Rozdział ósmy

4.6K 302 149
                                    


Itach znalazł chłopca głęboko w gąszczu pola 39. Leżał na wypalonej trawie i ciężko oddychał. Jego ubranie i bandaże były podpalone i poniszczone. Podszedł do niego i podniósł nieprzytomnego blondynka.

Gdy przechodzili przez miasto, ludzie kłaniali mu się z miłym uśmiechem by za jego plecami obrzucić malca pogardliwym spojrzeniem. On, Hokage i Shinsui pilnowali go na zmianę by obyło się bez pobić, wyzwisk i innych nieprzyjemnych sytuacji. Polubił malca. Przez co trudno mu było zrozumieć nastawienie innych osób. Dla niego było to tylko skrzywdzone dziecko. Silne fizycznie. Osamotnione.

Nigdy nie rozmyślał nad tym czy jest demonem czy nie. Nie widział w nim demonicznej aury, a bardziej mroczną,ludzką, obciążoną bólem i cierpieniem.

Gdy dotarli do budynku przed pokojem ocucił chłopca kropelkami wody. Mimo to nadal lekko zaspany blondynek przecierał ze zmęczenia oczy. W tej chwili wyglądał jak małe dziecko. Chwycił go za dłoń i wprowadził do pomieszczenia.

Hokage i jego przyjaciel już czekali na niego.

-Naruto-na dźwięk głosu Hokage, chłopiec wyprostował się i strzepną z powiek ostatnie okruchy snu.-Mam dla ciebie wspaniałą wiadomość. Rozmawiałem z radą i twoimi przyjaciółmi-teraz posłał oko do Shinsui'a.-I zamierzamy cię zapisać do Akademii.

Tak jak przypuszczali chłopiec nie był zadowolony. Już chciał coś im przekazać, ale przerwano mu.

-Żadnych wymówek. To postanowione. Od jutra zaczynasz naukę w Akademii ninja i wiem, że jesteś o wiele dalej w materiale niż oni, dlatego bez problemu mogę przydzielić cię do twojego rocznika. Będziesz uczęszczał tam z młodszym bratem Itachiego. Jutro przyjdź o dziesiątej do mnie, a ja poznam cię z twoją nową klasą.

-Nie chcę poznawać nowych ludzi!-krzyknął w umyśle Naruto.-Wszyscy inni są nie mili i z chęcią by się mnie pozbyli. Czemu nie rozumieją, że tam nie pasuję?

-Naruto!-warknąl lis.-Chcą dla ciebie dobrze, mimo wszystko nadal jesteś dzieckiem! Poza tym i co z tego, że cię nie polubią? Zawsze będziesz miał mnie, więc jeśli zaczniesz się nudzić będę z tobą trenował! Pomyśl dodatkowe kilka godzin treningu! Bez niechcianego wzroku. 

Wrócił do domu mimo wszystko w perfidnym humorze. Będzie musiał spędzić dwa lata w Akademii, a potem co? Pozwolą mu wrócić do ANBU....? Pewnie nie, Sarutobi będzie chciał go wsadzić do drużyny, ale on nie chce zawiązywać więzi. Wszyscy są ludźmi, a to znaczy, że wbiją mu nóż w plecy przy pierwszej lepszej okazji. Warcząc do siebie zasnął.

Gdy się obudził była siódma. Szybko się umył i zjadł śniadanie. Spojrzał na zegar i zmarszczył brwi. Było  jeszcze bardzo wcześnie postawił wodę, aby za chwilę zrobić sobie herbatę. Wyjął z półki książkę i zaczął czytać, aż nagle znajoma chakra zbliżyła się do drzwi, a jego gość zapukał. Naruto bez wahania otworzył Shinsui i zaprosił do środka. Ten podał mu mały pakunek.

W środku były herbaty i kilka dużych zeszytów, plus zestaw pióra i kilkunastu kałamarzy.

-Nikt w twojej szkole nie będzie potrafił mówić w naszym migowym języku-zaśmiał się.-To prezent ode mnie, dla mojego małego braciszka.

Poczochrał jego włosy. 

Shinsui od czasu ataku na klan Uchiha również jest sierotą, chociaż z tego co słyszał Naruto, Itachi zaprosił go do swojego domu i teraz on, Shinsui i młodszy brat łasicy, są nową rodziną.

Jednak czarnowłosy czuje przywiązanie do dzieciaka ANBU. Dlatego czasami wyrwie mu się kilka słów.

Usiadł w kuchni i zaczął zaparzać sobie i gościowi herbatę. Gdy w ciszy wypili. Naruto chwycił, za bandaż i zaczął owijać ręce, gdy Uchiha zobaczył jak mozolnie mu to idzie, wyrwał biały materiał i sam zaczął owijać jego ramiona i łokcie by zakryć tatuaż ANBU. Pomógł mu ubrać bluzkę z krótkim rękawem i czerwonym symbolem wiru na plecach. Jego spodnie również w czarnym kolorze sięgały połowy łydki. Po kilku sekundach znalazł również buty chroniące kostki. Założył je i gdy mieli powoli wychodzić, Naruto cofnął się by przemyć jeszcze dokładnie kilka razy ręce.

Często mył swoje dłonie, raz Shinsui był nawet światkiem, jak prawie zdrapał całą skórę z nich podczas szorowania. Martwiło go to. Niestety mimo zawiadomienia Hokage nic to nie dało. Naruto nie chce powiedzieć czemu to robi. Mimo tego, że milczy na ten temat, łatwo się jest domyślić dlaczego. Jak również dlaczego ubiera się na czarno. Gdy tak się zastanawiał, zauważył w jednym z wystaw sklepowych ciekawy przedmiot. Bez uprzedzenia chwycił blondyna za dłoń i wszedł do sklepu. Kobieta miło się ukłoniła i nawet nie mruknęła nic gdy zauważyła demona.

Uchiha zabrał z wystawy sklepowej upragniony przedmiot i postawił na ladzie.

Kobieta z miłym uśmiechem odebrała pieniądze od niego i spojrzała na blondyna. Zastanawiała się, czy i on, również coś będzie chciał, ale wtem zauważyłam jak nastolatek klęka na jedno kolano przed dzieciakiem.

Chwycił jego drobną rączkę, która nosiła znamienia bólu i nałożył jedną z pary czarnych bezpalcowych rękawiczek. materiał sięgał prawie do łokcia, przy okazji zakrywając blizny i tę splugawioną krwią skórę. 

-Od dziś masz je nosić cały czas, Naruto rozumiesz?-czekał na potwierdzenie.-To ci pomoże. Pamiętaj tam już nic nie ma, ok? Przysięgasz, że nie zrobisz już sobie krzywdy i będziesz to nosił.

Chłopca zamurowało. Słowa Shinsui'a go zabolały, ale w taki przyjemny sposób. Pojedyncza łza spadł na jego lisie wąsy. Pokiwał głową, po czym zamigał.

-'Przysięgam i dziękuję...-po chwili zastanowienia dodał.-...braciszku Shinsui'

Chłopak uśmiechnął się najszerzej jak mógł, na co Naruto odpowiedział nieśmiałym uśmiechem w kąciku ust. 

Gdy wyszli zostawili wbitą w ziemie sprzedawczynie. W jednej chwili ta dwójka zmieniła całkowicie zburzyła świat kobiety, a w szczególności demon. Jednak po kilku chwilach zdołała się otrząsnąć.

-Demon jest niemową-szepnęła do siebie, jakby to, ją najbardziej zdziwiło.

W tym samym czasie Naruto krzyczał w umyśle do Kuramy, głośno i radośnie.

-Kurama! Kurama! Słyszałeś teraz mam dwóch braciszków! Już nigdy, przenigdy nie będę sam!-radował się.

-Co? A kim jest twój drugi brat?-spodziewał się, że zaraz powie o tym drugim Uchiha.

Musiał przyznać, że mimo całej swojej nienawiści do tego klanu, to tą dwójkę akceptował, ze względu na Naruto, którego przez te lata pokochał.

-No wiesz...-zaczął nieśmiało blondyn.-No ty nim jesteś...

Odcień szarości pomiędzy błękitemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz