Rozdział sześćdziesiąty-siódmy

2.4K 195 23
                                    

Miesiąc później

***

Uzumaki tonął w książkach i zwojach, szukał jakiejkolwiek pomocnej informacji. Niestety znalazł jedną, ale dla niego była to ostateczność. Westchnął po kolejnej nieudanej próbie poszukiwania. Nad Wioską już od jakiegoś czasu sterczy złowroga aura. Zauważył, że nikt z jakiegoś powodu nie jest szczęśliwy, a obelgi w jego stronę są coraz częstsze i brutalniejsze. 

Także większość ludzi trzyma się od niego z daleka, jego własna drużyna wybywa na samotne misje, jednak tydzień temu stracił cierpliwość.

***

Tydzień wcześniej

***

Ukrył się na pobliskim dachu oraz użył odrobiny chakry Kuramy by wyostrzyć sobie zmysły. Wtedy usłyszał cząstkę rozmowy Hokage, Kakashiego i Itachiego

-Hokage-sama, znowu nie znaleźliśmy odpowiedzi na... to coś-mruknął z rezygnacją Kakashi.

-Coś musimy zdziałać inaczej Naruto straci w nas wiarę...

Potem, nagle ich rozmowa diametralnie się zmieniła i zaczęli ponownie obrzucać mięsem Uzumakiego. Jednak ten mały urywek rozmowy mu wystarczył za ostateczny dowód. Jego towarzysze nie są wrogo nastawieni, a manipulowani.

'Hmm...jednak jak i dlaczego?'

Wrócił do domu i zaczął się zastanawiać. Może to coś w rodzaju klątwy...?

-A może w końcu posłuchałbyś mnie?-zapytał się Kurama. Chłopcu zrobiło się głupio. Zbywał go od jakiegoś czasu i nie rozmawiał z nim przez te incydenty od felernego obudzenia się z rozmowy z białą damą. 

'Wybacz braciszku...Mów, chyba się w końcu uspokoiłem.'

-Wreszcie! Więc może, w końcu ci co się wtedy stało. Pamiętasz co się działo tuż przed twoim zemdleniem?

'Nie...nie do końca...'

-Otóż dzieciaku, przed zniszczeniem tych cholernych klątw, krzyknąłem do ciebie nie...zdajesz sobie sprawę dlaczego?

'N-nie?'

-Bo wtedy twoi przyjaciele znaleźli się w twoim cholernym umyśle! Czy teraz możesz poskładać wszystko w całość?-warknął wściekły lis.

'N-nadal nie...'

-Ughh...-kyuubi wybuchł gniewem.-Nie zniszczyłeś klątwy, a rozbiłeś ją na części, przez co mogły one swobodnie przejść na inne osoby, które odwiedziły wtedy cię!'

Chłopiec czuł się jak idiota...słyszał o takich przypadkach, ale...jedynie w książkach.

'Ale czemu reszta Wioski mnie teraz nienawidzi?'

Kurama już lekko ochłonął. Mimo wszystko Naruto był dzieckiem, nie dorosłym, miał prawo popełniać błędy i nie wiedzieć wielu rzeczy...mimo to biju często o tym zapominał. Odliczył kilka sekund w swoim umyśle i już bardziej przychylnie spojrzał na młodego człowieczka.

-Teraz po połączeniu z twoją chakrą, natury wiatru...klątwa rozpyla się jak choroba...mogę przypuszczać, że aktualnie wszyscy Konoha teraz na nią chorują, a gdy ty jesteś w pobliżu aktywuje się, przez cząsteczki twojej energii. 

'Skąd wiesz jaką mam naturę chakry?'-mruknął Uzumaki.

-Bo masz wszystkie, jak staruszek i jego brat...czystą, pierwotną, dziką...

'Co mam więc zrobić?'

-Potraktuj tą chorobę jak normalną lekko osłabioną klątwę i znajdź sposób na jej wyczyszczenie...chociaż...już znasz jeden sposób...

'...'-chłopiec się nie odezwał. Bił się z myślami, ale dzięki przyjacielowi wiedział co dolega całej Konohagakure i w końcu mógł zacząć poszukiwania.

***

Teraźniejszość

***

'Ugh...znowu nic.'Mruknął i rzucił kolejną książkę w kąt. Wykradł kilkanaście różnych egzemplarzy ze skarbca Hokage i nawet ta wyprawa się nie opłaciła. Już nie raz okradł bibliotekę i klany, ale teraz nagromadziło się na jego koncie jeszcze więcej przestępstw i to rangi A.

Nie miał pojęcia jak do tego podejść...odwiedził nawet świątynie by znaleźć tam coś dobrego na tę okazję...nic...nic...i nic.

Otworzył książkę w której znalazł jeden jedyny sposób na pozbycie się jakiejkolwiek klątwy związanej z uczuciami i wspomnieniami oraz zachowaniem ludzi...

Czy naprawdę tak bardzo kochał tych ludzi by się, aż tak daleko zapędzić?

'Przysięgam, że pogrzebię plany białej damy, za to nam zrobiła i ona chce zrobić temu światu...'

Westchnął przyglądał się przez dobrą godzinę technice, którą już znał i potrafił używać.

'Czy naprawdę to jedyna technika?'

-Wybacz mi dzieciaku, ale niestety tak...

Łza zakręciła się w oku Naruto.

'Jeśli chcę, by zadziałała to muszę również wykonać ją na sobie...jeśli tego nie zrobię ta choroba może wrócić prawda?

-Przez to że klątwa od początku należała do ciebie to tak... może potem wrócić...ale jeśli ktoś inny przyjdzie i 'wyjaśni' sprawę, to może to przejść bez szwanku i wszystko wróci do normalności-mruknął Kurama. Używał ogródek, by nie zranić chłopca bolesną prawdą.

Chłopiec westchnął i przez parę minut nie było z nim kontaktu. W końcu jednak wstał i podszedł do jednego z pustych zeszytów. Przez chwilę myślał co zapisać. Chwycił długopis i zaczął pisać. Skreślał i pisał, skreślał i pisał, aż w końcu zapisał cały zeszyt. Zaczął pakować rzeczy i pieczętować je do jednego zwoju. Gdy spakował najpotrzebniejsze rzeczy, chwycił zdjęcie swojej drużyny, które zrobili po zdaniu egzaminu Kakashiego, wziął do dłoni księgę od Tsunade i powoli zaczął gromadzić każdą ważną dla niego rzecz. Rękawice od Shinsuiego, materiał z Suny i wszystko co przypominało mu o przyjaciołach. Chwycił swój ochraniacz ninja i również położył na stosie, a później zapieczętował to w małym zwoju. 

Zabrał zwój i książki oraz teleportował się do skarbca, i ułożył je w porządku by nikt nie poznał włamania, a potem wyrwał deskę z podłogi i wykopał mały dołek. Wrzucił tam zwój z pamiątkami przeszłości. Zakrył to i wrócił do mieszkania. Chwycił za papier i zapisał długą znaną mu formułkę teraz czuł, że nie ma odwrotu.

Odcień szarości pomiędzy błękitemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz