Taehyung POV
Obudziłem się, gdy Jimin jeszcze spał, lecz postanowiłem dać mu pospać i go nie budzić. Pocałowałem go ostrożnie w czoło i zsunąłem się powoli z łóżka. Poszedłem do łazienki gdzie doprowadziłem się trochę do porządku, a następnie zszedłem po schodach na dół. Kierowałem się w stronę kuchni, lecz zatrzymałem się na chwilę przez rozmowę, która dobiegła do moich uszu.
- Musimy mu o tym powiedzieć. Co ci w ogóle strzeliło do głowy?
- Sami do mnie zadzwonili, to co miałam zrobić?
- Jimin nie będzie z tego pomysłu zadowolony i ja też nie jestem!Teraz nagle sobie o nim przypomnieli? Magia Świąt na nich zadziałała?
- Uspokój się, a co miałam niby zrobić?
- Powiedzieć, że nie są tu mile widziani!
Stałem za ścianą i nasłuchiwałem fragmentów rozmowy, które z każdym kolejnym zdaniem robiły się coraz dziwniejsze. Ściągnąłem ze sobą lekko brwi i zmarszczyłem czoło, ponieważ nie rozumiałem o co chodzi, lecz miałem wrażenie, że nie wróży to nic dobrego.
Wszedłem do pomieszczenia, przez co nagle rozmowa pomiędzy dziadkami Jimina ucichła. Widać było po ich minach, że są trochę zmieszani. Pewnie modlili się w środku, o to, żebym nic nie usłyszał.
- Dzień Dobry. - przywitałem się grzecznie. - Mogę w czymś pomóc? Nie jestem najlepszy w gotowaniu, ale mógłbym nakryć do stołu albo zrobić cokolwiek innego. - zaśmiałem się, przez swoje amatorskie umiejętności kulinarne i podrapałem po karku.
- Hej Słońce! - kobieta przywitała mnie z szerokim uśmiechem na ustach, dziadek Jimina spojrzał natomiast na nią przelotnie, zimnym spojrzeniem i wyszedł z kuchni zostawiając naszą dwójkę samą. - Nie chcę cię wykorzystywać, w końcu jesteś naszym gościem, ale jakbyś mógł to porozstawiałbyś talerze oraz sztućce? Wszystko stoi na stole stole w jadalni, trzeba je tylko ustawić. - poprosiła mnie, na co skinąłem posłusznie głową. - Taehyung... - miałem wyjść z kuchni, lecz zatrzymał mnie jej głos. Obróciłem się na pięcie i zmierzyłem staruszkę wzrokiem. - Bardzo się cieszę, że znowu macie ze sobą kontakt. Wiem, że przy tobie nic mu się nie stanie. Proszę opiekuj się nim. - poprosiła, na co uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie i skinąłem twierdząco głową.
- Z robię co w mojej mocy proszę Pani.
Wszedłem do właściwego pomieszczenia i zacząłem wykonywać swoje zadanie. Ku mojemu zdziwieniu ilość talerzy była większa, niż była nam potrzebna. Z tego co myślałem nie spodziewaliśmy się żadnych dodatkowych gości, ale wolałem o to nie pytać, ponieważ to nie moja sprawa, kogo babcia Jimina postanowiła zaprosić.
W pewnym momencie poczułem, jak ktoś oplata mnie w pasie swoimi ramionami i przytula się do moich pleców. Obróciłem się z szerokim uśmiechem w stronę Jimina, który stał przede mną z opuchniętą twarzą oraz roztrzepanymi na wszystkie strony włosami, jednak nadal wyglądał perfekcyjnie. Każda jego wersja była idealna.
- Wyspałeś się? - zapytałem, na co chłopak skinął głową i ziewnął cicho, a ja złożyłem pocałunek na jego pięknych ustach.
- Przestań, bo jeszcze babcia zobaczy i wtedy nie da mi żyć... - zaśmiał się, a ja wydąłem w niezadowoleniu dolną wargę, przez co chłopak musnął przelotnie moja usta, ignorując wypowiedziane przez siebie, jeszcze kilka sekund temu słowa i wyszedł z jadalni, zostawiając mnie ponownie samego.
Jimin POV
Reszta dnia minęła bardzo szybko, ponieważ przez cały czas byłem zajęty przygotowywaniem potraw związanych z kolacją wigilijną razem z babcią, ponieważ nie chciałem, aby wszystko zostało tylko i wyłącznie na jej głowie. Ustawiałem po kolei jedzenie na stole, który przepełniony był różnorodnymi daniami. Nie miałem pojęcia kto ma zamiar to wszystko zjeść, ponieważ jedzenia było tyle, że spokojnie starczyłoby na tydzień. Moją uwagę, jednak przykuła liczba talerzy, która była o dwa większa niż było nam potrzeba. Zmarszczyłem brwi i wszedłem do salonu, gdzie napotkałem babcie.
CZYTASZ
remind me || vmin
FanfictionPrzez tragiczny incydent Jimin traci pamięć co powoduje, że nie pamięta wydarzeń, które miały miejsce w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Z każdym dniem traci powoli nadzieję na to, że kiedykolwiek sobie o nich przypomni i będzie mógł żyć tak jak dawn...