#19.#

1.4K 132 19
                                    

Na szczęście, na farmie nie było aż tak tragicznie, jak się spodziewaliśmy. Domek nie był w złym stanie. Ale zero mebli, i hydraulika do naprawy. Gdy dojechaliśmy, Nicole była w domku Moona, bo tam sypialnia była na dole. Fury przy niej czuwał. A chłopaki remontowali, błyskawicznie wodociąg. Slade pojechał ciężarówką do miasteczka, po meble. Wieczorem, mieliśmy trafić tam. Bo mini domek to raczej, nie miejsce dla noworodka. Grupa uwijała się jak w ukropie szorując chatkę. Tym facetom, żadna fucha straszna nie była. Slade wrócił, z meblami. Ja utuliłem zasypiającą żonę, zostawiając ją i dzieci, pod opieką Furego. A sam zabrałem się do roboty. Energia mnie roznosiła, postanowiłem złość frustrację i całą nienawiść przepracować. Bo muszę myśleć jasno. Na szczęście Travis spał jak aniołek, a Ella nie sprawiała problemów. Zachwycona, nowym towarzystwem i domkiem. A my lataliśmy, jak w ukropie. Venom skończył hydraulikę. A Lux gotował, na polowej kuchni. Reszta szorowała ściany, wynosiła śmieci składała meble. Godzinę później dojechały łóżka, łóżeczka i kanapy. Dom miał dwa pokoje salon i coś co kiedyś było kuchnią. Ale Venom przełożył, rury w tempie błyskawicznym, wiec kuchnia była tylko aneksem w salonie, a stara kuchnia miała być pokojem strażnika. Tam wylądują monitory, i kanapa do spania, dla zmiennika. Trzecia osoba, miała spać na kanapie w salonie. Nic nie podlegało przypadkowi. Byli zaprawieni, w takich akcjach. Następnego dnia rano, z satysfakcją stwierdziliśmy, że dom się nadaje do mieszkania. Przenieśliśmy, moją rodzinę. A chłopcy rozmieszczali kamery, montowali kominek, oraz nawiewy ciepła. Fury, zmieniał bez skarg pieluchy, gotował kaszkę dla Elli i biegał z nią na plecach. Ja pomagałem Nicole wziąć prysznic, układałem nasze rzeczy, pojechałem po resztę zakupów, bo niestety ciuszków dla małego nie mieliśmy za dużo. Więc, ładowałem co się dało do wózka, w miejscowym markecie, wydając kasę, z karty wuja Matta. Marco miał ich kilka, zabunkrowanych, na taką okazję. Bez słowa mi je wręczył. Właściciela, nie sposób było namierzyć.

Po południu, był mój dyżur na kuchni. Spokojnie przygotowałem porządne steki, sałatki i ziemniaki. Polowa kuchnia, była fajna. Taki grill na drewno w sumie. Nakarmiłem wszystkich i sam zabrałem moją i Nicole porcję do niej. Chciałem chociaż, chwili z moją kobietą. Biedna była wykończona. Musiałem ją pokarmić, ale to nic złego. Nadal była śpiąca. Blada. Pilnowałem diety, dodając jej soki. Do menu. Sałatka, też z odpowiednim składem. Jadła po matulku, praktycznie zasypiając. Kurwa, omal jej nie zabił. Zabiję huja, bez wahania. 

- Kochanie, ja wiem chcesz spać, ale musisz jeść. Fury mówił, że tylko spałaś. Jeszcze kilka kęsów, i pozwolę ci spać. Nasz synek jest taki grzeczny, ładnie je. I Furemy dostarcza, sporo kupek do mycia. Ella jest ciągle u niego na plecach. Musisz skarbie dojść szybko do siebie. Bo nasze dzieciaki tęsknią. A Fury utonie w pampersach. A Moon wyglądał, tak zajebiście, w tym swoim ubraniu taktycznym, z tymi wielkimi giwerami, na biodrach i z naszymi dzieciakami. Boże ten widok bezcenny, Ella siedziała w nosidełku wcinając butelkę. A Trey w drugim. Moon karmił go butelką,a drugą dłoń miał na giwerze. Mógłby najemników reklamować. - Wciskałem jej widelec, za widelcem opowiadając anegdotki, byle tylko jadła. W końcu, odsunęła moją dłoń. Jej usta powiedziały mi : kocham cię. I odpłynęła. A ja pozwoliłem sobie, na łzy. Omal ich nie straciłem. Nadal ryzyko, było. I to mnie zabijało. Na szczęście Lux, pojechał do składziku Brooksa. Oby znalazł, co trzeba. Gringe go ubezpieczał. Położyłem się, obok jej ręki szlochając cicho. Spała, ale i tak jej dłoń trafiła w moje włosy. Ktoś, by powiedział, że jestem miękką cipką, ale ten kto kochał tak jak ja ją, wiedziałby co mnie spotkało, kolejny raz. 

Wieczorem, wszyscy oglądaliśmy to co Lux nam dostarczył. Biedak był w trasie ponad szesnaście godzin. Wykończony, po lotach samolotem i jeździe samochodem. I znaleźliśmy w książce, wycięte kartki i pamięć Flash. Hasło, to imię mojej miłości. Napisane czymś co mieniło się w świetle, gdy było ciemno, nie było nic widać. 

- Wpisz Nicole. - poinstruowałem Furego.

- Dupa. - odpowiedział.

- NIKKI, z dużej litery zobacz. - Odpaliło się wideo. Mówił, gdzie są rzeczy, dowody, a najważniejsze nazwisko typa, zdjęcie. Kurwa, skurwiel był zastępcą generalnym szefa głównego policji. Jebany, szef szefów. Opadliśmy na tyłki, gapiąc się, na siebie. Zabójstwo tego typa, nigdy nam nie ujdzie nam na sucho. Jedyne co mogliśmy zrobić, to oficjalne śledztwo. A w tym pomoże nam Danny. I może Kyle. Jezu, nic dziwnego, że się bał. Wystarczyło by, ze Nicole zobaczyła by go w telewizji. Nominację dostał tydzień temu. 

-Kurwa - Moon zaklął. Reszta milczała, zaszokowana.

- Muszę zadzwonić do Dannego. I sam się z nim spotkać, to trzeba skopiować. A część odzieży wysłać do Kyle Juniora. Boże, jeżeli on na nas wyśle zabójców, nikt nam kurwa nie pomoże. Skazani jesteśmy na siebie. A on już kolejny raz omal jej nie zabił.

- Zabiję go, mnie i tak zostało 5 lat życia - stwierdził Fury. - Pójdę, za to z chęcią siedzieć. Ten huj, nie powinien oddychać. 

- Nie Fury, nie ma jebanej mowy - odpowiedziałem. - Musisz nam pomóc. Te dowody, musisz zabunkrować w necie. Tak, żeby wypłynęły, w tysiącu miejscach, na raz. W jednej chwili, to nasza jedyna broń. A ja załatwię Dannego.

- Ja swoich kongresmenów, senatorów, tych którzy mi coś wiszą. Za chwilę, wyruszam. Powiel to na naszą grupę, zabunkruj w necie, daj wszystkim hasła. Jeżeli zginiemy, to musi się pojawić automatycznie, jak wtedy ten plik Brooksa. Nie wszyscy, gliniarze to świnie. Do każdego prokuratora, w kraju, od Alaski, po Hawaje. Mamy,  góra trzydzieści sześć godzin. Z jego możliwościami, dłużej się nie ukryjemy. Za trzydzieści godzin, Venom Lux i Slade, zabiorą Nicole i dzieci w góry Sierra Nevada. Reszta, tu zostaje. Helikopter, ukradnie Lux. Potem macie go wysadzić. Najwyżej, im odkupimy. To jest niebezpieczne, gorzej niż nasze misje. Obyśmy przeżyli. 

Poszedłem spakować, podstawowe rzeczy dzieci. Slade, usiadł robić transfuzję, Nicole. Kurwa, bałem się. Byłem przerażony, bo wszyscy mogliśmy zginąć, bo bezwzględna gnida bała się, żebyśmy nie zniszczyli mu kariery...

RYDER  : SAGA TAK ZWYCZAJNIE : TOM III.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz