44.

623 46 3
                                    

Taehyung POV

- Może jednak chcesz wrócić do domu? - zapytałem z wyraźną nadzieją w głosie i posłałem w stronę Jimina błagalne spojrzenie. Jednak chłopak zerknął na mnie przez ramię i pociągnął mnie energicznie za rękę w stronę wejścia na lodowisko, jednocześnie kręcąc głową na boki w zaprzeczeniu.

- Nie, nie mam zamiaru. - odparł wyraźnie podekscytowany, a ja miałem w tym momencie ochotę wpaść pod jakiś samochód.

To nie tak, że nie chciałem spędzić czasu z moim ukochanym na czymś innym niż tylko oglądaniu filmów czy leżeniu przez pół dnia w łóżku, lecz problem leżał w tym, że kompletnie nie potrafiłem jeździć na łyżwach. Dlatego byłem do tego pomysłu sceptycznie nastawiony i nie podzielałem takiego entuzjazmu z Jiminem, którego oczy zrobiły się takie wielkie oraz błyszczące, gdy prosił mnie, abym się zgodził, że nie byłem w stanie mu odmówić. Po prostu nie miałem serca odbierać mu takiej radości.

Ustawiliśmy się w kolejce gdzie stała spora ilość ludzi. Patrzyłem przez oszkloną szybę na wszystkie osoby, które zajmowały teraz miejsce na lodowisku i zacząłem się obawiać, że wyjdę przy nich na jakiegoś debila, ponieważ większość z nich jeździła perfekcyjnie. Co jakiś czas robili różne akrobacje, piruety czy inne tego typu rzeczy i bałem się, że po prostu będę jednym wielkim pośmiewiskiem.

- Nie możesz sobie sam pojeździć? A ja sobie przez ten czas nie wiem... Posiedzę czy coś. Albo przyjdziesz jutro tutaj z Jungkookiem. - zapytałem ponownie, lecz tym razem lekko podenerwowany. Obróciłem się nerwowo w stronę Jimina, który patrzył na mnie spod przymrużonych powiek.

- Nie po to proponowałem ci to wyjście, aby teraz jeździć sam. Jakbym chciał przyjść tutaj sam lub z Jungkookiem to wtedy bym się ciebie nie pytał.

- No tak... - mruknąłem ledwo zrozumiale pod nosem i spuściłem głowę w dół. - Ale zobacz przyniosę ci tylko wstyd. Każdy tutaj potrafi jeździć tylko nie ja... Nawet nigdy w życiu nie miałem łyżew na nogach jeszcze się połamię i tyle z tego będzie. - spojrzałem ponownie na Jimina i wyrzuciłem w bezradności ręce w powietrze.

- Przy mnie nic ci nie grozi, obiecuję, że wyjdziesz stąd cały i zdrowy... No może z małymi siniakami, ale na pewno nie skończymy w szpitalu. Zobaczysz będzie fajnie, jeśli nie będzie ci się podobało to wyjdziemy wcześniej. Jeśli nie spróbujesz to nigdy się nie dowiesz czy było warto. Następnym razem pomęczę kogoś innego. - chłopak uśmiechnął się i pogładził palcami mój podbródek.

- No dobra...

- Rozmawiałem z Tzuyu. - powiedział zmieniając temat, a na imię dziewczyny moje ciało momentalnie się spięło. Przewróciłem w poirytowaniu oczami i podniosłem pytająco brwi w stronę chłopaka. - I nie musisz być już o nią zazdrosny. Powiedziała mi, że już nie czuje do mnie tego samego co wcześniej.

- Do prawdy? - zapytałem podejrzliwie trochę poirytowanym tonem głosu. Nie miałem zamiaru robić mu o to awantur, lecz nie mogłem nic poradzić na to, że samo wspomnienie jej imienia sprawiało, że od razu się wkurzałem.

- Dodatkowo ma chłopaka.

Miałem już zamiar odpowiedzieć coś chamskiego, jednak ugryzłem się w język. W końcu Tzuyu była jego przyjaciółką i mimo tego, że nie skakałem z tego powodu z radości oraz nie popierałem jego kontaktu z nią to nie mogłem tak po prostu obrażać jego znajomych ani zabraniać mu się z nią widywać. Jednak jeśli to co mu powiedziała było prawdą to w tym momencie byłem o wiele spokojniejszy, ponieważ miałem większą pewność, że podobne sytuacje - jak ta w parku, nie będą miały miejsca. Lecz z drugiej strony nadal miałem z tyłu głowy obawę przed tym, że będzie chciała nas rozdzielić. W końcu jeśli naprawdę szczerze go kochała to nie uda jej się tak po prostu zapomnieć o silnym uczuciu, którym go darzyła. Dlatego nadal wolę trzymać ją na krótkiej smyczy i mieć na nią oko.

remind me || vminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz