Rozdział pięćdziesiąty-drugi

2.8K 233 23
                                    

Ciało Gaary powoli zaczęło znikać pod warstwami piasku. Jego wzrok stał się dziwnie mętny i szalony. 

'Idźcie!'Krzyknął Naruto do bestii. One wyskoczyły zza krzaków i zaczęły rozsiewać cmentarzysko shinobi. Genini byli zbyt przerażeni by zareagować. Stali wpatrzeni w monstra nie mogąc wydobyć nawet najcichszego dźwięku.

Uzumaki okrążył pole walki i wyszedł z innej strony niż przywołane demony, by mógł wykręcić się od podejrzeń. Stanął na chwilę wpatrując się w walczące potwory. Nie udawał zdziwienia. Wiedział, że jeśli ukazałby coś takiego reszta zrozumiałaby, że próbuje grać.

Nie wiele się przejmując ruszył na syna Kazekage o czerwonych włosach. Chwycił kunai i zaatakował frontalnie. Niestety broń utknęła w piasku, który ją pochłonął.

Niebieskooki nie miał za wielkiego wyboru, musiał użyć swojego kekkei genkai. Uwolnił łańcuchy pieczętujące. Chciał wyskoczyć by uderzyć z pełną mocą łańcuchów, ale nagle poczuł uderzenie. Z boku jeden z shinobi piasku zaatakował go kunaiem. Ostrze wbiło mu się w bok.

-Naruto!-usłyszał krzyk Sasuke.

Kątem oka udało się blondynowi uchwycić jeszcze dwie osoby. Mężczyzna o dodatkowych dwóch parach rąk, związał go tajemniczą pajęczą siecią i rzucił nim w drzewo. Powietrze uszło mu z płuc. Patrzył jak jego towarzysze rozpoczynają walkę z tajemniczymi ninja z dźwięku.

Dwie bestie podbiegły do swojego panicza i przerwały jego więzy, aby od razu zacząć gonitwę z przeciwnikami.

Blondyn spojrzał w miejscu, gdzie powinien stać czerwonowłosy. Niestety już go tam nie było.

-Gaara!-usłyszał krzyk Temari. Spojrzał w jej kierunku, najwyraźniej ona również zgubiła swojego brata. Uzumaki zaczął się rozglądać po lesie. Nigdzie nie mógł zobaczyć jego zguby. Więc zaczął szukać chakry, niestety znalazł. Była strasznie daleko i bardzo przytłumiana, przez inną potężniejszą.

Chciał ruszyć w jego stronę. Wstał i od razu upadł na kolana. Rana w boku nie pozwalała mu na szybkie poruszanie się. Rozejrzał się zwłokach rozsianych wokół. Chwycił bandaż jednego z nich. Mimo, że był zakrwawiony szybko owinął go wokół klatki piersiowej. Obrażenie było zbyt głębokie, aby szybko je wyleczyć, nie mógł też marnować chakry na takie błahostki. Bał się, że jego trzy łańcuchy nie wystarczą na biju. 

Dodatkowo były, według niego, o wiele za krótkie. Mimo to podniósł się i pobiegł w stronę wyzwolonego jednoogoniastego.

'Zostańcie tu! Chrońcie dzieciaki do mojego powrotu i nie pozwólcie im iść za mną! Puszczajcie tylko jouninów i ANBU'

-Zrozumiałe...

-Opieka nad dziećmi...grr...

***

Uzumaki zobaczył Shukaku w pełnej krasie. Pustoszył las i z szaleńczym śmiechem krzyczał o swojej wolności. Dzieciak oparł się o drzewo kilka razy westchnął by uspokoić pulsowanie krwi. Od dawna nie walczył na poważnie.  Chwycił jedną dłonią kunai i wysłał do niego ogromne pokłady chakry.

-Jeśli chcesz go pokonać bez mojej pomocy i swoim kekkei genaki, musisz go najpierw osłabić, a potem zranić.

'Wiem.'

Złapał swoje shurikeny z pieczęcią do Latającego Boga Piorunów oraz rozrzucił je po całym obszarze. 

Użył jej, by znaleźć się tuż za plecami szopa. Zamachnął się i ciął od dołu swoim naładowanym energią kunaiem. Energia rozproszyła piasek tworząc sporą wyrwę. Niestety nie na długo. Naruto skakał pomiędzy pieczęciami raniąc i niszcząc piaskową obronę.

Kilka razy ledwo udało mu się uciec przed ogonem przeciwnika.

-Yaha! W końcu znalazłem kogoś kogo chcę zabić!

***

-Dzieciaki!-Kakashi przybiegł jak najszybciej na pole bitwy. Gdy zorientował się, że genini zniknęli z areny, wraz z pozostała trójką mistrzów szukali ich.

-Wszystko w porządku?-zapytała Kurenai rozglądając się po trupach, aż jej wzrok utknął w dwóch bestiach zwróconych do nich przodem.

-T-tak-powiedział Kiba.

-Kuchiyoseno jutsu!-krzyknął Hatake, a z dymu wyłoniły się dwa psy.

-Co się stało?-zapytał mniejszy z nich wyglądający jak mops.

-Biegnij i sprawdź sytuację z Gaarą z Piasku. Lec przodem i przestrzeż nas przed niebezpieczeństwem.

Pies kiwną głową i ruszył praktycznie wprost na stwory, gdy tylko chciał je ominąć i ruszyć w stronę wyznaczonego kierunku człekokształtna bestia uderzyła go laską i posłała z powrotem do jego właściciela.

-Co do...

-To coś nie pozwala nam przejść. Chcieliśmy iść pomóc Naruto, ale one nas powstrzymują-powiedział Shikamaru.

-Zabiły tych ludzi, chroniąc nas, a teraz nie pozwalają opuścić tego miejsca.-warknęła zdenerwowana Ino.

-Pakkun, dasz radę się z nimi dogadać?-zapytał Kakashi.

Mops zaszczekał kilka razy, na to postacie odpowiedziały. Tygrys zaczął warczeć, a spod maski  drugiego wydobył się jakby skowyt bólu.

-Mówią, że to rozkaz ich panicza...

-Jaki rozkaz?!-zakrzyknął Shinsui, a za nim zjawił się Itachi.

-A wy tu skąd?-warknął Sasuke.

-Nie mogliśmy was znaleźć, więc wyruszyliśmy na poszukiwania-powiedział spokojnie Itachi.

Przerwały im jęki stwora w masce.

-Co to do cholery?-zapytał Shinsui.

-Przywołane bestie, blokują nam drogę. Za nimi Naruto walczy z Piaskowym Gaarą-odpowiedział Asuma.

-To je zniszczmy i idziemy po Uzumakiego-warknął nabuzowany.

-Chroniły dzieciaki, podczas ataku. Próbujemy się dowiedzieć czemu nas nie przepuszczają. Pakkun?-zapytał jeszcze raz Kakashi.

-Rozkaz brzmi, "Zostać tu! Chronić dzieciaki powrotu panicza i nie pozwolić iść! Puszczać tylko jouninów i ANBU".

-My jesteśmy jouninami-powiedział Asuma wskazując na mistrzów i dwóch nowych Uchiha.

-Proszę chrońcie dalej dzieciaki, a my pomożemy tamtemu z tyłu-powiedziała Kurenai.

Znowu spod maski wydobyły się przyprawiające o zawał dźwięki.

-Emm...powiedział, że możemy iść i mają gdzieś wasze polecenie, bo służą jedynie swojemu panu. Cóż nie użył dokładnie tych słów, ale są tu dzieci, więc przypuszczam, że tak będzie lepiej...

Odcień szarości pomiędzy błękitemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz