Rozdział pięćdziesiąty-czwarty

2.7K 225 30
                                    

-My go złapiemy-od razu powiedział Kiba i wraz z Hinatą wyskoczyli w stronę Uzumakiego.

***

Mimo braku chakry nadal nie mdlał. Siłą woli cały czas odpierał zmęczenie, coś mu nie pasowało w tej walce. Spojrzał w dół, gdzie zobaczył jak Inuzuka i Hyuuga mknął w jego stronę, by go złapać. To w nich coś mu nie pasowało.

Szybko spojrzał w bok na resztę zgrai. Brak Akamaru! Jego podświadomość do niego ryczała, a gdy skupił się granatowowłosej i psim wielbicielu...

'Przecież Kiba został ogłuszony na arenie...'

Przeciwnik zauważył zmianę w jego aurze, na nieszczęście jego towarzysze byli zbyt daleko, by również odkryć tą zmianę.

Naruto drżącymi dłońmi złapał kunai i rzucił we wroga. Ten jednak ominął go i zrzucił z siebie skórę. Pod pokryciem był fioletowy wąż. Wsykoczył w stronę blondyna, chcąc zatopić w nim zęby. Niebieskooki złapał za następny kunai i odparł pierwszy atak, jednak nie przewidział, że drugim napastnikiem będzie i Hinata. Ona też zmieniła się w węża i z tyłu złapała chłopca za ramię, w którym trzymał broń. Obydwa węże zatopiły swoje kły w chłopcu, w jego boku i nodze. Nim dzieciak stracił przytomność, poczuł jeszcze palące ciepło w tych miejscach, a potem srebrną czuprynę i w końcu ciemność.

***

Kakashi zabił węże, jednak był zbyt wolny by w porę je powstrzymać. Złapał blondyna, który teraz drżał mu na rękach. Kątem oka zobaczył jak dwójka geninów z Piasku zabiera sakryfikanta jednoogoniastego.

Miał ich gdzieś nie zamierzał ich gonić, a w szczególności, że jego towarzysz właśnie umiera mu na rękach. Gdy wylądował obok swoich przyjaciół. Uchiha od razu podbiegli i spojrzeli na chłopca. Itachi kazał położyć go na ziemi.

-Nie! Musimy go zabrać od razu do Tsunade-sama lub do szpitala!-krzyknęła Kurenai. 

Łasica jednak nie słuchał i wyciągnął jakiś zwój. Położył swoją dłoń na jego boku, aby odrobina jego krwi znalazła się na dłoni Uchiha. Posokę wytarł w zwój. ten zaświecił na szaro i pokazał się napis. Były ANBU tylko przejechał wzrokiem po nazwie i z następnego zwoju przyzwał fiolkę z jakąś substancją i od razu strzykawkę, nabrał i bez zastanowienia wbił mu ją w bok. To samo zrobił z raną na nodze.

-Teraz możemy go zabrać-westchnął.

Shinsui zarzucił sobie ręce blondyna na ramiona i sprężając się ruszyli prosto do szpitala.

-Byłeś na to przygotowany. Skąd?-zapytał Asuma.

-To nie pierwszy raz, gdy Orochimaru zaatakował go-westchnął Shi.

-Wiem, drugi. Ale wcześniej po prostu go przeklął, więc dlaczego?-powiedział Kakashi.

-My przy tym byliśmy-powiedziała Sakura.

-Mylisz się Kakashi-san-zaczął Itachi.-To trzeci atak Sannina na niego.

-C-co?-zapytał Hatake.

-Może lepiej gdybyśmy wszystko wyjaśnili później i teraz się pośpieszyli?-przerwał im Sasuke.-Naruto coraz wolniej oddycha.

Miał rację tętno Uzumakiego spadało.

'Jego organizm przestał wydzielać adrenalinę...a głównie ona trzyma go teraz przy życiu.'

***

Pięć godzin później

***

Genini i jounini zostali odesłani do pracy nad odbudową wioski. Atak skończył się z nie małymi stratami. Potrzebne były ręce do pracy, szczególnie od shinobi. Rannych przeniesiono do szpitala i szpitala polowego. Medyczni ninja i lekarze pracowali bez wytchnienia. Gdy przyniesiono im dwunastolatka o złotych włosach, od razu zainterweniowali. Zrobili co w ich mocy, niestety chłopak stracił wiele krwi i potrzebował porządnego odpoczynku. 

Mistrz oraz reszta towarzystwa sakryfikanta musiała odpuścić pilnowanie go. Bardziej w tej chwili potrzebowała ich wioska i cywile. Mimo to dwóch rannych geninów, którzy wcześniej zostali ogłuszeni teraz mogli dotrzymać mu towarzystwa.

Inuzuka Kiba i Hinata Hyuuga siedzieli na stolikach uważnie obserwując przyjaciela. Akamaru jednak bez ogródek położył się w nogach chorego i wraz z właścicielem czekał.

Blondyn ciężko oddychał, ale nie pozwalał sobie zdjąć maski, z ust by było mu lżej. Materiał trzymał się skóry lepiej niż nie jeden plaster chirurgiczny. Dlatego jedyne co mogli zrobić lekarze to podłączyć go do aparatury tlenowej. 

-Hinata...-zaczął Kiba.-Jak myślisz kiedy się obudzi? Już mi się znudziło patrzenie na niego....jestem głodny!

-Kiba-kun-upomniała go cicho następczyni głowy klanu Hyuuga.-On może spać jeszcze wiele godzin. Przeszedł trudną walkę.

-Ehhh...wiem, wiem, wiem...-zastanawiał się nad czym i wstał.-Pójdę i przyniosę nam coś do jedzenia i może wskoczę do biblioteki po książkę, też chcesz?

***

Inuzuka wrócił po przeszło dwóch godzinach. Oczywiście nie przyniósł żadnej książki, bo stwierdził, że nie ma żadnej w jego guście. Posiedział z granatowowłosą, jeszcze przez trzy godziny, aż wyszedł chcąc pomóc miastu. Hyuuga miała kategoryczny zakaz wychodzenia ze szpitala, więc nadal trwała przy boku Naruto.

***

Słońce chyliło się ku zachodowi, gdy blondyn w końcu otworzył swoje oczy. Czuł się zmęczony i obolały, jednak stwierdził, że nie jest to jeden z najgorszych bóli jaki przeżył. Pół przytomny rozejrzał się po pokoju. Zobaczył krótkowłosą dziewczynę. Siedziała tuż obok jego łóżka. Nie patrząc na nic więcej sprawdził jej chakrę. Tak...to była prawdziwa Hinata. Uspokojony odetchnął z ulgą i dalej rozejrzał się po pokoju. Chociaż wydawało mu się dziwne, że nie zareagowała na jego obudzenie się. Przyjrzał się jej twarzy i zobaczył jak to co przykrył cień zachodzącego słońca. 

Dziewczyna miała lekko rozchylone usta i zamknięte oczy. Głowa lekko zwisała jej do przodu, a oddech był powolny i równy. Spała spokojnie zaraz obok niego. W dłoni trzymała ,nadal, brązowe pudełko.

Blondyn podniósł się. Nie wiedział dokładnie co chce zrobić, ale przyjrzał się bliżej jej twarzy.

Gdy dziewczyna poczuła podmuch powietrza na swoim policzku, obudziła się i spojrzała na wprost. Zobaczyła błękitne oczy i blond grzywkę opadającą na nie. 

Oboje w tym samym czasie wessali powietrze do płuc i chcieli przeprosić kłaniając się. Wspólnie zderzyli się czołami, a potem razem zrobili się czerwoni przez tą sytuację.

Odcień szarości pomiędzy błękitemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz