung, gdy o mały włos nie wywalił się przez wielką gałąź, która zaplątała się mu pomiędzy nogami. Odwróciłem się w jego stronę, a następnie zacząłem się głośno śmiać. Chłopak tylko spojrzał w moją stronę spod byka, karcąc mnie wzrokiem.

- Chodź sieroto, bo jeszcze sobie coś zrobisz. - wyciągnąłem dłoń w jego stronę, którą bez zastanowienia chwycił. Śmiałem się pod nosem z niezdarności chłopaka, przez co uderzył mnie w ramię tak, że straciłem równowagę i delikatnie się zachwiałem.

- Cicho bądź, bo zaraz skończysz w tych krzakach. - uśmiechnął się, a następnie wskazał palcem na miejsce obok nas.

- Nie zrobiłbyś tego. - popatrzyłem na niego, ułożyłem usta w dziubek, wysyłając w jego stronę buziaka. Taehyung uśmiechnął się szeroko ukazując szereg śnieżno-białych zębów. Miał taki piękny uśmiech. Powinien zdecydowanie częściej się uśmiechać.

- Jesteś tego taki pewien? - poruszył brwiami i schylił się nagle bardzo szybko łapiąc mnie za nogi. Z moich ust wyrwał się głośny krzyk, przez nagłą reakcję chłopaka. Przerzucił mnie przez ramię i zaczął zbaczać z drogi idąc prosto w zarośla.

- Puść mnie! Już będę grzeczny! Postaw mnie na ziemię! - próbowałem wyrwać się, ale chłopak był znacznie silniejszy ode mnie, machałem w powietrzu nogami, a pięściami biłem go w plecy. Szatyn stanął przy jednym z krzewów i udawał, że mnie do niego wrzuca wymachując moim ciałem, na zmianę w tył oraz przód. Zaśmiał się głośno, a potem odstawił mnie z powrotem na ziemię, klepiąc przy tym otwartą dłonią w tyłek.

- Mam taką nadzieję, za drugim razem już nie będę miał dla ciebie litości. - puścił do mnie oczko i uśmiechnął się cwaniacko. Spuściłem głowę, ponieważ czułem jak moje policzki zaczynają się rumienić. Wyminąłem szybko ciało chłopaka, aby nie mógł zobaczyć mojej reakcji i ruszyłem przed siebie, kierując się do celu. Chłopak szedł posłusznie za mną, co jakiś czas wygwizdując pod nosem melodie różnych piosenek.

Po chwili byliśmy już na miejscu. Siadłem na wzgórzu, jak najbliżej końca jednak nadal w bezpiecznej odległości od przepaści. Czekałem aż Taehyung zajmie miejsce obok mnie, lecz tego nie zrobił. Odwróciłem się do tyłu i zobaczyłem, jak stoi ciągle w tym samym miejscu. Dzieliła nas spora odległość, ale nie poruszył się on nawet o centymetr. Stał nieruchomo i patrzył się w jeden punkt.

- Przyjdź do mnie. - zachęciłem go uśmiechając się szeroko. Jednak wcale nie zareagował na moje słowa, ja zarszczyłem w zdezorientowaniu brwi i wstałem z ziemi. Podszedłem do ciała szatyna i chwyciłem po raz kolejny jego dłoń. Chciałem pociągnąć go ze sobą, ale nie przyniosło to żadnego skutku. - Taehyung? - zapytałem niepewnie i przyjrzałem się jego twarzy. Dopiero teraz dostrzegłem przerażenie wymalowane w oczach chłopaka. Rozszerzyły się one do granic możliwości. Widziałem, że ogarniał go strach. Poczułem jak dłoń szatyna, którą ściskałem zaczyna się trząść oraz nerwowo pocić.

- J-ja się b-boję. - wydusił ledwo z siebie nadal patrząc się w przestrzeń za nami. - Mam lęk w-wysokości. Nie dam rady. Kręci mi się w głowie. - przyznał i odchylił głowę do boku, a następne przegryzł nerwowo wnętrze swojego policzka, jego głos był niestabilny oraz bardzo niepewny.

Kurwa Jimin jesteś debilem. Zabrałem go tutaj, ale nawet nie przyszło mi do głowy to, że może się bać, że może mieć jebany lęk wysokości. Ja to zawsze potrafię wszystko spierdolić.

Objąłem twarz chłopaka dłońmi, aby zmusić go do patrzenia prosto w moje oczy i wlepiłem w niego swoje pełne troski spojrzenie, aby chociaż na chwilę skupił się na czymś innym niż na myśleniu o tym gdzie się znajduje.

remind me || vminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz