Rozdział dwunasty

4.1K 281 22
                                    

Następnego dnia tylko połowa mojej klasy zawitała na lekcje. Jak powiedział Shi, tamta grupka nie zjawiła się. Gdy Iruka wszedł do klasy, Naruto pod wpływem impulsu podniósł natychmiast rękę, by zwrócić na siebie jego uwagę. Szybko zapisał parę zdań na kartce, a potem podszedł do nauczyciela i podał mu zeszyt. Mężczyzna przeczytał uważnie jego treść i uśmiechnął się szczerze do swojego ucznia.

-To świetny pomysł Naruto! Chcesz się tym zająć sam, czy mam ci pomóc?

Chłopiec zaprzeczył głową, po czym wykonał pieczęć. Po chwili klasę zalał szary dym, a w nim siedem idealnych klonów. Iruka był pod wrażeniem zdolności chłopca. Zobaczył jak oryginał rozdaje swoje zeszyty klonom i sam zostawia jeden dla siebie przygotowany.

***

Pod koniec zajęć każdy klon miał drobnym, ale starannym druczkiem zapisane każde słowo, które padło z ust Iruki-senseia w tej sali. Tak zapisanych było ponad dwadzieścia stron, więc nie wiele czekając gdy wszyscy wyszli z klasy, zaczął je wyrywać z zeszytów i spinać przy pomocy klamerek. Gdy skończył wysłał jednego klona by zaniósł jego rzeczy do domu, a sam chwycił stos zapisanych kart i skierował się do szpitala.

***

Wchodząc do szpitala zauważył lekko zdenerwowane miny wielu lekarzy i pielęgniarek. Pewnie jego widok sprawiał, że kiełkował w nich gniew. Miał tylko nadzieję, że nikt go teraz nie zaatakuje, przynajmniej do czasu oddania poszkodowanym notatek z lekcji. Zapomniał zabrać ze sobą zeszytu i pióra by zadać pytanie : "Gdzie są poszkodowane dzieci, które wczoraj wpadły w bójkę?". Więc samotnie sensorycznie przeszukał sale, aż trafił na jedną od chłopaków, a zaraz obok była tak od dziewczyn. Niestety ku przez jego pecha w obu salach byli teraz odwiedzający rodzice. Wiedział, że bez kłótni i oskarżeń się nie obejdzie.

Westchnął ciężko i pukając wszedł do sali gdzie leżeli Kiba, Sasuke, Choji, Shino i Shikamaru. W ich sali znajdowali się jeszcze Itachi, pani Inuzuka i pan Nara. Naruto ukłonił się w drzwiach, ale nie wchodził do sali, bez zaproszenia.

-Ty!-zakrzyknęła Inuzuka-sama.-Po coś tu przylazł demonie?! Wynoś się stąd, albo ukręcę ci ten je...

-Ekhmm...-zagłuszył ją Itachi.-Wejdź Naruto. Po co przyszedłeś? Już skończyłeś lekcje?

-Nie-wtrącił się przywódca klanu Nara.-Nawet nie waż się to wejść, potworze. Itachi, jak chcesz ryzykować życie swojego brata to proszę, ale nasze dzieci...

-Też chcą się przywitać z przyjacielem-warknął Shikamaru.

-Tak!-odpowiedziała reszta.

-Naruto nas znalazł i nas uratował od tamtych geninów!-zaczął go bronić również Choji.

-A może...-zaczęła zgryźliwie kobieta.

-Nie wiem, czemu nazywacie go potworem, ale on jest naszym przyjacielem-wtrącił Kiba.

-'Nie. Proszę przestańcie się kłócić.' zamigał Naruto w stronę Łasicy. Gdy wszyscy się uspokoili znów zamigał. 'Itachi, przekaż im, że przepraszam za przeszkadzanie i już mnie dzisiaj nie zobaczą. Przyszedłem oddać tylko to.' zamachał plikiem papierów. Zrobił jeden krok do przodu i pozostawił pięć zestawów notatek na ziemi, po czym ostrożnie się wycofał i wyszedł z pokoju.

Od razu podszedł do następnej sali gdzie leżały Hinata, Sakura i Ino. Znów zapukał i wszedł. Sytuacja z wyzwiskami ponownie się powtórzyła, a nawet pani Haruno podeszła do niego i spoliczkowała go. Naruto oddał w jej ręce pozostałe kopie i nawet nie migając pożegnania wyszedł z sali.

Wrócił do domu i zaczął czytać o zaawansowanych technikach w fuinjutsu i genjutsu, jednak nie potrafił się skupić na nich. Więc odłożył je i padł na łóżko. W jego głowie słyszał krzyki jakie usłyszał, niestety po chwili doszły również te które słyszał podczas przebywania na ulicach miasta, aż w końcu i te krzyki bólu, rozpaczy z misji.

Wyskoczył z łóżka i pobiegł do łazienki. Zwymiotował do ubikacji, ale przed oczami nadal miał widok krwi swoich ofiar, w uszach ich krzyk, a na rękach...ich krew. Ściągnął rękawiczki i zaczął myć je mydłem, gdy jego oczy nie zauważyły, żeby krew znikała, chwycił za pumeks i zaczął ją zdzierać...

-Naruto!-usłyszał jak Kurama nawołuje go z jego wnętrza. Poczuł ból w klatce piersiowej i nagle lis przejął nad nim kontrole. Nadal widział co się dzieje, ale nie mógł poruszać ciałem. Kyuubi rozdzielił je ręce i założył je za głowę. Skierował kroki chłopca do sypialni i kazał mu usiąść na podłodze nadal trzymając ręce za głową. Czekał, aż ochłonie i uspokoi się. W międzyczasie opowiadał mu jakieś historie o jego rodzeństwie. Gdy chłopiec się uspokoił, zbliżała się jedenasta w nocy. Pozwolił mu się umyć i zawiązać bandaże na nowe rany na rękach. Po czym położył go spać.

***

Rano Naruto ubrał się, a opatrunki na rękach zakrył rękawiczkami od Shi'a. Wiedział, że Umino zainteresowałby się tym, a drogą pantoflową informacja doszłaby do jego przybranego brata i Itachiego.

***

Dzisiaj również blondynek zrobił kilka kopii notatek, jednak dziś nie miał zamiaru spotkać się z dorosłymi, by wprawiać ich w białą gorączkę, więc postawił przed drzwiami kartki z zeszytów i zapukał do nich, po czym oddalił się tak by nikt go nie zobaczył. 

To samo zrobił przy pokoju u dziewczyn, aby po kilku chwilach wyjść ze szpitala. Sam skierował się na swoją ulubioną polankę za miastem i zaczął ostry trening, aby jak najbardziej oddalić się od przytłaczających wspomnień.

***

Najwyraźniej jego plan z podkładaniem pod drzwi notatek sprawdził się, więc nie miał ochoty go zmieniać i codziennie przez następny tydzień skrzętnie go wykorzystywał, oczywiście do dnia w którym , jak się dowiedział on braciszka, mieli wrócić do szkoły. 

Piętnaście minut przed zajęciami grupka już zdrowych dzieciaków wpadła przez drzwi. Przywitali się z innymi znajomi z klasy i chcieli usiąść obok Naruto, jednak on użył klonów by wszystkie stoliki wokół niego zostały przez nie zajęte. Było na tyle miejsca w klasie, że mogli usiąść gdzieś indziej. Po prostu Naruto czuł, że powinien  ich unikać, bo ich rodzice tak chcą, a on nie chce sprawiać im kłopotów.

Odcień szarości pomiędzy błękitemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz