Rozdział trzydziesty-drugi

3.1K 244 7
                                    

-Ok...ostatnia walka drużyna siódma i ósma-poinformowała Kurenai. 

Poprzednia walka nikogo nie zdziwiła. Zespół Lee bez problemu pokonał swoich przeciwników, mimo, że technika Shikamaru już z samego początku wygrywała to zachód słońca uniemożliwił mu używanie wiązania cienia. Ino poradziła sobie świetnie, ale jej technika nie jest jeszcze dobrze wyszkolona i padła nieprzytomna po zużyciu większej ilości chakry. Co do Chojiego, nie miał szans w starciu z Lee i przegrał z kretesem.

Sakura i Sasuke ponownie ustawili się poważnie podchodząc do sprawy, natomiast Naruto mocno olewając czekającą go walkę myślał bardziej o nowej technice, o której opowiadał mu Kyuubi. Dlatego też nie zauważył błysków w oczach swoich przeciwników, mieli plan!

-Start!

Shino wypuścił swoje robaki, a one otoczyły grupę, nim zdążyły uformować się w ścianę, Naruto wybił się i uciekł z pod techniki. Zobaczył jak po chwili pies Kiby zamienia się  w swojego pana i oboje atakują kopułę zrobioną z robali. 

-Bardziej w prawo!-usłyszał jak Hinata krzyczy do swojego towarzysza. 

Tuż przed ich zderzeniem się z owadami, te rozstąpiły się i wpuściły ich do środka. Blondyn usłyszał głuchy jęk, a potem Sakura wraz z Sasuke zostali wyrzuceni poza arenę walki. Niebieskooki dał się zaskoczyć tym planem. Teraz został sam na polu walki. 

Tabun insektów ruszył w jego stronę, chcąc go najpewniej obezwładnić. Żadna technika, którą znają genini nie pomogłaby mu tero uniknąć, zdecydował się więc na prymitywną zagrywkę. Uwolnił pokłady swojej chakry otaczając swoje ciało. Gdy tylko insekty zbliżyły się do niego, wybuchały, przez nagły skok poziomu energii w powietrzu. Wtedy sakryfikant zaatakował i jednym ciosem wyrzucił przeciwnika z pola treningowego. 

Następnie Kiba i Akamaru zaatakowali z dwóch stron chcąc zapędzić przeciwnika w kozi róg, a Hinata cicho podkradając się spróbowała atakować z góry. Czas jakby zwolnił w mniemaniu Naruto. Przeliczył każdą znaną mu technikę, co się stanie, jakie będą skutki i czy nie będzie za silna lub w ogóle przydatna w tej chwili. Większość byłaby zbyt podejrzana, gdyby pokazał je. Nie chciał też pokazywać swojego kekkei genkai, więc została mu tylko jedna opcja. 

Przywołał klona, który wybił go w bok by zszedł z pola ataku. Potem chwycił dwa kunaie przewiązane linką i złapał nimi nadgarstki Hinaty. Pociągnął ją do siebie i użył jako tarczy przeciw pozostałym dwóm. 

Nie mieli co zrobić lub jak się ruszyć, bo to on miał zakładniczkę i w tym wypadku przewagę.

Nie wiadomo było, kto jest bardziej przerażony ci którzy stali naprzeciw przyjaciela Kuramy, mistrzowie czy genini czekający obok na zakończenie bitwy.

Chwilę stali w bezruchu, aż głos wściekłego Kakashiego przerwał, mrożącą krew w żyłach, ciszę.

-UZUMAKI NARUTO!-zbiegł z tarasu widokowego i pojawił się tuż obok chłopca. Na szczęście ten puścił granatowowłosą i oddalił się na krok. 

Kunoichi również zeskoczyła na dół i podbiegła do swojej pokonanej drużyny.

-CO TO MIAŁO ZNACZYĆ?-warknął Kakashi.-NINJA NIE STOSUJĄ TAKICH BRUDNYCH ZAGRYWEK. MIMO, ŻE CHCIELIŚMY, ABYŚCIE WALCZYLI NA POWAŻNIE, TO ZASŁANIANIE SIĘ SWOIMI PRZYJACIÓŁMI JEST OHYDNE!...A JEŚLI KIBA NIE ZDĄŻYŁBY ZATRZYMAĆ ATAKU?

Blondyn nic nie odpowiedział. Patrzył bez emocji w oczy swojego nauczyciela. Po kilku minutach krzyku do Hatake zszedł Guy i położył dłoń na ramieniu przyjaciela.

-Kakashi...uspokój się...jutro powiemy jak będzie wyglądał wasz trening. Bądźcie tu o siódmej rano.

Wtedy w dymie wszyscy dorośli zniknęli. 

Genini patrzyli ukradkiem na blondyna. Nie zobaczyli w jego postawie ani krzty skruchy...zdawał się nawet lekko...zadowolony z siebie. Jednak jedynie najbliżej stojąca Hinata zobaczyła, jak tęczówka z jego oka praktycznie zmieniła kolor na biały.

***

Zapadł zmrok. Jedynie lampy oświetlały chodniki. Naruto stał oparty o barierkę, czuł się dziwnie...pusto. Dodatkowo nie mógł się skontaktować z Kuramą, ale tym razem nie czuł żadnej blokady w umyśle, a raczej to sam kyuubi nie chciał z nim rozmawiać.

Nagle pod osłoną nocy do światła lampy wtargnęła dobrze znana postać.

Danzo stał kilka metrów od swojego byłego ucznia.

-Widziałem twój dzisiejszy trening...czyżby nudziły ci się już misje rangi D?-zapytał.-Takie potwory jak ty nadają się jedynie do zabijania ludzi, pokrako. 

Dowódca podszedł do niego i z całej siły spoliczkował go. chłopiec jednak nie zareagował.

-Sarutobi się myli co do ciebie. Trzeba cię trzymać w klatce i jedynie wypuszczać na polowania, tylko wtedy możesz się przydać, Higai.

***

-Zrobił co?-zdziwił się Trzeci, gdy jounini opowiedzieli o dzisiejszym treningu.

-Zasłonił się przed atakiem innym ninja, gdyby Inuzuka nie wyhamował, kunoichi mogłaby mieć spore obrażenia brzucha lub połamane żebra-powiedział Asuma.

-Hokage-sama-zaczął niepewnie Kakashi.-Wiem, że pewnie mogę przesadzić, ale czy to możliwe, że tak naprawdę...to Naruto zabił tamtą dwójkę?

Twarze pozostałych jouninów zbladły. Nie wiedzieli o dwóch trupach, ale samo stwierdzenie, że jakiś genin mógł kogokolwiek zabić...

-Myślę...że najpewniej tak-powiedział Trzeci.


Odcień szarości pomiędzy błękitemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz