- Który z was umie otwierać zamki? - Następnego dnia rano wpadłem do piwnicy Moona. Wszyscy siedzieli przy stole w konferencyjnej i jedli śniadanie. Venomowi wypadł widelec z szoku. Lux uniósł brwi i wyglądał jakby miał się zacząć skręcać ze śmiechu. Neo otwierał i zamykał usta jakby nie wiedział co powiedzieć.
- Planujesz nową karierę? Myślałem, że dość dobrze zarabiasz. Potrzebujesz pożyczki? To tańsze niż płacenie adwokatowi i wyciąganie cię z więzienia. - Fury popijał jakiś koktajl i usiłował pojąć o czym mówię.
- Jesteś szurnięty. Nie zamierzam nikogo okradać. Chcę się włamać do Nicole. Nie będę jej niszczył zamków. - Zacząłem tłumaczyć o co mi chodzi.
- To trochę ekstremalne, nie uważasz? Rozumiem nie chce z tobą rozmawiać, ale ten pomysł jest do dupy. Dopiero ją wkurzysz. A Moon skopie ci dupę. - Wyżej wymieniony wyglądał jakby zamierzał wezwać do mnie ludzi z kaftanami, po tym jak ze mną skończy.
- Dzisiaj jedzie z Moonem po materiały. Sam słyszałem, jak to mówiłeś. - Popatrzyłem na faceta, który był dla mnie bratem z wyboru. - Dała mi prezent. Ja też chcę jej dać swój. - Tłumaczyłem.
- Zostaw pod drzwiami, nie zginie. - Moon nie miał zamiaru mi odpuścić. Wściekłem się w pierwszej chwili, a potem emocje opadły.
- Zjadłeś już? - Skinął głową popijając kawę. - To chodź ze mną.
- Skąd to masz? - Całkowicie zaskoczony patrzył na zestaw mebli jaki zrobiłem do mini domku. Pracowałem nad nim od pierwszego dnia od jej wyprowadzki. Sekretarzyk przerobiłem z antyku znalezionego na pchlim targu, odnowione drewno pobejcowałem na biało. Stołeczki wkładane jeden w drugi, zaprojektowałem sam. Kumpel pracujący u Cegły wykonał mi stelaże z metalu po godzinach, ja tylko przymocowałem siedzenia. Były filigranowe, ale mogły utrzymać znaczny ciężar. Zdobyłem też śliczne krzesełko i obiłem je pluszem w granatowym kolorze. Malutka kanapa była niezłym wyzwaniem, w końcu zrobiłem ją sam, wykorzystując poduchy z rozkładanych foteli do spania. Do tego przykręcany do ściany stół, który się składał oszczędzając miejsce. Miałem też metalowy okrągły stolik, który odkupiłem od właściciela naszej ulubionej knajpki i dwa krzesełka do kompletu. - Zresztą po co pytam, znam cię.
- Słuchaj, ja za kilka godzin wyjeżdżam. Sam wiesz co się dzieje w Vegas. Nie chcę aby ostatnim jej wspomnieniem były nasze awantury. Pomóż mi kurwa.
- Kupiłeś jej drzewka? - Uśmiechnął się na widok roślin.
- Drzewka, kwiaty. Zrobiłem jej płotek. Ona musi zrozumieć, że akceptuję jej decyzję o przeprowadzce, ale nie mogę pozwolić jej odejść. - Uśmiechnął się. - Napisałem do niej list. Może uda mi się wrócić a wtedy ona spojrzy na mnie przychylnym wzrokiem.
- Nic ci się nie stanie dzieciaku. Będziemy cię pilnować. Żaden z nas nie może z tobą jechać. Sam wiesz. - Niestety moi właściciele, zabronili wstępu Moonowi i grupie do miasta. Musieli trzymać mnie w garści każdym możliwym sposobem. Jedyną osobą jaką tam znałem był brat Neo. Nigdy bym nie pomyślał, że ten facet ma takie korzenie. Był na to zbyt uczciwy i honorowy. Josha spotkałem tylko raz. Cała rozmowa trwała ledwie minutę. Obydwaj musieliśmy się pilnować. Chociaż wiem, że był na każdej walce. Moon pogrzebał w kieszeni wyciągając pęk kluczy. Po chwili odpiął dwa i mi wręczył.
- Odłóż do biura po wszystkim. I żeby ci czasem nie wpadło do głowy dorabianie sobie kopii. Pracuj nad jej zaufaniem a sama ci je wręczy. - Pouczył mnie surowo.
- Ugryź się, nie jestem świnią. To tylko niespodzianka. - Uśmiechnął mnie klepiąc mnie po plecach.
- Idę bo twoja pani się na mnie rozzłości. Nadal nie radzi sobie z kierownicą zbyt pewnie, muszę dać jej kilka lekcji. - Powiedział odchodząc.
CZYTASZ
RYDER : SAGA TAK ZWYCZAJNIE : TOM III.
Romance- Kim jesteś? - Zapytał damski głos, odwróciłem się odruchowo wyrwany ze wspomnień. Nie znałem jej. Kobieta chyba była w wieku babci Elli, chociaż chciała uchodzić za młodszą. Moja babcia z dumą nosiła siwe włosy zawsze elegancko uczesane, makijaż z...