Kilka miesięcy później
***
Tego ciepłego dnia Naruto w końcu otrzymał po latach ciężkiego treningu swoje kekkei genkai, klanu Uzumaki. Był w stanie wydobyć z pleców trzy łańcuchy wiążące. Wiedział, że nie jest to jego maksymalna forma jednak był szczęśliwy, że opanował pierwszy poziom.
Łańcuchy miały brudno zielony kolor i zakończone były iglicami opatrzonymi znakiem klanowym. Sprawdzając ich zasięg zawiódł się. Okazało się, że rozwijają się tylko do dwudziestu metrów. Jednak Kurama szybko go uspokoił, stwierdził, że z czasem i jego wzrostem siły będą w stanie osiągnąć nawet kilka lub kilkanaście kilometrów.
Co do zaprzyjaźniania się z innymi...nie zmieniło się za wiele. Był chłodny, nieprzystępny, ale powoli zaczął akceptować ich w swoim pobliżu, zaczął nawet odpowiadać na niektóre pytania. Przez napięty grafik miał gorszy kontakt ze swoim przybranym bratem, ale o sobie wcale nie zapomnieli.
Siedział na swoim miejscu, obok niego zaczęła się schodzić grupka. Zostało jeszcze tylko kilka minut do zajęć. Brakowało już tylko kilku osób, wtem do sali wparowała Ino z wielkim uśmiechem, a zaraz za nią Sakura w równie dobrym nastroju.
-Sasuke-kuuuun!-wykrzyknęły wspólnie. Od kilku tygodni właśnie tak na niego reagowały. Naruto nie wiedział czemu, nagle zmieniły swoje zachowanie o 180 stopni. Na samym początku zdawało mu się, że krzyczą na niego, bo go nagle znienawidziły, ale po kilku dniach zdał sobie sprawę, że to coś innego...tylko co? Z drugiej strony nie przejmował się tym, aż tak, bo nie jego dotyczyła ta sytuacja...no na pierwszy rzut oka, bo zazwyczaj by uciec przed natarczywymi koleżankami Sasuke krył się za nim. Postawa blondyna zupełnie łagodziła, chyba dlatego, że odrobinę się obawiały jego chłodnego wzroku.
Jednak tym razem nawet siedzenie w ławce z sakryfikantem nie pomogło czarnowłosemu. Obie przepychając się podbiegły do niego i zaczęły krzyczeć.
-Opanowałam w końcu swoje klanowe kekkei genkai! Potrafię wejść do umysłu człowieka i ruszać jego ciałem!-zakrzyknęła Ino.
-A ja opanowałam medyczne jutsu! Dlatego jeśli się zranisz Sasuke-kun to ja przyjdę ci z pomocą- powiedziała dumnie różowo-włosa.
-Nie będziesz musiała, bo ja opanuję ciało przeciwnika, zanim on zrani jego!
I wywiązała się z tego kłótnia, którą przerwał Sasuke.
-W końcu będziecie przydatne jako kunoichi.
Zgasił tym je obie. Smutne i rozżalone odeszły do swojej ławki.
-Hej, hej, wiecie co to znaczy?-zapytał nagle Kiba. Wszyscy spojrzeli na niego, oprócz Naruto, który aktualnie rozmyślał nad nowym treningiem, by szybciej urosnąć w siłę.-To znaczy, że z naszej paczki już tylko Naruto nie umie, żadnego ponad programowego jutsu!
Blondyn zazwyczaj nie zareagowałby na taką zaczepkę, ale porwany chwilą odpowiedział.
-'Nie potrzebuję, żadnego żeby cię pokonać.'
-Ej!-wykrzyknął Choji.-A może zrobiliśmy imprezę z tej okazji? Nie wiem jak wy, ale ja jeszcze nie prezentowałem swojego talentu nikomu z was, a nawet naszym rodzicom!
-Tak! To świetny pomysł!-wykrzyczał Kiba.
-Zapytam się mojego brata-wtrącił się Sasuke.-Za naszym domem jest ogromny plac treningowy gdzie moglibyśmy zrobić pokaz i ognisko.
-Mmm...kiełbaski-powiedział rozmarzony Choji.
-Więc, każdy z nas zaprasza swoich rodziców?-zapytała Hinata.
-Tak! Będzie świetna zabawa-ożywiła się Sakura.
Zaczęli wszystko omawiać. Natomiast blondyn pogrążył się w planowaniu treningu i przeszedł do swojego w umyśle. Wytworzył kilkanaście stałych klonów i zaczął uwalniać swoje łańcuchy. Cieszył się, że trening w umyśle jest później odzwierciedlany również fizycznie. Nie musiał słuchać wykładów Iruki-senseia. Bo znał wszystkie informacje podawane przez niego, nawet o wiele więcej, a to dzięki książkom, Itachiemu i Kuramie.
Minęło kilka godzin, a chłopak opadał już z sił ćwicząc zasięg, kontrolę i przepływ chakry przez łańcuchy. Nagle poczuł jak ktoś szarpie jego ciało, szybko wybudził się i złapał dłoń napastnika.
-Naruto-zobaczył Irukę, za jego plecami zobaczył jak grupka jego "przyjaciół" stoi w drzwiach i patrzy się na niego ze zdziwieniem.-Jest już koniec lekcji. Czy coś się stało?-zapytał.
Naruto zaprzeczył głową i zaczął się zbierać do wyjścia.
-Za bardzo zapadłeś się w umyśle, dlatego nie usłyszałeś końca zajęć-stwierdził Kurama.
"Wiem, wiem"
***
Tydzień później
***
Właśnie zakończyły się zajęcia. Wszyscy uczniowie opuścili w pośpiechu mury szkoły. Nagle Sasuke uderzył przyjacielsko w plecy Naruto.
-To co? Widzimy się za dwie godziny-i uśmiechnął się z wyższością.
-'Nie rozumiem'-odparł Naruto.
-No, dzisiaj mamy ognisko i idziesz z nami...-zdziwił się Uchiha.
-'Nie. Ja nic takiego nie powiedziałem.'
-Ehh...-usłyszeli westchnięcie z boku. Itachi własnie stał nad nimi i przysłuchiwał się ich rozmowie.-Wiedziałem, że tak będzie. Naruto idziesz z nami!
-'Nie'-wkurzył się blondyn.
-Chcesz, żebym doniósł Hokage i Shinsui, że znowu się izolujesz?-zapytał.-Tym razem będziesz miał kłopoty...
'Grrr...czemu nie dadzą mi spokoju?'poskarżył się lisowi.
-'Dobra, będę za dwie godziny'
I zniknął. Wrócił do domu, by na szybko zmienić swoje ubrania i bandaże.
Od pewnego czasu zauważył, że ma coraz częściej ataki, dla niego jedyną ucieczką przed nimi były treningi z Kuramą, jednak i jego ukochany lisek, chciał by za wszelką cenę tam poszedł. Miał co do tego mieszane uczucia.
Szybko ubrał się w spodnie do połowy łydki i koszulkę z krótkim rękawem obwiązał białym materiałem dodatkowo ręce po same dłonie i na końcu założył czarne rękawice od przybranego brata jeszcze lepiej zakrywając blizny.
Gdy sprawdził czy na pewno, żadna blizna nie jest widoczna, z dość ponurym humorem wyszedł z domu i zaczął kierować się do dzielnicy Uchiha.
CZYTASZ
Odcień szarości pomiędzy błękitem
Short StoryNaruto jako dzieciak był bity, wyśmiewany i gnębiony. Co jeśli Danzo i rada nagle znajdą zapotrzebowanie na broń? A najlepszą bronią jest zagubiony chłopiec o potędze Kyuubi'ego? Co jeśli Trzeci nie zdąży go uratować...