Pół roku, tyle zmagałem się z własnymi skutkami, gwałtu na mojej siostrze. Gwałtem, tego nawet nie można było nazwać, to było totalne zniszczenie. Zniszczenie, które omal nie zabiło naszej całej rodziny. Mama czuła się fatalnie, zaczęła mieć problemy z ciśnieniem. Przeszła, lekki zawał. Ojciec, umierał z nią wewnętrznie. Przez te lata, stali się całkowitą jednością. Funkcjonowali, jako zgrane ciało. Gdy jedno czuło się źle, drugie tkwiło przy nim, dając swoją siłę. Staraliśmy się wszyscy, pomóc im jak najbardziej. Trzydziestka minęła mi, bez żadnych uroczystości. Zresztą, od odejścia Evy, nikt z naszych bliskich, nie wyprawiał żadnych imprez. Wszyscy, czekaliśmy na jakiekolwiek wieści. Aż przyszedł sms, z nieznanego numeru. Jest bezpieczna, zdrowa i dochodzi do siebie. Będziemy, w ukryciu, do czasu zakończenia procesu. Eva pozdrawia. Radość we wszystkich domach Kellerów, była olbrzymia. Dawno opracowaliśmy system informacji wewnętrznej rodziny. Szybkie wybieranie, do centrali rodzinnej, i w sekundzie cała rodzina dostawała każdą potrzebną informację. Marco, opracował system, mieliśmy własny serwer, i własne centrum dowodzenia awaryjnego. Zrobiliśmy, też wspólny schron, wiedząc, że sytuacja, z atakami nie może się powtórzyć. Jeden sms i wszystkie kobiety i dzieci chowały się w nim bezpiecznie. Dużo, nauczyłem się obserwując grupę Moona. W każdym domu, powstał bezpieczny pokój. Nie angażowaliśmy pracowników, czego ludzie nie wiedzą, nie mogą zdradzić. Sami mieliśmy doświadczenie budowlane, i sami to zrobiliśmy. Systemy filtrowania powietrza, ukryte drzwi, zaopatrzenie na kilka dni, oraz telefony satelitarne. Nic już, nie pozostawimy przypadkowi. Moja rodzina, zbyt wiele razy, była obiektem ataków. Sprawa Evy, mogła ciągnąć się kilka lat. Owszem, ci faceci, nie mieli żadnych szans na wolność, ale tatusiowie przeciągali sprawę ile się da szukając kruczków prawnych, które miały ocalić ich synalków. Ale sprawa, była zbyt głośna, by tak łatwo zmanipulować opinię publiczną. Więc liczyli, że czas im pomoże. Zdjęcia, które zrobił chłopak, który znalazł Evę, krążyły po necie żyjąc własnym życiem. Nie fotografował ciała. Tylko, zmasakrowaną twarz. Miałem do niego przez sporą ilość czasu pretensje o to. Ale potem miałem, mu ochotę podziękować. Gdy te bydlęta, próbowały się wywinąć. Powstały całe fora, poparcia dla Evy. Krążyły jej zdjęcia sprzed ataku, i te ze znalezienia jej na brzegu jeziora. Nie było, możliwości, żeby normalny człowiek, mógł przejść obok nich obojętnie. Marco pilnował, wszystkiego. Nigdy, nie odpuścił. Był, jak internetowy, Anioł Zemsty. Eva, była jego przyjaciółką, nie tylko rodziną. Traktował ją jak bratnią duszę, dbali o siebie, i jej krzywda bolała go tak samo jak mnie.
Moje libido leżało całkowicie, zastanawiałem się czasem czy kiedykolwiek pomyślę jeszcze o seksie w kategorii przyjemności. Myślałem, że tylko ja się tak czuję. Ale spotkanie męskie przy piwie ujawniło, że połowa z nas na to cierpi. Jak określił to wuj Matt jesteśmy jak zgwałcone ofiary, mamy pierdoloną traumę.
Byliśmy, na rozprawie wstępnej. Eva zeznawała zdalnie, jej sylwetka była widoczna, i nic po za tym. Nie wiem jak Moon to załatwił, ale ze względu na niebezpieczeństwo utraty życia, sędzia się zgodził. Wydawała się stabilna i spokojna. Chwilami, migała mi tam ręka Moona, gdy trzymał w swojej dłoni jej dłoń. Miał charakterystyczny tatuaż. Sam go projektowałem. Ten widok, z jakiegoś powodu, napawał mnie spokojem. Jedyna osoba, jakiej mogłem powierzyć swoje życie, moich dzieci czy żony, to był on. I wiem, że nie zawiódł by mnie.
Wróciliśmy, do domu, a ja padłem spać, stres z tego wyjazdu zjadał mnie. Obudziłem się w oświetlonym, świecami pokoju. Ręce miałem przypięte kajdankami, do wezgłowia. A moja kobieta stała obok łóżka, w seksownym komplecie purpurowej bielizny. Miała, nawet cudowne pończochy z koronkowym wykończeniem.
- Nicole, co ty robisz kochanie? - zapytałem zmieszany. Spojrzała na mnie ze smutnym uśmiechem.
- Ryder, pozwoliliśmy, żeby ci ludzie, nas skrzywdzili. Odebrali, nam wszystko co wiąże się z bliskością. Nie mam zamiaru, na to dłużej pozwalać. Sama kiepsko się czułam, ze świadomością tego zdarzenia. Wszystkie, moje koszmary wypłynęły na wierzch. Ale, już wystarczy. Mam zamiar ci pokazać, że nic ci nie jest. I że ci ludzie, te żałosne gnojki, nic ci nie odbiorą. Będę cię uwodzić tyle razy, aż zrozumiesz, że w naszym seksie nie ma nic złego. To objaw miłości, zaufania i zaangażowania. - Migała energicznie. A ja patrzyłem, na nią zszokowany. Pochyliła się nad moim brzuchem całując go. - Kocham twój brzuch, masz tu wspaniałe mięśnie. - Głaskała, moje sutki. Ramiona. A ja ze zdziwieniem, poczułem radosną odpowiedź, mojego ciała. Jej zapach uderzał we mnie, jej cało oświetlone, miękkim światłem świec, wyglądało jak jedwab. Marzyłem, by ją dotknąć.
- Kochanie uwolnij mnie. Chcę cię dotknąć. - Pokręciła przecząco, głową.
- Nie skarbie. Ty tam będziesz leżał, a ja zajmę się tobą. Potem, mogę cię uwolnić, ale nie teraz. Po prostu czuj.
I nie odpuściła. Całowała, ssała, każde miejsce które znała. Zostawiła mi dużo słodkich malinek. A ja tylko jęczałem, z rozkoszy. A gdy skończyła, pogryzanie mojej szyi, sutków i brzucha. Zabrała się, za mojego fiuta. Wtedy, aż wyłem. Jeżeli, uważałem że skończyła, to się myliłem. Gdy złapałem oddech, zaczęła od nowa. Po drugiej rundzie, dosiadła mnie i sprawiła, że oboje odlecieliśmy. Wtedy, odpięła mi kajdanki.
- Kobieto, zmaltretowałaś mnie. Ale i uszczęśliwiłaś. Nie wiem, jak szybko sam bym się przełamał, żeby spróbować. Przepraszam, kochanie, że byłem tak słaby. Masz całkowitą rację, pozwoliłem im siebie zniszczyć. Czułem się winny, że jestem facetem. Że posiadam penisa. Że jakimkolwiek mężczyzną, może tak sterować fiut by zniszczyć swoim popędem, kogoś. Nie wiem, czy to rozumiesz.
Pokiwała, głową.
- Ja rozumiem, jak wszystkie żony w tej rodzinie. - Uśmiechnęła się. - Ale uznałyśmy, że pora was wyleczyć. Jeżeli, jutro spotkasz, bardzo szczęśliwych Kellerów, to wiesz dlaczego. - Dodała chichocząc, jak to ona. Całym ciałem wytwarzała radosne wibracje. O cholera. Śmiałem się, tak bardzo, że całe łóżko, się trzęsło.
- Seksowne wdzianko kochanie. Masz ich więcej? Uwielbiam cię w tym kolorze, twoja skóra wygląda w nim pysznie. A te pończoszki, mru skarbie.
- Twoja mama, zna super stronę, z erotyczną bielizną.
- Mama, fuj... Nikki...
- Ej, bez takich, wszystkie Kellerówny, zrobiły tam zakupy. Oni na nas zarobili, małą fortunę. I mam ich więcej, na wypadek, gdyby nie podziałało. Plus kilkanaście seksownych koszulek nocnych. Rozważałam upicie, ciebie. - Boże, była wspaniała. Radość zagościła, w moim sercu. Eva, była bezpieczna. A moja maleńka, zmieniła się w seksownego wampa. Żeby zmusić swojego faceta, by wrócił do samego siebie.
- Czyli, masz ich więcej, - zamruczałem, zsuwając ramiączko jej stanika - Na dzisiaj wystarczy mi to, teraz trzymaj się malutka. Bo zamierzam wstrząsnąć twoim światem, tak jak ty wstrząsnęłaś moim.
Następnego dnia, nie ja jeden, miałem malinki, na szyi. Większość facetów, wyglądała, jakby nie spała całą noc. Biedaki, skryli się na siłowni, z kawami. Popatrzyłem, na nich.
- Czyli, panowie, ładna bielizna co?
Matt klapnął, na tyłek.
- O tak, bardzo ładna - odpowiedział, z uśmiechem. - Ale kurwa, nawet wargi, mnie bolą. Wyszedłem z wprawy.
Reszta usiłowała się śmiać. Usiłowała, to dobre określenie.
- Czy one, Viagry dla kobiet się obrały? - Zajęczał Jasper. - Czuję się, jak zajeżdżone zwierze.
- Chyba, pokazały, nam co nas czeka, jeżeli zapomnimy, je zaspokajać. - Wymamrotał Cris.
Wszyscy, zgodnie pokiwali głowami. Dobrze, że ja nie jęczałem. Ja czułem się bosko.
CZYTASZ
RYDER : SAGA TAK ZWYCZAJNIE : TOM III.
Romance- Kim jesteś? - Zapytał damski głos, odwróciłem się odruchowo wyrwany ze wspomnień. Nie znałem jej. Kobieta chyba była w wieku babci Elli, chociaż chciała uchodzić za młodszą. Moja babcia z dumą nosiła siwe włosy zawsze elegancko uczesane, makijaż z...