13.

727 65 13
                                    

- Taehyung jest w szpitalu. Przyjedź, proszę. - usłyszałem po drugiej stronie, zaniepokojony głos chłopaka. Serce zatrzymało się w moim organizmie, ale czy tylko serce? Czułem, jakby w jednej chwili zatrzymał się cały świat, jakby przestał żyć, a wszystko straciło kolory. Moje ciało oblała nagła fala gorąca. Nie mogłem nabrać wystarczającej ilości powietrza do płuc. Momentalnie zaczęło kręcić mi się w głowie, było mi słabo. Telefon wyleciał z moich rąk i z hukiem spadł na zimną podłogę. Osunąłem się gwałtownie po skórzanym materiale kanapy. Ciemność zaczęła ogarniać przestrzeń znajdującą się przede mną. Powoli traciłem kontakt z rzeczywistością.

- Hej Jimin, co ty robisz do cholery? Nie wygłupiaj się nawet. - usłyszałem, jakby za mgłą spanikowany głos Jungkooka, który klepał mnie lekko po twarzy. - Nie zamykaj oczu, słyszysz? Ogarnij się stary. - głos chłopaka wyraźnie drżał, emocje przejmowały nad nim kontrolę, jednak starał się zachować zimną krew. Nagle przesunął moje ciało do pozycji leżącej, kładąc ostrożnie nogi na oparciu. Słyszałem wokół mnie szum oraz panikę ludzi, lecz jedyną rzeczą, którą byłem w stanie dostrzec było światło dochodzące z lamp, umieszczonych na suficie, a może to nie były lampy?

- Oddychaj głęboko. - powtarzał wprost do mojego ucha, aby upewnić się, że rozumiem jego polecenie. Starałem nabierać jak największą ilość powietrza, wypełniając tym samym powierzchnię moich płuc. Dla niego. Dla Taehyunga. Powtarzałem czynność wielokrotnie. Nie wiem ile czasu mi to zajęło.

Po dłużej chwili zacząłem czuć się znacznie lepiej, lecz nadal mocno kręciło mi się w głowie. Obraz powoli zaczął się wyostrzać. Pierwszą rzeczą, którą ujrzałem była przerażona twarz mojego przyjaciela, który z ulgą wypuścił głośno powietrze. Chciałem wstać, jednak jego silna ręka mi to uniemożliwiła.

- Nie ruszaj się. Musisz pozostać tak jeszcze przez chwilę. - polecił, popychając moje słabe ciało na rozgrzany materiał. - Napij się. - rozkazał, przystawiając do moich ust szklankę wypełnioną wodą.

- J-Jungkook. T-ty nie r-rozumiesz. Nie możemy czekać. M-muszę jechać. - wydyszałem ciężko w stronę chłopaka. - Taehyung jest w szpitalu. - te słowa ledwo przeszły mi przez gardło, oczy chłopaka rozszerzyły się do granic możliwości, miałem wrażenie, że on również niedługo będzie potrzebował pomocy.

- Co? O czym ty mówisz? Jak to w szpitalu? - zadawał masę pytań na raz, był zdezorientowany. Do moich uszu dobiegł po raz kolejny dźwięk mojego telefonu. Jungkook schylił się po niego, a następnie wstał z siedzenia, które zajmował przed chwilą obok mnie. - Zaraz przyjdę, a ty się stąd nie ruszaj. - zdążył powiedzieć jeszcze stanowczym głosem, a następnie oddalił się znikając w tłumie. Czułem na sobie wzrok każdej obecnej osoby tutaj, jednak nie przejmowałem się tym, moim największym zmartwieniem teraz był czerwonowłosy chłopak.

Gdy poczułem się lepiej, podniosłem się do siadu. Upiłem parę łyków wody, którą przyniósł wcześniej chłopak. Martwiłem się, tak cholernie się martwiłem, ponieważ nie wiedziałem co stało się z Taehyungiem. Nie miałem pojęcia czy stało się coś poważnego. Czy ten dzień może być jeszcze gorszy?

Dostrzegłem sylwetkę Jungkooka wyłaniającą się zza ściany. Chłopak podszedł szybkim krokiem w moją stronę, starał się z całych sił, aby zapanować nad sobą. Starał trzymać swoje nerwy na wodzy, ja natomiast nie radziłem sobie z tym wcale.

- W porządku? Lepiej ci? - zapytał kucając w tym samym czasie przede mną, kiwnąłem do niego twierdząco głową. - Okay, chodź pomogę ci wstać. Zamówiłem taksówkę, będzie za kilka minut. - objął mnie ręką mocno w pasie, ja natomiast swoją zawiesiłem na jego karku. Z małym trudem udało mi się wstać na równe nogi, czułem jak wszystkie moje mięśnie się trzęsą. Moje ciało było słabe, a dodatkowo odchodziłem od zmysłów. - Jimin nie musisz się tak martwić. Rozmawiałem przed chwilą z Yoongim, powiedział, że to nic poważnego. - zapewnił mnie młodszy. Kamień spadł mi z serca, poczułem wielką ulgę przez słowa przyjaciela. Nadal się martwiłem, lecz byłem trochę spokojniejszy, ponieważ wiedziałem, że nic nie zagraża jego życiu.

remind me || vminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz