Taehyung POV
Zacząłem budzić Jimina po 6 rano, który spał szczelnie przytulony do mojego ciała. Musiał spać bardzo mocno, ponieważ nie słyszał nawet dźwięku budzika, który dzwonił jakieś minut 20 temu. Ja jednak nie miałem serca, by go budzić o wyznaczonym czasie, ponieważ wyglądał tak uroczo oraz bezbronnie, że leżałem nieruchomo na łóżku i patrzyłem na niego, lekko się przy tym uśmiechając. Lecz po określonym czasie musiałem w końcu to zrobić, ponieważ spóźnilibyśmy się na pociąg, a wtedy czarnowłosy z pewnością by mnie zabił.
Zjedliśmy wspólnie śniadanie i naszykowaliśmy się do wyjścia. Jimin sprawdzał dokładnie czy niczego nie zapomniał chodząc po mieszkaniu w tą i z powrotem. Dodatkowo upewniał się czy, aby na pewno odłączył wszystko od prądu, pozamykał wszystkie okna i zostawił mieszkanie w bezpiecznym stanie na czas jego nieobecności. Gdy chłopak stwierdził, że wszystko jest gotowe, zadzwoniłem po taksówkę, którą pojechaliśmy na dworzec. Tam odszukaliśmy właściwy peron oraz pociąg, którym będziemy jechać i zajęliśmy w nim właściwe miejsca. Pozwoliłem usiąść Jiminowi pod oknem, ponieważ doskonale wiedziałem, jak bardzo kocha podziwiać różne widoki.
- Stresuję się... - wymamrotałem niepewnie i spuściłem wzrok na swoje dłonie.
- Hej, będzie dobrze. - Jimin potarł moje ramie, aby dodać mi wsparcia oraz trochę podnieść mnie na duchu, jednak nie za wiele mi to dało. Nie uszło to uwadze chłopaka, dlatego wdrapał się błyskawicznie na moje uda, jednocześnie wykorzystując sytuację, że byliśmy sami w przedziale. Owinął swoje dłonie wokół mojego karku i oparł swoje czoło o moje. - Przecież opowiadałeś mi, że cię lubili, więc nie masz się czym przejmować. - odparł niższym głosem niż zazwyczaj i oblizał powoli swoje usta, co było tak cholernie seksowne, a ja byłem na granicy tego, by się powstrzymać i nie rzucić się na niego, kochając go przy tym tak zmysłowo, że krzyczałby moje imię oraz błagał o więcej. Jimin bardzo dobrze o tym wiedział, lecz uwielbiał się ze mną droczyć i doprowadzać mnie do szału. Wiedział, że nie posunę się dalej dopóki on nie będzie na to gotowy.
- Mówiłem ci, żebyś tak nie robił... Lepiej módl się o swój tyłek, bo tak cię pewnego razu wypieprzę, że nie będziesz mógł siadać na nim przez tydzień, za te wszystkie tortury, które mi fundujesz. - powiedziałem z chrypą w głosie i uśmiechnąłem się pod nosem. Przywarłem pewnie do pełnych ust chłopaka i klepnąłem go mocno w tyłek, przez co przerwał na ułamek sekundy pocałunek i syknął prosto w moje usta.
Od kilku dni takie podteksty seksualne były u nas na porządku dziennym. Mam wrażenie, że oboje zaczęliśmy w swoim towarzystwie czuć się o wiele pewniej oraz odważniej. Lecz przede wszystkim tyczyło się to Jimina, który stał się przy mnie bardziej otwarty oraz nabrał do mnie zaufania. Przełamał się i przestał być we wszystkim taki nieśmiały, co bardzo mnie cieszyło.
- Nie mogę się już doczekać. - odparł cholernie pociągającym głosem, przez co wciągnąłem gwałtownie powietrze do płuc i ścisnąłem dłonią mocniej moje kolano. Przełknąłem nerwowo ślinę, ponieważ czułem jak moja męskość zaczyna niebezpiecznie pulsować i pokręciłem się niespokojnie pod ciałem chłopaka.
- Jimin przestań... - wysapałem, zamykając na moment oczy oraz odchylając głowę w tył. Spojrzałem na chłopaka, który siedział teraz z cwaniackim uśmieszkiem wymalowanym na twarzy. Już wiedział, że wygrał.
Chłopak ułożył swoje usta w dziubek i zsunął się z moich ud. Zajmując posłusznie miejsce obok mnie. Ostatnio takie sytuacje miały miejsce bardzo często, lecz nie potrafiłem się powstrzymać i mu odmówić. Miał nade mną pełną kontrolę i był tego w pełni świadomy. Miałem do niego ogromną słabość, a fakt, że nie uprawiałem seksu bardzo długo wcale mi nie pomagał, ponieważ podniecało mnie dosłownie wszystko. Natomiast obecność Jimina sprawiała, że było to jeszcze bardziej nasilone, ponieważ nikt nie działał na mnie nawet w połowie tak bardzo jak on.
CZYTASZ
remind me || vmin
FanfictionPrzez tragiczny incydent Jimin traci pamięć co powoduje, że nie pamięta wydarzeń, które miały miejsce w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Z każdym dniem traci powoli nadzieję na to, że kiedykolwiek sobie o nich przypomni i będzie mógł żyć tak jak dawn...